Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2019, 17:04   #92
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Policjanci zbliżyli się do kobiety i Inspektor okazała jej swoją odznakę. Irya uśmiechnęła się do białego pieska, którego trzymała czarnowłosa. Zwierzątko z zainteresowaniem zaczęło węszyć, a jego oczy wpatrywały się w dziewczynę z zadziwiającą inteligencją.
- Inspektor Irya Corday i Komendant Malcolm Sinclair - przedstawiła siebie i swojego przełożonego.
- Możecie mówić do mnie Pandorina. Zapraszam do mnie - odezwała się krótko kobieta i odwróciła na pięcie. Weszła przez ciężkie drewniane, dwuskrzydłowe drzwi do pomieszczenia za nimi. W gabinecie główne miejsce zajmowało olbrzymie biurko i stojące przy nim fotele oraz wielkie okno naprzeciw drzwi.
Po lewej były regały z książkami po prawej stolik i zamknięte kolejne drzwi do następnego pomieszczenia. Kobieta zajęła miejsce za biurkiem, a na jego blacie posadziła swojego mikro-psa. Pudel położył się i oparł pyszczek na blacie obserwując na zmianę nowoprzybyłych. Finalnie zdecydował się jednak na panią inspektor i w całości poświęcił jej uwagę.
- Jesteśmy tu w sprawie jednego z pani klientów - zaczęła Irya, rozsiadając się wygodnie na fotelu dla gościa, w którym poczuła się jak u siebie w samochodzie. - Chodzi o stałego klienta, pana Evansa.
- To dla nas duża strata - przyznała kobieta, ale w żaden sposób nie było widać po niej żalu. - O co konkretnie chodzi?
- Pan Evans zmarł w dość nietypowych okolicznościach - powiedziała tonem wyjaśnienia Corday, zachowując profesjonalizm i nie dając po sobie poznać co sama myśli o tym wszystkim. - Mamy podstawy twierdzić, że jedna z pani pracownic była ostatnią osobą która widziała pana Evansa żywego. Chcemy z nią porozmawiać.

- Och, tak? - kobieta uniosła brew w zdziwieniu. - W porządku. Z którą z moich dziewcząt chcecie porozmawiać?
- Pani chyba wie najlepiej, z którą spotkał się pan Evans w dniu wczorajszym - odparła Inspektor z uprzejmym uśmiechem.
- Niektóre moje dziewczęta mają dosyć dużą swobodę działania - odparła kobieta odwzajemniając uśmiech. - Szczególnie te zajmujące się ważnymi klientami. O wiele szybciej będzie jeśli powiecie o którą z nich chodzi.
Corday poczuła delikatny powiew chłodu. Był na granicy wyczuwalności. Przyszła jej do głowy głupia myśl, że może Morgan jest gdzieś w pobliżu.
Iryi nie spieszyło się z rozmową, więc pozwoliła sobie bardziej skupić się na odczuciu jakie ją nawiedziło. Jej głównym założeniem było to, że były podobieństwa między śmiercią dyrektora, a napadem na nią samą. Jeśli to faktycznie byłby prawnik to... Chyba go udusi za deptanie jej po piętach. Skupiona na przeczuciach, nieśpiesznie kontynuowała wymianę zdań z kierowniczką burdelu.
- Chce nam pani wmówić, że nie ma pani kontroli nad swoimi pracownicami, szczególnie nad tymi, które pracują z najbardziej... intratnymi klientami? - zmarszczyła brwi. - I tak lojalnie wszystkie oddają prowizję, uczciwie nie próbują zatrzymać dla siebie większej działki - pokręciła głową z niedowierzaniem. - I wszystkie dbają o dobre imię firmy... Bo w tym momencie to właśnie ono może najwięcej stracić. Czy jest pani świadoma w jakich okolicznościach doszło do śmierci pana Evansa? Bo to jaką funkcję pełnił to na pewno pani wie - powiedziała spokojnym tonem.

Komendant najwyraźniej był zainteresowany strategią jaką przyjęła Inspektor gdyż na razie nie wtrącał się.
Właścicielka za to wzięła głębszy oddech i przymknęła oczy z lekkim zrezygnowaniem.
- Nie znacie zasad jakie tutaj panują i nie mam zamiaru ich wam dogłębnie tłumaczyć - powiedziała, gdy otworzyła na powrót oczy. Była spokojniejsza. - Wszystkie moje dziewczęta są tutaj z własnej woli. Nikt ich nie zatrzymuje. Praktycznie żadna z nich nie odeszła po zakończeniu szkolenia, a wiele to zrobiło w jego trakcie. Pan Evans był dobrym klientem, ale nie obsługujemy tylko waszej korporacji. Mamy również dużo ciekawszych i ważniejszych klientów - zrobiła krótką pauzę. - Nie wszystkie zlecenia przechodzą bezpośrednio przeze mnie. Nie ma takiej potrzeby. Mam do moich dziewcząt całkowite zaufanie.
Nawet jeśli kobieta nie mówiła całej prawdy to Corday tego nie wychwyciła. Albo była szczera albo cholernie dobra. Inspektor skupiła się na uczuciu chłodu i próbowała je zlokalizować. Było o wiele słabsze niż w przypadku prawnika. Gdyby mogła poruszać się po gabinecie to byłoby jej dużo łatwiej. W tej chwili wydawało się jej, że źródło znajduje się w tym pomieszczeniu lub za jednymi z dwojga drzwi. I w sumie nic nie stało na przeszkodzie, żeby pokręciła się po gabinecie.
- Widzę, że się nie zrozumiałyśmy - skomentowała Irya i powoli wstała z fotela. - Pan Evans nie był najważniejsza osobą naszej korporacji, bo wtedy nie ze mną by pani rozmawiała - mówiąc to Inspektor zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu. - Jest jednak dosyć niewygodnym nieboszczykiem, bo naprawdę bardzo wiele osób chce wiedzieć jak dokonał żywota i jeśli ja nie uzyskam zadowalających informacji to te osoby zaczną się interesować pani przybytkiem, który na tą chwilę jest ostatnim punktem w śledztwie. Z doświadczenia wiem, że żadnemu biznesowi nie sprzyja zainteresowanie władz korporacji - zauważyła. - Bo wtedy trzeba wyciągać ręce do swoich kontaktów, a te kontakty zapewne przede wszystkim doceniają dyskrecję takich przybytków - blondynka zatrzymała się na chwilę przy drzwiach do drugiego pomieszczenia, niby interesując się półką z książkami. W trakcie swojej wypowiedzi odkryła, że uczucie chłodu przestaje być dla niej odczuwalne gdy oddala się od biurka.

- Załóżmy, że wierzę w politykę pani zarządzania zasobami ludzkimi i faktycznie nie wie pani, która pracownica wczoraj była z denatem - ton jakim Irya to powiedziała nie potwierdzał tego. - Więc sprawdzi pani które pracownice spotykały się z panem Evansem, a my z nimi porozmawiamy i zweryfikujemy na podstawie tego co wiemy.
Pandorina rozparła się w fotelu słuchając monologu inspektor. Zastanawiające dla Corday było to, że w spojrzeniu kobiety wyczytywała jedynie zainteresowanie. Nie było tam śladu obawy czy irytacji. Gdy inspektor skończyła ta nachyliła się do stojącego na biurku interkomu i nacisnęła przycisk.
- Vanessa pozwól do mnie - powiedziała do mikrofonu po czym wróciła do poprzedniej pozycji.

Po niecałej minucie drzwi wejściowe otworzyły się i Inspektor skierowała spojrzenie na osobę, która pojawiła się w gabinecie.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline