Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2019, 12:48   #100
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- O kurwa... - syknęła Irya. Natychmiast sięgnęła po pistolet. Przeszła do bocznego korytarza, tak, by nie być widoczną bezpośrednio z klatki schodowej. Czekała aż zaczną schodzić, by wtedy... Odbezpieczyła swoją broń.
- Dorwij go! Za nim! - padł przepełniony bólem krzyk z góry. Akustyka podpowiadała, że osoba znajdowała się w mieszkaniu, a zmiana w głosie powodowała, że Corday nie była w stanie go dopasować do żadnego z tych jakie właśnie słyszała. Do tego nałożony był na zbliżający się odgłos butów biegnącej osoby. Zaraz potem Corday zobaczyła zbiegającego po schodach mężczyznę.
Corday musiała mieć pewność więc czekała do ostatniego momentu na potwierdzenie.

Mężczyzna zbiegł na poziom piętra, na którym znajdowała się inspektor. Miał na sobie buty typu trapery, jeansy i kurtkę typu flyer. Żadnej broni nie było widać. Twarzy nie rozpoznawała, a jego strój mógł pasować zarówno do mieszkańca tej dzielnicy jak i kogoś z lepszej części przedmieści.
W głowie Corday pojawiła się myśl, że mógł to być świadek, dlatego cofnęła palec ze spustu.

W tym momencie, w polu widzenia Corday, pojawiła się druga postać. Dosyć łatwo poznała Roberts’a biorącego zakręt na półpiętrze schodów. Agent zaciskał w prawej dłoni pistolet, a na jego twarzy malowała się złość i determinacja.
Irya natychmiast schowała się, przywierając do ściany i starając się nie wydawać żadnego odgłosu.

Zbieg nieświadom obecności Corday ruszył w kierunku niższego piętra. Po agencie, który podążał jego śladem, również nie było widać, żeby ją dostrzegł. Corday pozostając niezauważona sięgnęła po telefon i zaczęła pisać wiadomość do Coopera. Jednocześnie doznała dziwnego uczucia. Przeciąg, który zakładała, że czuje od pootwieranych na klatce schodowej nieco ustąpił, ale nie opuścił jej całkowicie.

Cytat:
Świadek ucieka, goni go wewnętrzny. Jak dasz radę to złap go za fraki i uciekaj. Jak nie to nie wychylaj się
Wysłała.

I czekała, tym razem skupiając się na chłodzie który wyczuwała. Doznanie, jakie mogłaby nazwać “Morganowym” wyczuwała teraz z górnego piętra. Zmiana w jego intensywności mogła oznaczać, że chwile temu źródło zbliżyło się do niej, a następnie oddaliło się. Obstawiła, że pochodziło od świadka, tym bardziej, że agentów miała okazję już niejako wybadać w tym temacie.
"Działam jak jakiś pieprzony magnes na nich" przeszło Corday przez myśl. Zaczęła zastanawiać się nad cofnięciem polecenia wydanego Cooperowi, ale ostatecznie nie zrobiła tego. Sama mogła teraz tylko czekać, aż wewnętrzni opuszczą budynek.

Długo nie musiała czekać. Z dołu, a jednocześnie przez okno klatki schodowej dobiegły ją odgłosy kilkukrotnych wystrzałów. Chwilę potem telefon w jej kieszeni zaczął wibrować.
Maksymalnie wyciszyła telefon i bez słowa odebrała połączenie.
- Próbowałem zatrzymać kolesia, ale zaczął strzelać - w słuchawce słychać było przyspieszony głos Coopera, któremu towarzyszył odgłos rozbitej szyby. - Ucieka, ktoś go goni. To jeden z naszych? - Sądząc po pytaniu nie zdążył im się zbyt dobrze przyjrzeć.
- To Roberts - szepnęła w odpowiedzi i rozłączyła się. Niestety nie mogła się jeszcze ewakuować, bo na górze wciąż był drugi agent, który mógłby ją zastrzelić z tego samego powodu co i przyszli tu do świadka.

Cytat:
Znikaj, poradzę sobie
Wysłała wiadomość do podwładnego.

Czas dłużył się dla Iryi. Zastanawiający również był brak jakichkolwiek odgłosów z góry. Dotarło też do niej, że dziwne uczucie dobiegające stamtąd praktycznie znikło.
Mijały minuty, aż w końcu usłyszała sygnały “kogutów” z dołu. Dwa lub trzy samochody musiały pojawić się przed budynkiem.
Irya w końcu nie wytrzymała. Wyjrzała zza rogu i gdy nikogo nie zobaczyła to skierowała się na górę, do mieszkania świadka.

Wchodząc na poziom czwartego piętra od razu zobaczyła otwarte drzwi w korytarzu po lewej. Oprócz tego kilka osób, z różnych mieszkań, wyglądało przez uchylone drzwi, które od razu zatrzasnęły się gdy inspektor pojawiła się w ich zasięgu wzroku.
Corday zwolniła i podeszła ostrożnie do drzwi, a następnie pchnęła je aby otworzyły się na pełną szerokość. Od razu zobaczyła nogi wystające na z lewej strony pomieszczenia. Na nogach znajdowały się nogawki od czarnego garnituru i buty z czarnej skóry. Nogi poruszyły się nieznacznie gdy rozszczepiony przez światło cień dziewczyny wpadł do środka pomieszczenia.
Chciała wejść do środka po cichu, tak żeby nikt jej się nie spodziewał, ale widząc ruch u agenta którego uznała za martwego, zdecydowała że lepiej będzie się wyjawić, bo może wtedy do niej nie strzeli.
- Policja, rzucić broń - rzuciła do wnętrza mieszkania i stając za ścianą, skupiła się by sprawdzić czy uczucie chłodu snów się pojawić. Nic jednak nie wyczuła.

- Nie ma mowy. Jeszcze nie zgłupiałem - odparł mężczyzna, który zabrzmiał jak Johnson.
Corday natomiast usłyszała na klatce schodowej kroki wielu osób.
- Johnson, jestem inspektor Corday - przedstawiła się i zaznaczyła, że go dobrze pamięta. - Co wy tu odpierdalacie? - rzuciła do niego i powoli ruszyła w jego kierunku. - Gdzie się tu pali światło… - wolną ręką sięgnęła do ściany przy drzwiach szukając tam włącznika.
Udało się jej wymacać go za pierwszym razem i od razu przełączyła włącznik.
Johnson siedział oparty o drzwi lodówki. W prawej dłoni trzymał pistolet śledzący głowę blondynki, a lewą ręką przyciskał do żołądka jakąś szmatę, która zatraciła już swój oryginalny kolor na rzecz krwistej czerwieni.
- Co inspektor tu robi? - zapytał agent nie przestając mierzyć z broni.
- Opuść tą rękę kretynie, to spowolni upływ krwi - zrugała go Irya. - Gdzie świadek?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline