Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2019, 09:33   #106
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Tak i ten ktoś na pewno ostro spanikował kiedy wy zabraliście nam Andersona, że posunął się aż do tego - skomentowała jego słowa Irya, na razie ignorując formularze. - Więc Anderson musi mieć jakąś wiedzę, która była warta tego wysiłku.
- Gdyby taką wiedzę miał, to biorąc pod uwagę pani nieoficjalne relacje z nim, już by pani o tym wiedziała. Zakładam więc jednak, że nasz były najemnik nie ma o tym żadnego pojęcia - skomentował Mitchell. - Jest mi obojętne od kogo z was dostanę informację, a właściwie potwierdzenie braku wiedzy w tym zakresie. Anderson nie musi już obawiać się o swoje życie ze strony moich ludzi, ale na pewno nie damy mu spokoju. Od niego zależy jak będzie chciał zakończyć tą sprawę, a od pani jak dużym priorytetem będzie dla nas jego złapanie.
- A czy można wiedzieć po co pierwotnie wzięliście od nas Andersona? - zapytała Inspektor.

- W zasadzie to nie można... - odparł Mitchell. - … ale znając pani wścibstwo i tak się pani dowie. Sama góra kazała nam się przyjrzeć działalności Crimeshield, a ich człowieka mieliśmy na widelcu.
Corday zmarszczyła brwi w zamyśleniu. Już podejmując decyzję o stawieniu się w gabinecie szefa wewnętrznych liczyła się z tym, że zwróci na siebie uwagę tych, którzy stali za próbą zabicia Andersona i późniejszym mało eleganckim sprzątaniem świadków. Czy miała szansę się im przeciwstawić? To chyba tylko czas mógł pokazać. Mogła jedynie mieć nadzieję, że jeśli się ktoś do niej pofatyguje, to też będzie od niego wiało chłodem.
- Skoro tak to poproszę ten formularz - zdecydowała się i sięgnęła po pióro do wewnętrznej kieszeni płaszcza. - Przy czym szczerze przyznaję, że od tego momentu z dużą dozą ostrożności traktować każdego pana agenta jaki wejdzie mi w zasięg. No chyba, że będzie to Johnson i Roberts. Ci dwaj wczoraj byli szczerze zaskoczeni tym co się wydarzyło.

Mitchell pokiwał tylko głową na znak potwierdzenia, ale nie odezwał się jakby obawiał się, że Corday zrezygnuje z wypełnienia raportu.
- Możesz odejść - rzucił tylko w kierunku brunetki, po czym wbił spojrzenie w opuszczoną głowę inspektor. Corday usłyszała jedynie ciche kliknięcie zamykanych drzwi, gdy panna Baker opuściła ich, wracając do swojego biurka.
- Rozumiem, że mam pana ciche przyzwolenie by dalej drążyć temat? - zapytała Irya, nie unosząc spojrzenia znad tekstu, który pisała. - Oczywiście jeśli uda mi się nakłonić Andersona do pełnej współpracy na rzecz ujawnienia Syndykatu, to będzie pan pierwszą osobą, której przekażę zdobyte informacje.
- Nie mam uprawnień, aby tego pani zakazać - odparł dwuznacznie komendant. - Samo nakłonienie go do współpracy jednak niewiele da. Bez jakichkolwiek dowodów, wiarygodność Andersona wobec innych członków Crimeshield jest niewielka.

- Anderson może doprowadzić do White'a, ale fakt, na resztę są marne szanse. Ale od czegoś trzeba zacząć. A pan ma swoje tropy - powiedziała unosząc spojrzenie na niego. - O ironio, trzech śmierdzących agentów to już coś na czym da się pracować, żeby określić wspólne powiązanie - po tych słowach wróciła do pisania. Chwilę jeszcze skrobała piórem po papierze aż wreszcie podpisała się, kończąc swój raport. Wyprostowała się i podsunęła Mitchellowi kartkę.
Mężczyzna wziął dokument i przejrzał go.
- Oboje mamy poszlaki w swoich obszarach, nad którymi możemy pracować nie wchodząc sobie w drogę - przyznał nie odrywając oczu od tekstu, a na koniec skinął z satysfakcją głową. - Myślę, że wyjaśniliśmy sobie z grubsza wszystko co trzeba - dodał dając do zrozumienia, że jak dla niego to może być już koniec spotkania. Sposób wypowiedzi jednak nie sugerował Corday potrzeby oddalenia się, a jedynie otwierał jej taką możliwość poprzez przekazanie jej inicjatywy. A dla niej temat na tą chwilę wydawał się być wyczerpany. Inspektor schowała swoje pióro i wstała. Już miała iść do drzwi, ale zawahała się.
- Jak czuje się Johnson? Wyjdzie z tego? - zapytała.
- Wyjdzie - zapewnił Mitchell - nie obeszło się bez drobnej pomocy mistyka, ale niedługo wróci do służby.
- To dobrze - skomentowała. Skinęła mu jeszcze głową na pożegnanie i wyszła z gabinetu.

Skierowała się prosto do windy, zastanawiając się tylko czy nie skorzystać z okazji i spotkać się z ojcem dwadzieścia pięter wyżej. Spojrzała na zegarek i na szybko przeliczyła czas na odległości jakie musiała jeszcze dziś pokonać. Wychodziło, że miała go jeszcze trochę przed obiadem u Nakano, ale czuła, że teraz bardziej potrzebuje odreagować po rozmowie z Mitchellem.

A strzelnica była blisko Pinnacle.

***

Jadąc windą w dół, jeszcze wahała się czy może jeszcze nie zmienić zdania i pojechać spotkać się z Davidem. Ostatecznie zrezygnowała z tego będąc w połowie drogi na parking. Przez cały ten czas, również gdy już wsiadła do auta, skupiona była na próbie namierzenia jakiegoś źródła chłodu w jej okolicy. Bezskutecznie.
- Witaj moja paranojo, masz się coraz lepiej - powiedziała do siebie ironicznie, gdy zamknęła za sobą drzwi pojazdu. Świadomość zagrożenia w jakie się przy okazji tej sprawy bez oporów pchała, wywoływała w niej zdenerowanie, ale też przyjemną ekscytację. Było to w końcu wyzwanie, które mogło ją zabić, ale też jeśli uda jej się dojść do sedna sprawy to... Uczucie satysfakcji będzie warte tego wszystkiego.
Nim ruszyła, przypomniała sobie, że powinna poinformować przełożonego o tym jak poszły jej rozmowy z szefem wydziału wewnętrznego. Sięgnęła więc po telefon i napisała krótką wiadomość.

Cytat:
Mitchell nie był szczęśliwy, ale raczej mnie nie zawiesi w obowiązkach. Pojawię się w biurze jutro, na pierwszej zmianie
Lęk nieśmiało przypomniał o sobie po dojechaniu na strzelnicę. Było to idealne miejsce by wydarzył się "nieszczęśliwy" wypadek, gdyby jakiś trefny agent Mitchella, próbował ją sprzątnąć. Uspokoiła ją myśl, że znała to miejsce i ludzi w nim pracujących bardzo dobrze, nigdy nie mając w nim odczuć podobnych do jej spotkań z Morganem czy Vanessą. Wyszła wreszcie z auta i udała się do budynku. Na wejściu dokupiła kilka paczek amunicji i poprosiła jak zawsze o tor na uboczu, w sekcji gdzie było możliwie najmniej osób.
Dostała to czego chciała i wkrótce zaczęła rozkładać się na stanowisku strzeleckim, tym samym co poprzedniego dnia. Ułożyła otwarte pudełeczka z nabojami, zapasowy magazynek i pistolet na półce, po czym sięgnęła po słuchawki wygłuszające. Nim je założyła rozejrzała się jeszcze, skupiając na swoim dodatkowym zmyśle. Po tym upewnieniu się, założyła w końcu słuchawki i okulary ochronne. Wzięła do ręki pistolet i rozpoczęła swoją sesję relaksacyjną.
Strzelając do celu, którym była punktacja wyrysowana na głowie i korpusie, na wysokości serca, Irya zastanawiała się czy powinna komuś powiedzieć o tym co "potrafiła".

Na razie wiedział o tym jedynie Morgan. O ironio. A jeśli był Heretykiem to zapewne jego konsternacja spotkania jej, była nie mniejsza niż reakcja zaskoczenia Iryi chłodem jaki od niego wyczuwała. Ciągle nie dawało jej spokoju to, że sprawa napadu na nią była niewyjaśniona. Czy to naprawdę była sprawka prawnika? Miała na to tylko mętne poszlaki, które nie dawały jej spokoju.
Zastanawiało ją też jaka byłaby reakcja Davida, gdyby mu powiedziała, że najwyraźniej wyczuwa Heretyków. Przeniósł by ją na jakieś marsjańskie zadupie, gdzie byłoby cholernie nudno ale bezpiecznie, czy może przesunął do wydziału policji odpowiedzialnego za przestępstwa specjalne, czyli wszystko co tyczyło się tematu Legionu Ciemności.

"Zdecydowanie byłoby to pierwsze" wywnioskowała dość szybko. Szczerze to chyba nie chciałaby takiego przeniesienia, bo nie mogłaby liczyć tam na normalnych współpracowników. Już wolałaby pójść do tych półmózgów wewnętrznych.
“Muszę dać sobie na wstrzymanie” zganiła się, opuszczając broń, by wymienić magazynek. “Może po dziś będę wiedzieć co ze sobą zrobić” pocieszyła się i załadowała nową partię naboi do wystrzelenia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline