Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2019, 12:49   #102
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zastanawiała się co dalej. Anderson musiał mieć coś co było warte śmierci trzech agentów i dwóch świadków. Musiała jakoś szybko nawiązać z nim bezpośredni kontakt, bo inaczej będzie miała tylko jeszcze dwa nazwiska na liście ciał do przekazania do krematorium. Na tą chwilę miała na to tylko jeden pomysł.
Za swój cel obrała sobie klub Collinsa. Co prawda Freelancerowi za cholerę nie ufała, ale w jego lokalu kręciło się kilku gości, którzy byli lojalni względem Andersona aż po grób. Wystarczyłoby jej tylko jeden gość z tatuażem węża.

Będąc w drodze do nowego celu Irya zadzwoniła do Komendanta.
- Nie uwierzy pan w to co się stało - tymi słowami przywitała przełożonego, gdy w końcu odebrał połączenie.
- Świadek okazał się dawno zaginionym wujkiem? - wypalił przełożony dając do zrozumienia, że nie ma szans na odgadnięcie.
- Wewnętrzni do siebie strzelali. Jeden martwy, jeden postrzelony. Świadek niestety jest martwy, zastrzelony przez tego wewnętrznego co skończył jako martwy. Mamy jeszcze jednego zbiega, to wspólnik tego zastrzelonego wewnętrznego - streściła wszystko prawie, że jednym tchem przez co nie obyło się bez chaosu w wypowiedzi.
- A-ha… jasne - skwitował Sinclair udając, że rozumie. - Chętnie zobaczę szczegółowy raport, a wtedy zadzwonię do Mitchella i z nim pogadam.
- Znam nazwisko tego agenta co zabił świadka - dodała. - Ale najgorsze w tym jest to, że typ padł dopiero jak oberwał w głowę. I nie chodzi o to, że miał kamizelkę - wyjaśniła, dając mu czas żeby doszedł sam do właściwego wniosku.

- Wbrew pozorom ciężko zabić człowieka - odparł komendant najwidoczniej odnajdując się w znanym mu temacie. - Można przeżyć postrzał w ważny organ, a umrzeć od trafienia w nogę. Chodzi o wstrząs krwotoczny. - Zrobił krótką pauzę. - W każdym razie to już nie nasza rola. Dobra robota. Zobaczymy co zrobi z tym Mitchell.
Corday pokręciła głową słuchając jak jej przełożony usilnie nie chce przyjąć do świadomości tego co było tak oczywiste.
- No cóż, z tego co wygadali mi się agenci to tamci zachowywali się podobnie jak Hill zanim go zdjęłam z tego świata - stwierdziła. - Ale mniejsza już o to, jutro i tak dostanie pan ode mnie szczegółowy raport - podsumowała.

***

Do klubu Collinsa dojechała, gdy była już bardzo późna pora. Adrenalina z akcji w domu świadka zdążyła się dawno ulotnić i teraz Irya zmagała się ze sporym zmęczeniem. Zaparkowała na uboczu, nie chcąc się afiszować ze swoją obecnością w tym miejscu, szczególnie, że spotkanie właściciela tego przybytku było ostatnim czego by sobie w tej chwili życzył. Choć jak tak pomyślała, to nie głupim pomysłem byłoby spreparować, że oficjalnym powodem jej pobytu w tym miejscu było właśnie spotkanie z Collinsem.
“Nie, nie, nie i jeszcze raz nie” pokręciła głową, chcąc się pozbyć tego pomysłu z głowy.

Corday nieśpiesznie skierowała się do głównego wejścia. Szła prosto do bramkarzy, licząc że któryś z nich będzie miał pożądany przez nią tatuaż. Niestety żaden z nich nie wyglądał na kogoś powiązanego z Andersonem, więc musiała posłużyć się odznaką, aby dostać się do środka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2BkWNqWvFHs
[/media]

Wnętrze było znajome, ale niedawny pobyt w Stellar Palace spowodował u niej pewien rodzaj szoku. Musiała poświęcić chwilę, żeby przywyknąć do bardzo odmiennej atmosfery, muzyki i klienteli, do jakiej była przyzwyczajona.
Przeciskając się pomiędzy ociekającymi hormonami, półnagimi dziewczynami i napastliwymi samcami, szukała charakterystycznego tatuażu.
Już prawie straciła wszelka nadzieję gdy poczuła kelpnięcie w ramię. Za jej plecami stał sam Anderson.
Irya zadarła głowę, by przyjrzeć się jego twarzy i przez krótką chwilę miała mocno zaskoczoną minę. To jednak nie trwało długo i szybko się opanowała.
- I dobrze i niedobrze, że tu jesteś - rzuciła do niego, ale w tym hałasie ciężko było się usłyszeć. Sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza wyjmując z niej wizytówkę. Podała mu do ręki i zbliżyła się do niego, żeby na pewno dosłyszał to co ma mu do powiedzenia. - Musimy pomówić, ale nie tu.
Anderson wziął wizytówkę i wsadził ją w tylną kieszeń jeansów, a potem dał jej znak, żeby poszła za nim.

Najemnik ruszył za bar, w kierunku zaplecza, które prowadziło do korytarza i schodów wiodących do sekcji VIPów i biura Collinsa. Corday już miała zaprotestować, ale mężczyzna skręcił w prawo przed schodami. Znajdowała się tam przestrzeń magazynowa prowadząca do rampy załadunkowej na tylnej stronie budynku. Anderson podszedł do jednego z regałów i oparł się o niego plecami.
- No to o co chodzi? - zapytał.
Blondynka nieufnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Z tego co już zdążyła poznać Collinsa to nie zdziwiłaby się gdyby miał podsłuch na swoich pracowników nawet w magazynie.
- Twój przypadek jest tak przejebany, że aż mnie szczerze zainteresował - powiedziała ściszonym głosem. - Drugi świadek w twojej sprawie skończył rozstrzelany, ale tym razem jeszcze wewnętrzni się między sobą zaczęli strzelać - przeszła do rzeczy, krzyżując ręce przed sobą. - Musisz mi powiedzieć o co chodzi, że tak bardzo im zależy na zabiciu ciebie.
- Z tego co wiem to najbardziej na tym zależy wewnętrznym, w ramach zemsty - odparł ze wzruszeniem ramion. - Poza nimi z nikim do tej pory nie miał problemów. Może kiedyś Parker chciał się mnie pozbyć, ale chyba mu już przeszło.

- Za to co było w dokach? - Irya uniosła brew, a następnie pokręciła głową. - Masz rację, oni mieli cię zabić. Ale dlaczego? Jaką wiedzę posiadasz, że tak zależy im na zabiciu ciebie? - przekrzywiła głowę, wpatrując się uważnie jemu w oczy.
- Żadną - ponownie wzruszył ramionami. - Przynajmniej nic o tym nie wiem. Musiałem zaleźć komuś za skórę pracując dla White’a, ale nie kojarzę żebyśmy kiedykolwiek występowali przeciwko Capitolowi.
Inspektor westchnęła bezradnie.
- A może samemu Whiteowi podpadłeś za coś? Może faktycznie myślał, że jesteś wtyką wewnętrznych? - zasugerowała. - Masz coś wspólnego z Syndykatem? Wiesz coś o jego działaniach w Crimeshield? - spróbowała uderzyć w to co Sinclair podejrzewał. - Co cię łączyło z Hillem? Dostarczałeś mu prochy?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline