Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2019, 15:27   #128
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Irya śmiała się pod nosem kiedy Charles żartował sobie o idealnym ślubie.
- Świeże pieczywo - odpowiedziała i puściła go, by wziąć do ręki filiżankę z aromatyczną kawą. - To mi przypomniało. Wtedy, gdy jedliśmy lunch w restauracji przed Katedrą, to naprawdę byłeś zmęczony, czy tak działa na ciebie sama ta budowla? - zapytała mocno zainteresowana i napiła się.
- Sama obecność jednej z głównych katedr uniemożliwia używanie Mrocznej Harmonii w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od niej. Wybierając się w jej otoczenie wolę się przygotować, a ma to pewne konsekwencje.
- Jakie konkretnie i po co tak właściwie? - drążyła dalej.
- Ci którzy służą Ilian mogą dostać od niej dar, którym mogą utrudnić,a nawet uniemożliwić ich wykrycie poprzez Cleanerów i Bractwo. Jednak działanie tego daru jest tylko czasowe, a Heretyk, który zużyje zbyt dużo swoich zasobów jest o wiele łatwiejszy do wykrycia.

- I ta sztuczka działa nawet tam gdzie teoretycznie nie powinna działać Mroczna Harmonia? - ciągnęła dalej Irya i usiadła na jednym z krzeseł stojących przy blacie kuchennej wyspy. - Jeśli dobrze pamiętam to wtedy chyba faktycznie nie czułam od ciebie chłodu - zamyśliła się.
- Nie ma takich miejsc gdzie Mroczna Harmonia nie będzie działać, tak samo pewnie jak i Sztuka. Istnieją za to warunki, które mogą utrudnić jej użycie - wzruszył ramionami jakby szukał odpowiedniego przykładu. - Katedra, trwający egzorcyzm, brak tlenu, duży otwór wlotowy w głowie, obfite krwawienie wynikające z oderwanej kończyny… - zaczął wymieniać próbując zachować powagę.
- Szkoda, że nie mam notesu to zaczęłabym sobie robić notatki - Corday zaśmiała się. Jednak gdy tak o tym pomyślała to zastanawiające było czemu prawnik tak chętnie dzielił się z nią swoją wiedzą. Chyba musiała na razie założyć, że zwyczajnie nie ma się komu wygadać. - Czyli przykro mi, ale twój wymarzony ślub w katedrze będzie trzeba sobie darować, bo jeszcze mi zemdlejesz - podsumowała Irya i mrugnęła do niego. - A jak oberwiesz to też do szpitala Bractwa nie mam co cię wieźć. Masz jakąś zaufaną prywatną klinikę? - zadała bardzo praktyczne pytanie.
- Do tej pory nie było takiej potrzeby, ale w takim przypadku opcją byłaby klinika w Gotland. Albo Pandorina. Ona ma swoje własne dojścia. Masz jeszcze jakieś pytania? Kawa ci wystygnie - dodał z uśmiechem stosując Capitolską manierę skakania po tematach.

Blondynka popatrzyła na trzymaną przez siebie filiżankę. Kawa była mocna, czarna i bez żadnych dodatków. Świetnie stawiała na nogi. Corday pomyślała, że w nagłej sytuacji klinika będzie musiała wystarczyć, bo już prędzej zaryzykowałaby wizytę w Szpitalu Bractwa niż kiedykolwiek zaufała Pandorinie. Zdanie Iryi na temat ogółu Heretyków nie zmieniło się i jej hipokryzja ograniczała się wyłącznie do tego jednego, jedynego wyjątku, który dziś przygotował jej śniadanie.

- Przywykłam do picia zimnej - odparła i upiła kolejny łyk, po czym spojrzała na jedzenie. - Jak to śledczy, pytań mam zawsze całe mnóstwo - odstawiła kawę, sięgnęła po pieczywo i zaczęła kompletować sobie kanapkę z tego co było wystawione na blat.
- Na przykład takie jak to, czemu przyszedłeś do mnie i ostrzegłeś, że Anderson jest kretem wewnętrznych, później powiedziałeś mi kto ci to powiedział, by przy kolejnej okazji wyprzeć się tego, że w ogóle mi zdradziłeś imię tego źródła - w czasie swojej wypowiedzi skończyła robić swoją kanapkę i patrząc pytająco na Charlesa, wgryzła się w nią.
- Chciałem oszczędzić nam problemów. Jednak ta informacja okazała się nieprawdą. Pewnie White chciał w ten sposób próbować chronić swojego człowieka. A co do wypierania się, to sytuacja między Whitem i Parkerem powoduje, że jestem między młotem i kowadłem. Pewnie pogubiłem się w zeznaniach - Irya wyczuła niezadowolenie w słowach Charlesa.
Faktycznie wtedy odniosła wrażenie, że po prostu zapomniał co jej powiedział i spanikował. To było takie słodkie.
- A twoje relacje z samym Andersonem? - spytała po przełknięciu tego co miała w ustach. - Jak sobie przypominam twoją reakcję, gdy go spotkaliśmy po wyjściu z restauracji przed Katedrą, to jego obecność bardziej ciebie zdenerwowała niż Pandorina wczoraj.

- Raczej zezłościła niż zdenerwowała - poprawił prawnik. - Anderson powoduje same problemy. Gdyby współpracował to nie byłoby żadnego konfliktu. White nie potrafi przeboleć nowego rozkładu władzy.
W ten sposób Charles potwierdził Corday to co podejrzewała ona jak i sam Anderson, że prawnik uwziął się na ex wojskowego. W każdym razie White chyba musiałby dostać wstrząsu mózgu jeśli uznał, że dobrym pomysłem na ratowanie swojego przydupasa jest mówienie, że jego podwładny to kret wewnętrznych. Ale w sumie przyszedł osobiście jej grozić, co tylko potwierdzało, że siwy facet słabo przewidywał konsekwencje swoich działań. W milczeniu zjadła kanapkę i zabrała się za robienie kolejnej.
- Myślisz, że to White zlecił zabójstwo Harrisów? - zapytała.
Morgan, wgryzając się w kanapkę, odpowiedział wzruszeniem ramion.
- Nigdy się tym nie interesowałem - odpowiedział w końcu, gdy udało mu się wepchnąć kęs w policzek. - Jeśli tak było, to może Anderson by coś na ten temat wiedział.

Irya zaśmiała się, widząc jak Charles mówi z pełnymi ustami. Tak bardzo to zaburzało wizerunek dystyngowanego prawnika jaki lubił kreować, że aż było urocze.
- Możliwe - skinęła głową zastanawiając się czy ex wojskowy aż tak długo pracował dla White’a. - A jak skończyła się historia z panną Harris?
- Dla niej chyba kiepsko. Cały ich gang został rozbity. Zastrzyk kasy spowodował, że sodówka uderzyła im do głowy i w końcu trafili na twardszych od siebie. Mam tendencję do okazywania braku atencji dla osób, które przestają mnie interesować, ale jak chcesz to mogę spróbować się coś dowiedzieć.
Corday pokręciła głową, zajadając się. Popiła kęs łykiem kawy i dopiero po tym odpowiedziała.
- Nie trzeba. Sama sobie ją znajdę jak będę potrzebować. Już raz mi się to udało - mrugnęła do niego. - Chciałam tylko upewnić się, że dostała co jej się należało za udziały. Potwierdziło się też to co sama słyszałam... Cóż, zdecydowanie zabrakło jej oleju w głowie albo kogoś kto wbiłby jej do głowy rozsądek - skomentowała sytuację Marie Harris. - Jak dla mnie gang, to gang, jeden mniej to zawsze plus - dodała ze wzruszeniem ramion, co znaczyło, że Inspektor nie ubolewa nad losem dziewczyny.

- Za to zobaczenie zaskoczenia na twojej przystojnej buźce, gdy ci ją znalazłam, było tak bardzo bezcenne - Irya spojrzała na Charlesa i uśmiechając się zadziornie, mrugnęła do niego.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline