Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2019, 22:14   #22
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Widząc kwatermistrza i mojego mentora uznałam, że to oni będą dowodzić w tej wyprawie. Przyjęłam to z ulgą, że jednak będzie z nami ktoś doświadczony i kogo stan kapłański nie był dla mnie sporną kwestią. Poza tym po prostu ucieszyłam się na widok Galadriela i od razu przyspieszyłam kroku by do niego podejść.

- Witaj mistrzu. Lepiej się dziś czujesz? - skinęłam głową wyrażając szacunek.

Starzec jedynie potarł brodę i spojrzał na ciebie uważniej.

– To dlaczego Morrisana prowadzi cię do cesarza jest sprawą dla mnie oczywistą… lecz czy tobie wyjawiła prawdę? – Zapytał. – Jeśli wiesz, jedynie potwierdź a jeśli nie, zaprzecz. Nic ponad to nie mów.

Choć spodziewałam się, że będzie to wiedział to i tak poczułam ukłucie żalu. Jednak jego jednego tłumaczyłam przed samą sobą, że przeor zakazał mi o tym mówić. Kątem oka spojrzałam na wspomnianą i znów popatrzyłam na starca.
- Tak - powiedziałam z powagą i skinęłam głową.

– Przepraszam… – Powiedział łagodniej. – Czy jesteś na to gotowa, by przed nim stanąć? By usłyszeć cokolwiek powie? – Zapytał kładąc ci dłoń na ramieniu.

Wzruszyłam ramionami i zrobiłam zbolałą minę.
- Chcę mieć już to za sobą - stwierdziłam cicho, tak że tylko on był w stanie mnie usłyszeć. - Obiecuję, że będę się zachowywać godnie i nie przyniosę wstydu - zapewniłam, żeby uspokoić go, że nie musi się martwić, że zrobię coś głupiego przed Cesarzem.

– Nie o to mi chodzi – ściszył głos. – Ta rozmowa może zmienić całe twoje życie i wszystko w co wierzysz… czy na to jesteś gotowa?

- Wczoraj miałam tego przedsmak, ale podołałam - stwierdziłam, choć zamierzałam przemilczeć to co działo się w międzyczasie ze mną, jak zezłościłam się chyba nie tylko na swoich rodziców, ale i na cały świat. - Z resztą żyłam z dala od prawdy o wiele lat za długo.

– To prawda… – westchnął. – I od lat czułem, że nie pasujesz do zakonnego życia… nie pochodząc z takiego rodu.

- Jeszcze nie podjęłam żadnej decyzji - odparłam z naciskiem na to, aby niczego z góry nie zakładał.

– Jeszcze – Podkreślił to słowo. – Jeszcze nie rozmawiałaś z cesarzem.

Zastanowiło mnie cóż takiego mógłby powiedzieć mi władca, skoro Galadriel, osoba która znała mnie najlepiej, zakładał takie a nie inne rozwiązanie sytuacji.
- Czas pokaże - doparłam zachowawczo. - Wyruszasz z nami? - zapytałam, żeby zmienić temat.

– Niestety nie… jestem zbyt stary na tak intensywną wyprawę… nie trzeba wam więcej chorych i martwych. Tam będzie ich nawet więcej niż trzeba. – Uśmiechnął się. – Pamiętaj… przez te lata uczyłem cię nie tylko sprawiedliwości, ale i miłosierdzia… nie zapominaj o tym drugim, bo nie ma ludzi doskonałych. Cesarz też nie jest bogiem, a jedynie człowiekiem.

Zmarszczyłam brwi zdziwiona. Czemu miałabym winić Cesarza o cokolwiek? To była decyzja mojego ojca i jego wymówki.
- Dobrze mistrzu, będę o tym pamiętać - zapewniłam go.

– Nie… nie masz o tym pamiętać… ty masz to zrozumieć. Masz zrozumieć, co oznacza miłosierdzie i jak może się ono przejawiać… a także… – zrobił dłuższą przerwę, wziął kilka oddechów. – Że nie my jedni wiemy czym ono jest i my też możemy się pomylić.

Westchnęłam przeciągle.
- Nie denerwuj się i nie martw o moje zachowanie - poprosiłam i złapałam go za dłoń. - Jesteś już na to za stary, a ja nie chcę, żebyś dostał przez to wszystko zawału. Bo dla mnie ty jesteś najważniejszą osobą i zawsze to ty będziesz dla mnie ojcem, który był przy mnie kiedy tego potrzebowałam - uśmiechnęła się ciepło do niego.

– I ty jesteś dla mnie jak córka… dlatego właśnie nalegałem, żebyś mogła wziąć udział w tej wyprawie, poznać prawdę i zacząć żyć po swojemu. Lepiej niż ktokolwiek inny znam twego ducha i wiem… wiem… – Westchnął. – Chcę żebyś odkryła własną drogę, bo ani ja ani zakon nic więcej już ci nie damy.

Oczy mi się zaszkliły, ale udało mi się powstrzymać łzy.
- Dziękuję. Za wszystko - powiedziałam i nie przejmując się widownią przytuliłam Galadriela.

Starzec natomiast się rozkleił. Widać było, że on nie zamierzał hamować łez.

– Byłaś wspaniałą uczennicą… ale teraz czas byś znalazła innych nauczycieli.

- Pamiętaj że niczego jeszcze nie zdecydowałam - powiedziałam po raz kolejny mu to przypominając i mocno go przytuliłąm. - Niedługo się zobaczymy. A nawet jeśli odejdę z zakonu - ton mojego głosu brzmiał tak, że zdradzał, że sama tego nie zakładałam. - To i tak muszę wrócić tu, do domu, żeby o tej decyzji was wszystkich poinformować.

Mężczyzna tylko się uśmiechnął i skinął.

– Do zobaczenia zatem – Powiedział i odsunął się.

W tym samym czasie reszta kapłanów dokończyła przygotowania i przegląd zapasów.

Włodarz, wysoki elf o białych, długich do pasa włosach rozmawiał z Morrisaną i Darielem.

- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się na koniec i odeszłam od niego, kierując się do Morrisany.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline