Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2019, 13:08   #104
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dzień 29 czwartego miesiąca roku

Dotarcie do biura na pierwszą zmianę było nie lada wyczynem. Plan Inspektor zakładał jak najszybsze uporanie się z najważniejszymi sprawami, tak by wyrobić się na obiad u Yoshiego. Z dokładnie tego samego powodu właśnie nie mogła sobie pozwolić na przyjście do roboty na późniejszą godzinę. Przez niewyspanie popijała drugą kawę, ślęcząc nad raportem z imprezy z wewnętrznymi. Opisała w nim wszystko ze swojej perspektywy, dodając to co dowiedziała się już od Johnsona i Robertsa. Corday zamykała już akta, żeby zanieść je przełożonemu gdy jej telefon odezwał się, pokazując nieznany numer. W pierwszej chwili pomyślała, że to Anderson.

- Inspektor Corday? Mówi komendant Mitchell - przedstawił się znajomy męski głos. - Potrzebuję dowiedzieć się kto jest pani źródłem jeśli chodzi o kontakty związane z Andersonem.
- Chętnie porozmawiam o tym, ale niestety nie jest to temat na telefon - odpowiedziała bez zawahania.
- A na co? - zapytał szef wewnętrznych.
- Mogę być u pana w biurze w przeciągu godziny - zaproponowała.
- Dobrze. To czekam - Rozłączył się.

- Niecały miesiąc tu jestem i już trafiam na dywanik - zaśmiała się z ironią odkładając telefon i wstała od biurka. Wzięła do ręki akta i poszła do przełożonego.

Standardowo zapukała do jego biura i weszła nim zdążył wyrazić na to zgodę.
- Raport z wczorajszej akcji wewnętrznych - powiedziała z uśmiechem i położyła Sinclairowi na szczycie stosu akt piętrzących się na jego biurku.
Komendant miał akurat rozłożone na biurku trzy komplety akt i na zmianę przerzucał wzrokiem z jednych na drugie. Zerknął na okładkę tych jakie właśnie przeniosła inspektor i skinął akceptująco głową, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia.
- Ma pan jakąś radę jak rozmawiać z Mitchellem? - zapytała z niewinną miną.
Pytanie spowodowało, że Sinclair nagle uznał blondynkę za znacznie ciekawszy materiał niż akta.
- Zakładając, że to rozmowa czysto służbowa, to mów wszystko czego nie jesteś się w stanie wyprzeć, że nie wiedziałaś - poradził.
- Nie wyobrażam sobie jak miałabym z nim rozmawiać nie służbowo... - krótką chwilę udała zamyśloną. - A i rozmawiałam z Andersonem. Próbuję go namówić, żeby pomógł ujawnić działania Syndykatu w Crimeshield. Jego zdaniem firma to Syndykat.

- Powodzenia - prychnął rozbawiony szef. - Ja na jego miejscu bym się nie zgodził. Biorąc pod uwagę co się wokół niego dzieje to każdym wychyleniem głowy ryzykuje zyciem, a Ci co się na niego zasadzili nie są nowicjuszami. Wbrew pozorom on teraz może czuć się jak w swoim żywiole. A co do zeznań przeciwko White’owi to ten musiałby coś bezpośrednio przeciwko niemu zrobić, żeby nasz najemnik poczuł się zdradzony. Anderson jest chorobliwie lojalny.
- Za wiele sobie po tym nie obiecuje, ale faktem jest że facet czuje się zdradzony przez wszystkich. Więc zaproponowałam mu w zamian status świadka koronnego i bilet daleko poza Lune. Co z tego wyjdzie to zobaczymy. Ma nóż na gardle - powiedziała i spojrzała na akta, które mu przyniosła. - Z mniej wesołych wieści to agenci którzy strzelali do agentów najpewniej byli skażeni mroczną harmonią.
- A skąd to wiesz? To stwierdzić może jedynie Bractwo lub jakiś Cleaner. Nic mi nie wiadomo, żeby tam był ktoś z nich, a nikt od nas nie strzelał by sobie w kolano mówiąc to o naszych agentach - Sinclair zapytał z ożywieniem.
- Strzały, które nie trafiały w serce albo głowę nawet nie robiły na nich wrażenia - wtrąciła się Corday.

- Może po prostu byli na jakichś prochach - stwierdził komendant, a jego czujność nieco osłabła. - Często przypinają niewygodnym osobom łatki heretyków, żeby łatwiej się ich pozbyć.
- Można zrzucić to na moje przewrażliwienie po Hillu - stwierdziła od niechcenia Inspektor, ale jej ton zdradzał, że sama była przekonana do swojej wersji. - A to by znaczyło, że sprawy mogą się łączyć.
- Z tą różnicą, że Hill był dodatkowo naprany tak, że ledwo kontaktował, a agenci podobno byli komunikatywni? - stwierdził jednocześnie pytając.
- Hill był czysty - poprawiła go Irya. - Nie znam się na tym. Może trzeba by ściągnąć Cleanera na spytki?
- Nie zmienia to faktu, że podobieństwo nie jest identyczne - podsumował Sinclair. - Jak znasz jakiegoś to pytaj na własną rękę. Do śledztwa to i tak nic nie wniesie. Opinie “eksperckie” zostawmy sądom.
- Nie zapominajmy, że Hilla ktoś do mnie przyprowadził. Ale oczywiście są to tylko moje przypuszczenia - odparła z uśmiechem. - W każdym razie, proszę trzymać kciuki, żeby Mitchell mnie nie zawiesił za wścibstwo - dodała z mrugnięciem oka.
- Raczej nie ma aż takich chodów u Thompsona - uspokoił ją komendant z uśmiechem. - A co do twoich mrocznych przeczuć, to jeszcze nie słyszałem, żeby heretycy zrobili coś dobrego. Mogli maczać palce w obu sprawach, ale to nie znaczy, że są powiązane.

- Jak szczęście dopisze to się może dowiemy jak jest naprawdę - westchnęła. - Po wizycie u Mitchella wrócę tu opowiedzieć wrażenia, ale później będę chciała zrobić sobie wolne. Wczoraj mi marnie wyszło odbieranie nadgodzin.
- Jasne - przytaknął. - Jak zwykle sobie poradzimy, a ty jak zwykle nie wysiedzisz w domu - stwierdził jakby zbyt dobrze to rozumiał.
- Ciekawe co tym razem przyniosę - zaśmiała się z rozbawieniem i spojrzała na zegarek. - Idę, bo się spóźnię - dodała i skierowała się do drzwia, a Sinclair bez słowa po prostu wrócił do pracy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline