Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2019, 11:09   #130
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Owinięta ręcznikiem Irya wyszła z łazienki i w otwartych drzwiach pokoju gościnnego, zobaczyła swoją torbę leżącą na łóżku. Morgana nie było widać nigdzie w zasięgu wzroku. Wyglądało na to, że wolał już więcej nie ryzykować przebywania z nią bez ubrań. Corday schyliła się, żeby sięgnąć po swoje buty na obcasie i weszła do pokoju. Zdjęła z siebie ręcznik, rzucając na łóżko i pochyliła się nad torbą, wyciągając z niej ubrania. W takich chwilach opłacało jej się być pracoholikiem, bo dzięki temu nie musiała wciskać się znowu w sukienkę, ani jechać do siebie przebrać.
- O, mam nawet szczotkę - ucieszyła się biorąc ją do ręki. Przeczesała włosy i związała je z tyłu głowy. Zaczęła ubierać się w ubiór roboczy, czyli standardowy zestaw jaki nosiła na co dzień. Brakowało jej tylko kamizelki i ulubionego płaszcza. Już po chwili skończyła i schowała buty do torby. Cofnęła się do komody i wzięła do ręki pistolet. Sprawdziła czy jest zabezpieczony i przypięła z kaburą do pasa, tak żeby jak najmniej odznaczało się pod koszulą.

- Widzę, że jesteś już gotowa. Kolejny plusik do listy - usłyszała z przedpokoju. Morgan stał w pełnym rynsztunku oparty o framugę i przyglądał się jej. - Pani inspektor, zastawiła mnie pani na moim podjeździe. - Pretensja w głosie była wyraźnie przerysowana, a w oczach kryło się rozbawienie.
- Aż tak ci się spieszy do pracy? - zapytała niby tym urażona i wzięła z łóżka swoją torbę, zarzucając ją na ramię. Podeszła do Morgana i łapiąc go za krawat przyciągnęła do siebie, żeby pocałować w usta.
- Kiedy znów chcesz mieć dla mnie czas? - zapytała po krótkim buziaku.
- Są pewne priorytety jakich nie mogę zaniedbać nawet dla ciebie, ale założę się, że działa to w obie strony - odparł z żalem w głosie. - W każdym razie muszę mieć teraz na ciebie oko. Niebawem.
Miał rację, Corday też miała kilka spraw, na które musiała mieć oko, żeby skutecznie uprzykrzać życie Syndykatowi i "kolegom" Morgana.
- Rozumiem. Baw się dobrze i działaj w granicach prawa - mrugnęła do niego i puściła jego krawat, który lekko mu poprawiła, po czym ruszyła do drzwi.

Morgan szedł zaraz za nią. Został chwilę przy drzwiach czemu towarzyszyło głośne, podwójne szczęknięcie ciężkiego zamka. Gdy Corday wsiadała do swojego samochodu, on z uśmiechem stał przy swoim, odprowadzając ją wzrokiem, aż do momentu gdy wjechała na główna ulicę. W lusterku widziała jeszcze jak jego samochód oddalił się w przeciwnym kierunku.

***

Wjeżdżając na trasę, musiała mocniej depnąć, żeby mieć pewność, że w biurze zjawi się punktualnie. Standardowo dojechanie z Gotland na jej posterunek zajmowało dłuższą chwilę. W tym czasie, poza marudzeniem na wschodzące słońce przemieszanym z rozmyślaniem o pracy, zadzwoniła do zarządcy kamienicy, w której mieściło się jej mieszkanie, załatwiając jedną drobną sprawę. Okazało się to jednak nie być takie proste. Konieczność przebijania się przez kolejne opcje telefonicznej centrali Cybertroniku za bardzo odciągała ją od prowadzenia. Musiała zostawić to na później.

Pojawienie się Corday w biurze w połowie pierwszej zmiany nie wzbudziło większej uwagi. Jedynie Amy poderwała się na widok przełożonej i podeszła do niej z kilkoma raportami.
- Nie ma szefa - wyjaśniła krótko kładąc kartki do podpisu na biurku. Irya zauważyła zmianę na jej twarzy gdy dziewczyna wciągnęła mocniej powietrze. Sprawiała wrażenie jakby żywiła o coś urazę.
Blondynka przekrzywiła głowę w zdziwieniu na jej reakcję.
- No co? - zapytała podwładną.
- Nic takiego - odparła Lewis na lekkim fochu. - Jedynie pani może zatwierdzić te raporty pod nieobecność komendanta.
- Na pewno tylko o to chodzi? - Irya podejrzliwie zmrużyła oczy.
- Tak. Tylko o to - odpowiedziała po lekkim wahaniu i uciekła do swojego biurka. Corday zdawało się, że dziewczyna sprawia wrażenie zazdrosnej.
Irya uniosła rękę do twarzy i powąchała swój nadgarstek. Zdała sobie sprawę, że pachniała męskim żelem do mycia i pewnie to wyczuła Amy. A to tylko wprawiło ją w jeszcze większe zdziwienie. "Czyżby?" pomyślała wpatrując się w podwładną, która sprawiała wrażenie nagle bardzo zapracowanej. Nie był to jednak temat do drążenia w biurze.

Blondynka odwróciła spojrzenie od Lewis i otworzyła pierwszą teczkę ze stosu jaki jej przyniosła. Przy okazji podsumowując bieżące sprawy Corday doszła wniosku, że z tych ważniejszych i ciekawszych pierwsza na liście jest sprawa Andersona, a zaraz poniżej ta tycząca się Evansa, gdzie jednak musiała jeszcze poczekać na wyniki badań.
Po ponad godzinie i przejrzeniu oraz zatwierdzeniu kilku akt sprawy Corday zdecydowała się zrobić sobie przerwę. Odłożyła akta i wbiła spojrzenie w bukiet kwiatów, który wciąż stał na jej biurku. Sięgnęła w końcu po telefon, żeby dokończyć sprawę przepustki dla Morgana. Prawnik zapracował sobie na nią.

Tym razem, siedząc wygodnie w swoim fotelu oraz przy wsparciu kubka z ulubioną kawą, Irya przebrnęła przez szereg opcji i podała dane Morgana. Imię, nazwisko, przynależność i Capitolskie ID zdobyła już podczas jego prześwietlania. Informacje, po krótkiej chwili zostały zweryfikowane przez bezosobowego operatora, który mógł być zarówno człowiekiem jak androidem. Na koniec padło pytanie pod jaki adres dostarczyć kartę dostępu. Podała swój własny. Zadowolona, że udało jej się przez to przebrnąć, wstała i udała się na drobną przechadzkę, żeby osobiście zapytać patologa kiedy będą wyniki badań dyrektora-trupa.

***


- Wstępne testy wykazują obecność substancji odurzających - odpowiedział na pytanie Patel. - Ich rodzaj oraz stężenie poznamy jednak za kilka dni. Co do Cleanera to wykrył on ślady Mrocznej Harmonii, ale zasugerował kontakt z nią. Podobno martwego heretyka nie da się wykryć.
- Nie dobrze - Inspektor westchnęła ciężko i pokręciła głową. Spodziewała się tego, ale do ostatniej chwili miała nadzieję, że może jednak nic nie zostanie wykryte. Cokolwiek Vanessa zrobiła denatowi, to zostawiło ślady, choć wspomnienie, że martwego Heretyka nie da się wykryć dawało jeszcze drugie dno tej historii. Pokrywało się też z osobistymi obserwacjami Iryi jakie poczyniła dwa wieczory temu.
I w tej chwili traciło na znaczeniu to jakimi prochami nafaszerował się Evans.
- To pozostaje mi już tylko zapakować te złe wieści w ładną kopertę i przekazać centrali... - skrzywiła się. - Widziałeś dzisiaj Sinclaira? - zapytała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline