Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2019, 10:05   #60
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Ile jeszcze im zostało? - zapytała dziewczynka i wbiła spojrzenie w rękę Martiego. Mocno się wahała, ale w końcu wyciągnęła dłoń z kieszeni i sięgnęła ku koledze.
Heather znalazła się w ciemnościach, słyszała piski i płacz, mogła przysiąść, że w tych piskach słyszy też swój głos. Wymacała plastikową klamkę, ale coś napierało na drzwi od zewnątrz. Mrok wydawał się gęstnieć, a powietrze zamarzać. Czuła jak samochód, bo domyśliła się, że znajduje się w aucie, furgonetce, opada powoli na dno rzeki. Szum rwącej wody był nie do zniesienia, niemal zagłuszał ich piski. Usłyszała dźwięk rozbijanej szyby a potem woda, hektolitry czarnej, zimnej wody zaczęła wlewać do środka. Czuła ją pod dłońmi i kolanami, na których pełzała na czworaka w tych upiornych ciemnościach. Kaskady wody wlewały się do środka rzucając nią o tylne drzwi furgonetki. Po chwili zanurzona byli już po pas, próbowała dostać do kabiny, ale w ciemnościach, wszyscy tratowali się nawzajem, każdy chciał być tym, który pierwszy opuści pojazd. . Gdy poziom wody sięgnął szyi mogła już tylko próbować się utrzymywać na powierzchni lub nurkować. A nurkując wpadła na pływające palety, nogi wierzgających kolegów uderzały ją po głowie i w plecy. Co chwili nie miała już dokąd uciec, woda wypełniła całą furgonetkę od podłogi aż po sufit. Powietrza w płucach wystarczyło na minutę, a potem zamiast życiodajnego tlenu przez jej gardła zaczął przelewać się zimny, mulisty płyn. Dusiła się a po chwili wszystko się skończyło i znów była na stadionie razem ze swoimi przyjaciółmi.

Kiedy dłoń dziewczynki spoczęła na jego dłoni, Marty znalazł się nagle w ciemnościach. Dotykając zimnych ścian, domyślił się, że znajduje się w furgonetce. Czuł jak po głowie spływało coś lepkiego gorącego i nie może ruszać jedną ręką, z której promieniował okropny ból. Piszczał głosem małej dziewczynki, darł się w niebogłosy wzywając pomocy, ale szum wody wydawał się zagłuszać te piski. Usłyszał dźwięk rozbijanej szyby a po chwili do środka zaczęła wlewać się woda. Popchany przez potężny strumień poleciał do tyłu, uderzył głową o coś twardego i runął na ziemię. Próbował się podnieść, krzyczeć, ale woda już zalewała mu usta. Poczuł jej lodowaty dotyk w gardle, zaczął dusić, jeszcze raz próbował podnieść, ale nie miał siły i upadł na brzuch a po chwili zaczął odpływać w nicość. Gdy Heather puściła jego rękę, znów był na trybunach, próbując złapać oddech.
- O nie - syknęła Heather i odskoczyła od Martiego jak poparzona. - Naprawdę umarliśmy... - Złapała się za głowę. - Podsłuchałam moich rodziców... Tata mówił, że widział jak wyciągali ciężarówkę... Że to niemożliwe, że nic nam nie jest…

- Chwilowo odechciało mi się sprawdzać... - powiedział Jimmy, spoglądając na dwójkę przyjaciół. - Skoro ty umarłaś, to my też... Ale ja się czuję żywy. Co więc? Śmierć... jak to się zwało...? Taka, po której się znowu żyje? - Spojrzał na Marti'ego, który wszak znał mnóstwo nikomu niepotrzebnych słów.
- A co, nie chodzisz do kościoła? – odpowiedział pytaniem na pytanie Martin, wciąż wyraźnie wstrząśnięty tym co zobaczył.
- Co...? - Jimmy nie zrozumiał, o co Marti'emu chodzi.
- Zmartwychwstanie. Chodzi ci o zmartwychwstanie? -
- Jaja sobie ze mnie robisz? - Jimmy pokręcił z niedowierzaniem głową. - Wiem, co to jest zmartwychwstanie. Ale nie sądzę, by o to teraz chodziło. Mi w każdym razie nie o to chodzi. Wiesz... Pacjent umiera, a potem lekarze sprawiają, że znów żyje. To nie jest zmartwychwstanie, tylko śmierć... jakaś tam.
Martin klepnął się po głowie.
- Reanimacja! Tak Jimmy, masz rację, to musi być to!
- Jak podsłuchiwałam rodziców to twierdzili, że ten chłopak nie miał szans nas uratować - ostudziła ich zapał Heather. - Chyba moi rodzice myślą, że to tylko cud, że żyjemy…
- Ja też myślę, że to cud - odparł Jimmy, któremu słowo reanimacja nijak nie pasowało, ale wolał nie kontynuować tematu. - Ale nie mam nic przeciwko cudowi. Ważne, że żyjemy.
- Mój ojciec zapije się, bo umarłam... znowu - powiedziała Azjatka patrząc na zegarek. - Powinniście znaleźć Jessiego, na pewno dzieje się z nim to samo. Ja muszę już iść. Powodzenia.
- Chwila, Hisako... - Jimmy uniósł rękę, chcąc zatrzymać przyjaciółkę. - Ale... Może jednak spróbujemy? Może nie tylko ciebie czeka druga śmierć? Ja cały czas byłem przekonany, że to morderca będzie na nas polować...
- Nie - powiedziała stanowczo Hisako. - Nie chcę patrzeć jak umierasz, nie chce wiedzieć jak którekolwiek z was umiera.
- A czy wiesz, że za drugim razem to już nie musi zadziałać? - spytał Jimmy. - Chociaż rozumiem. Ale ja chcę ocalić mojego brata. I zrobię wszystko w tym celu.
Hisako popatrzyła na Jimmiego.
- Nie wiem jak się czujesz z tą wiedzą, ale czy uważasz że nasze chodzenie i dotykanie każdej osoby w szkole, bo być może coś zauważyła, jest rozsądne? Naprawdę chcesz, by Heater widziała takie rzeczy? - Hisako przerwała, bo nie mogła oczekiwać od przyjaciela, że nic nie zrobi. Spojrzała na zegarek i z przykrością dodała. - Naprawde musze już iść do zobaczenia jutro. - zostawiając ich poczuła się trochę jak zdrajca.
- Na razie Hisako - odparła Tapping odprowadzając koleżankę spojrzeniem. - No i jeszcze coś jest nie tak z tym chłopakiem co prowadził, ale już tego nie dosłyszałam…
- Heather... Mówiłaś o strzelaninie w szkole. Może twój ojciec zginął w tym samym czasie, co Mike i Dona? - Jimmy dopiero teraz skojarzył fakty. - Nie widziałaś jakiegoś kalendarza? Tablicy ogłoszeń? Cokolwiek?
Dziewczynka pokręciła głową. To co wtedy widziała było tak makabryczne, ale spróbowała przypomnieć sobie cokolwiek o co pytał Jim. Niestety nic z tego nie potrafiła spostrzec we wspomnieniach.
- Nie poznaję osób leżących na podłodze… - odparła mówiąc o zastrzelonych przez mordercę w masce. - To się dzieje chyba w gmachu waszej szkoły - dodała patrząc na przyjaciół, bo ona jako jedyna z nich chodziła jeszcze do innej szkoły. - Może jakbyście mnie oprowadzili to bym poznała gdzie to było...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline