Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2019, 09:31   #110
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mając już w rękach wszystko czego potrzebowała, wróciła do salonu, zabierając po drodze kieliszek i butelkę wina.
- Od czego by tu zacząć... - mruknęła pod nosem, gdy rozsiadła się na kanapie. Otworzyła notes, wyciągnęła pióro i zaczęła robić sobie notatki z wykładu Kobayashiego.

Wpierw na kilku luźnych kartkach na brudno rozrysowała sobie wszystko. Starała się wymyślić logiczny schemat do opisywania tego jednocześnie mając na uwadze, że z uprzejmości przyjaciela Nakano, jej "kompendium wiedzy" będzie się rozrastać. Zajęło jej kilka kwadransów, dwie lampki wina i parę porwanych kartek nim z zadowoleniem uznała, że może już przepisać to na czysto.

Temat pochłonął ją tak bardzo, że nie zwróciła uwagi, jak szybko mijał jej czas i zrobiło się bardzo późno. Pozbierała wszystkie swoje zapiski, część luźnych kartek dołączając do notesu, a porwane wrzuciła do kominka i rozpaliła w nim ogień, bezpowrotnie je niszcząc. Resztę wzięła ze sobą i poszła do sypialni. Tam zamknęła notatki w ukrytym sejfie i poszła do łazienki, gdzie wzięła tylko szybki prysznic, żeby nie stracić senności w jaką wprawiło ją wino.

Na nic się to jednak nie zdało.


Położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. Co prawda czuła się zmęczona, wręcz wykończona ostatnimi dwoma, bardzo intensywnymi dniami, ale wciąż nie mogła przestać myśleć o tym co się działo wkoło niej. Z ironią stwierdziła, że dopóki nie spotkała prawnika to jej życie było nudne i dopiero teraz się rozkręcało, wkraczając w cholernie niebezpieczne rejony. Rozsądek podpowiadał jej, że jeśli będzie dalej brnęła w tą znajomość to najpewniej źle się to dla niej skończy.

Usiadła na łóżku. Owinęła się kołdrą i spojrzała przez przeszkloną ścianę sypialni na rozpościerający się za nią piękny widok na skąpane w nocy miasto.
- Nie ma szans, że dożyję trzydziestki... - mruknęła pod nosem i uśmiechnęła się lekko.

***

Dzień 30 czwartego miesiąca roku

Pierwszą rzeczą jaka rzuciła się Iryi w oczy po przekroczeniu progu biura było spojrzenie jakim obdarowała ją Amy Lewis, której biurko stało bokiem na wprost drzwi. Dziewczyna sprawiała wrażenie jakby chciała ją pożreć wzrokiem.
Blondynka aż zatrzymała się w półkroku i zrobiła mocno zdziwioną minę. Owszem była spóźniona ponad kwadrans, ale to chyba nie był powód do takiej reakcji.
Amy przeniosła wymowne spojrzenie na biurko inspektor, a potem spowrotem na nią. Irya w ślad za gestem podwładnej skierowała wzrok na swoje stanowisko pracy.
I wtedy zdziwiła się jeszcze bardziej. Na blacie leżał bukiet kwiatów. Lewis aż nie mogła usiedzieć z podniecenia, a ciekawość aż z niej wyciekała, ale ostatkiem sił powstrzymywała się przed jakąkolwiek reakcją. Corday, wciąż niedowierzając temu co widzi, powiesiła płaszcz i podeszła do swojego biurka.


Oglądając bukiet zastanawiała się kto i skąd pofatygował się, aby ściągnąć na Lunę takie kwiaty. Pomiędzy kwiatami znalazła dołączoną białą karteczkę, na której ktoś odręcznie napisał pojedynczą literę.




Znała to pismo. Widząc to blondynka pokręciła głową w rozbawieniu. Lekko uśmiechnęła się. Usiadła na fotelu i oglądając bukiet przyszła jej do głowy myśl czy kolor i kwiaty bukietu zostały złożone przypadkowo czy może cała kompozycja była stworzona celowo, bo przykładowo jej kolorystyka utrzymana była w dość... Chłodnej tonacji.
Inspektor uniosła spojrzenie, kierując je na swoją podwładną.
- Amy, mogłabyś znaleźć coś co zrobi za wazon, żeby wstawić je do wody? - poprosiła, dając tym samym Lewis okazję do zaspokojenia ciekawości i obejrzenia liściku.
Gdy konstabl bardzo ochoczo zabrała się za wyręczenie przełożonej, Irya otworzyła pierwsze z brzegu akta leżące na stosie by przynajmniej stwarzać wrażenie, że pracuje i następnie sięgnęła po swój telefon.

Cytat:
Ładne kwiatki, sam wybierałeś?
Wysłała wiadomość do prawnika. W tym czasie Amy zabrała bukiet i dokładnie go oglądając ruszyła w kierunku drzwi. Iryi wydawało się, że powąchała go z malującym się rozmarzeniem na twarzy zanim minęła próg. Wróciła po kilku minutach trzymając go w wazonie. Irya nie miała pojęcia skąd go wytrzasnęła. Być może był gdzieś zachomikowany na specjalne, awaryjne sytuacje typu urodziny koleżanki z pracy.

- Liliowe hiacynty i cieliste róże - skomentowała Amy. - Facet coś nabroił? - zapytała z widoczną ciekawością.
- Niewykluczone - odparła Irya, z rozbawieniem w głosie i spojrzała na telefon, bo zawibrował informując, że nadeszła odpowiedź.

Cytat:
Miałem nadzieję, że Ci się spodobają.
Cytat:
Tak, podobają mi się. I całemu mojemu wydziałowi też. Jaka to okazja?
Napisała mu w odpowiedzi.
- Teraz tylko będę musiała dowiedzieć się co takiego nabroił - powiedziała żartobliwym tonem, ponosząc spojrzenie na Amy, a ta uśmiechnęła się i pokiwała głową ze zrozumieniem, ale i lekkim zawodem na twarzy, po czym odeszła do swojego biurka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline