Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2019, 22:57   #270
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wszyscy spięli się by uratować porwaną towarzyszkę. Najszybciej ze wszystkich zareagował Thazar. Dwa magiczne pociski wystrzeliły z jego palców i czas jakby na chwilę zwolnił.
Ettercap pędził przed siebie, trzymając jedną łapą związaną Annę, która łkała z przerażenia, mając tuż przed oczami ociekające śliną żuwaczki z ogromnymi kłami. Edrik i Tajga już przystąpili do działania, ale zawahali się widząc błękitne ogniki magicznych pocisków.

Czar przywołany przez zaklinacza wartko i bezbłędnie trafił celu. One nigdy nie chybiały.
Stwór potknął się i przewalił na posadzkę, sunąc po niej jeszcze siłą rozpędu.
- Padł! - krzyknął Morkhul, łapiąc Edrika w pół słowa użycia mocy artefaktu. Kula zajaśniała, ale chyba zrozumiała, że jej energia nie była w tej chwili już potrzebna.

Tropiciel i Slaak'Han biegiem rzucili się ku Annie. Kobieta nie odzywała się, leżała przygnieciona zwalistym ciałem martwego ettercapa. Wspólnymi siłami półork i jaszczur zrzucili z niej truchło. Morkhul sztyletem rozciął sieć, która bardzo mocno owijała ciało kobiety.
- Żyje! - oznajmił tropiciel z ulgą w głosie. Pod wpływem emocji przytulił do siebie dygoczącą ze strachu Annę.

Edrick w tym czasie uporał się z siecią i uwolnieniem włóczni z trupa stwora.
Tajgi i Jasmal nie zaatakowały już żadne pająki, a ten trafiony strzałą Morkhula jeszcze dygotał w konwulsjach.

Ostatecznie z potyczki wszyscy wyszli cało. Nawet Annie, która poza potłuczeniami i drobnymi zadrapaniami, nic poważnego jej nie dolegało.

Wszyscy jednak pozostawali czujni, w obawie, że ich walka przyciągnie więcej tych stworów. Slaak'Han wyciągnął sztylet, którego ostrze wyglądało jak wyłupane z czarnego kamienia.


Wbił go w łeb ettercapa i zaczął coś z niego wycinać. Kilka wprawnych ruchów później, jaszczur miał w dłoni zakrwawione dwa woreczki jadowe. Podał je Morkhulowi i zrobił gest jakby miał je dzióbnąć sztyletem, a następnie wskazał na jego kołczan.

W końcu niebieskołuski dał znak by iść za nim.

~***~

Zdawać się mogło, że Slaak'Han dobrze zna tutejsze korytarze, choć czasem zatrzymywał się jakby próbował sobie coś przypomnieć. Morkhul raz po raz spoglądał na mapę, która wskazywała im najbliższe otoczenie i pozwalał zainteresowanym zerkać na magiczny pergamin.

Wreszcie gdzieś dotarli. To co kiedyś mogło być salą świątynną teraz w dużej mierze było zawalone sklepieniem. Najważniejsze jednak się ostało, na czego widok nawet gadzia morda Slaak'Hana się ucieszyła. Jaszczur podszedł do czegoś co wyglądało jak pusta rama na postumencie, do którego prowadziły kamienne schody. Wszedł na ich szczyt i wyjął coś ze swojej torby. Przyłożył do wgłębienia w ramie i ta rozświetliła się. Błękitna tafla energii pojawiła się w ramie.


- Ashhht mork thrur, serhek garvareh - powiedział i spojrzał na Thazara by ten przetłumaczył to pozostałym.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline