Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2019, 21:11   #243
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Tajga po zrobieniu prania i rozwieszeniu go, wiedziona ciekawością zajrzała w kilka kątów swojego pokoju. Tak to w szafie znalazła jasną koszulę i spodnie, które zdecydowanie były na nią za duże, choć gdyby tak się przepasać pasem, to byłoby wygodnie, w końcu nie miała dla kogo się tu stroić i mogła postawić całkowicie na wygodę. W kufrze był za to płaszcz w zgniłozielonym odcieniu. Po założeniu wpierw wydawał się być za duży, ale jak tylko poprawiła sobie jego poły to ten nagle skurczył się, dostosowując do jej sylwetki. Zdecydowanie było to coś magicznego. To znalezisko rozbudziło w niej zapał by szukać dalej, jednak szybko się przekonała, że tylko traci czas. Zmęczona wróciła do łóżka wsuwając się w wyjątkowo przyjemną w dotyku pościel.

Edrick zdołał jeszcze zasnąć po swojej wizji i tym razem nic nie przerwało mu wypoczynku. Druga pobudka była już przyjemna, bo dawno już nie czuł się tak wypoczęty. Ubrał się w to co znalazł w szafie do której zajrzał przypadkiem, wiedziony porannym roztargnieniem. Lniana koszula i spodnie całkiem dobrze na nim leżały.
Przyjemnie było być w końcu czystym.

Thazar przed snem zdecydował się chwilę poczytać. Wpierw wyciągnął znalezione zwoje. Miał dwa, bo pozostałe dał Tajdze. Na stoliku do czytania znalazł nawet przejrzysty kryształowy graniastosłup, tak potrzebny do odczywytania magii. Rozłożył się ze zwojami i ostrożnie je odczytał. Okazało się że miał w posiadaniu zwoje ciszy i uśpienia. Zwinął je i na powrót schował do plecaka.
Ułożył się do łóżka, najwygodniejszego jakie w całym swoim życiu miał okazję leżeć. Położył sobie jedną poduszkę na drugą pod plecy i zaczął czytać sobie księgę którą zabrał z głównej sali. Była to opowieść o czerwonym magu z Thay, który jak każdy pragnął posiąść wielką potęgę. Lektura była wciągająca, choć główny bohater - ów mag, zwany Dhumasem, lubujący się w drogich trunkach i pięknych młodych kobietach - wydawał się dochodzić do swoich celów głównie wykorzystując okrutne rozwiązania. Kto wie, może w Thay było to normalną ścieżką kariery?

Jasmal dawno tak się nie upiła. Może nawet pierwszy raz tak się ubzdyngoliła? Ale to wszystko było przez Annę... Która to swoją drogą w niewiele lepszym stanie odeszła od stołu. Kapłanka weszła przez pierwsze lepsze drzwi do sypialni. Tak bardzo ucieszyła się na widok gorącej kąpieli, że zrzuciła z siebie ubranie i od razu wpakowała się do balii.
Zaaferowana i podśpiewująca sobie kapłanka nawet nie zauważyła jaki grymas szoku i zdziwienia pojawił się na pysku niebieskiego jaszczura, który pochylał się nad czymś leżącym na podłodze. Slaak'Han potrząsnął głową, jak ktoś komu wydawało się, że śni, a następnie schował to co miał pod łóżko i wstał. Niespiesznym krokiem skierował się prosto ku Jasmal.
Stanął przed nią, patrząc jej prosto w oczy, swoimi gadzimi ślepiami. Położył masywną dłoń na jej biodrze i pogładził ją, kierując się w dół.
Ta noc miała okazać się dla niej pełną wydzierającego jej krzyk z ust bólu, który w jakiś magiczny sposób Slaak'Han potrafił przemienić w upajającą rozkosz.

~***~

Śniadanie o poranku było równie obfite jak poczęstunek jaki zaoferował im Florence przed snem. Brakowało jedynie wina i miodów pitnych, była za to woda i jasne, krystalicznie czyste piwo. Nocą nikogo nic nie niepokoiło, żadne stuki, żadne chrapanie, co mogło oznaczać, że pokoje były wyciszone.
Jako pierwszy miejsce przy stole zajął Edrick. Ten wiekowy wojownik tego poranku emanował energią, która zawstydziłaby niejednego młodzieńca. Czuł się pewny siebie i był pozytywnie nastawiony. Nie zaczynał jedzenia powodowany dobrymi manierami. Czekając na pozostałych towarzyszy przyglądał się sali.

Wyglądała inaczej niż poprzedniego dnia. Stół był dłuższy i było dokładnie tyle krzeseł ilu gości miał gospodarz. Było tak bardzo czysto, że podłoga aż lśniła. Wszystko stało schludnie ułożone na półkach i nie było nawet śladu po ich burzliwym zapoznaniu. Florence kręcił się nieopodal, na czymś w rodzaju antresoli, która umożliwiała sięgnięcie do najwyżej położonych książek.

Drzwi od strony sypialni gościnnych zaskrzypiały. Pojawił się Thazar, a za nim przyszła po chwili Tajga. Oboje czuli się wypoczęci i widząc zastawiony stół od razu zgłodnieli. Nie minęło nawet pięć minut jak razem wkroczyli Anna i Morkhul. Ci ostatni zajęli miejsca naprzeciw siebie i z jakiegoś powodu unikali spoglądania na siebie z czego Peck ostentacyjnie go ignorowała, za to półork co jakiś czas zerkał na nią niepewnie.
Ostatnia dołączyła do nich Jasmal. Dobry kwadrans na nią czekali, więc co niektórzy zaczęli już jeść. Kapłanka była zaspana, bo kilkukrotnie jaszczur budził ją, w trakcie nocy nie zważając na jej protesty. Nie była jednak nic stratna, bo jej ciało choć całe obolałe jak po dwudniowym marszu w górzystej dżungli, to paradoksalnie było wypoczęte i pełne energii, a jej umysł wypoczęty jak nigdy. Niestety obudziła się w poszarpanej pościeli sama i po chwili czekania okazało się, że nie może czekać na śniadanie do łóżka, więc musiała zadbać o posiłek we własnym zakresie.

- Skoro już wszyscy jesteście - odezwał się Florence, kierując ku nim. W rękach miał jakieś zwinięte w rulony pergaminy. Nie trzeba było wielkiej spostrzegawczości by zauważyć brak Slaak'Hana. Mag chyba zauważył miny co niektórych i sam spojrzał na puste krzesło. - Was przewodnik wyszedł na śniadanie - wyjaśnił. - Jedzcie. Zabierzcie też nieco na drogę - mówił i w końcu sam też zajął miejsce przy stole, kładąc pergaminy w miejsce gdzie leżała zastawa przeznaczona dla gospodarza. Odsunął naczynia i zaczął rozwijać pierwszy rulon.

- Jeśli macie pytania do mnie, to słucham - kontynuował Florence, przyglądając się wszystkim zebranym. Jego spojrzenie na dłuższą chwilę spoczęło na Jasmal, jakby oceniał ją, ale szybko to wrażenie minęło, gdy umarły mag w pełni rozłożył pergamin. Okazało się, że czarodziej wyjął szczegółową mapę przedstawiającą wyspę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline