Elfka złapała się za głowę. Stała i patrzyła jak ogień rośnie w siłę, pochłaniając całe domostwo. Jej kompan w pewnej chwili wybiegł w przód. - Gdzie?! - krzyknęła do niego i dopiero wtedy zauważyła, że Synarfin wcale nie zamierzał wbiegać do środka, tylko powstrzymał przed tym ludzką kobietę. Rita oprzytomniałą i podbiegła do nich. Pomogła Finowi w obezwładnieniu oszalałej, która darła się w niebogłosy by ją puszczono.
Coraz więcej osób zaczęło wychodzić na ulicę, biegali po wiadra i pełne wody nieśli do płonącego domostwa. Jakieś kobiety podbiegły do nich i pomogły zająć się matką, która zostawiła dzieci w płonącym budynku.
Rita kręciła się w miejscu nie wiedząc co zrobić. Nie mogli wbiec za bardem, bo to było istne samobójstwo. Dopiero widząc jak z okna na linie spuszczane są dzieciaki po jedym na raz, elfy podbiegły.
Nieznajome twarze zajęły się umorusanymi i chyba poparzonymi dziećmi. - Tylko nie skacz... - syknęła Rita widząc, że Glais zamierza to zrobić.
Skoczył i upadł na bruk. Chyba coś mu chrupnęło, a może to tylko odgłos z wnętrza budynku...
Rita i Synarfin doskoczyli do barda, który zaczął się podnosić, poganiany przez kilka osób. Elfy złapały go pod ramiona i odciągnęli z dala od zagrożenia. - Coś ty sobie myślał?! - krzyknęła na niego Rita, która była aż czerwona na twarzy ze złości. - Trzeba go opatrzeć - mruknął Synarfin.
- Życie ci niemiłe pacanie?! - złotowłosa nie ustępowała.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |