Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2019, 15:12   #654
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Wyczuwasz skąd dobywa swąd goblinów? - zapytała czarnowłosa patrząc na łuskowatego wojownika, samej rozglądając się w próbie ustalenia co się tak właściwie działo w obozowisku.
-Zbyt mocno wieje żeby wyczuć, ale biegnij tam gdzie ogień!- polecił, wywijając młyńca mieczem w powietrzu. Długo nie musieli szukać. Kilka chwil intensywnego biegu wystarczyło by na niewielkiej polanie, gdzie znajdowała się jedna z wielu zagród dla wierzchowców dostrzegli goblina. Nie był zwykłym zielonoskórym siepaczem. Ten gobas miał w ręku nóż z zakrzywionym ostrzem, lecz nie walka była jego celem. Na plecach bowiem miał przytroczony wielki dzban, niczym jaki osioł.


Goblin wbiegł do zagrody, rzucił się z nożem na pierwszego z brzegu wierzchowca. Koń błyskawicznie kopnął agresora, a dzban na plecach zielonoskórego eksplodował zabijając wiele koni w pobliżu.
-Samobójcy! Jak z nimi walczyć?!- Balthazaar spojrzał na Venorę.
- Tylko na dystans... - odparła paladynka rozglądając się na boki. - Łucznicy i magowie muszą celować w te pieprzone dzbany zanim podejdą do koni! - krzyknęła głośno by każdy w okolicy usłyszał ją. Sama nie miała broni dystansowej więc mogła tylko liczyć, że reszta jej posłucha. - Silwer, gdzie jesteś?! - krzyknęła w niebo.
Echo jej krzyku poniosło się pomiędzy górskimi szczytami, hen daleko. Silwer jednak nie odpowiedział, co mogło być spowodowane kilkoma przyczynami. Kolejna eksplozja, a po niej jeszcze jedna dały Venorze do myślenia, że w końcu przyszedł dzień kiedy zaczęła żałować, że dawno temu zaniechała treningi strzelania z łuku czy kuszy.

Magów też w pobliżu zbyt wielu nie było, za pewne większość strzegła namiotu regentki. Ci z żołnierzy, którzy mieli przy sobie łuk, próbowali walczyć z problematycznym wrogiem, ale ciemność i skoczność zielonoskórych pokurczy sprawnie utrudniały ostrzał.
-Lady!- krzyknął bezimienny żołnierz za plecami Venory -Tam, za wzgórzem znajduje się portal, z którego wypełzają te pokraczne stwory!- krzyknął wskazując kierunek.
Venora zdała sobie sprawę z tego, że jako jedna z niewielu nie miała większych problemów z widzeniem w ciemności. Co innego ludzie w oddziałach wojska Cormyru. Mogła jednak coś na to poradzić. Skupiła się i wykorzystała wrodzone zdolności magiczne, tworząc kulę światła unoszącą się nad padokiem.
- Kontynuujcie ostrzał - nakazała paladynka i spojrzała na Arla. - Dasz radę zamknąć ten portal, prawda? - zapytała go, ale już machnęła na smoczydło i krasnoludkę, kierując swoje kroki we wspomnianym przez żołnierza kierunku.
-Tak, przynajmniej spróbuję!- odparł dziarsko czarodziej.

Grupka z Venorą na czele ruszyła w kierunku wzgórza. Żołnierz nie mylił się, gdyż już z oddali Venora czuła potężną aurę złej mocy. Czerwony krąg wirującej mocy, był portalem przez który przeskakiwały gobliny - jeden za drugim. Zielonoskóre pokurcze wyskakiwały parami, odpalając wzajemnie lont w bombach, które przynosili na plecach. Wybijanie tych poczwar byłoby łatwiejsze gdyby nie fakt, że portalu i bezpieczeństwa małych bombardierów pilnowała grupka orogów, dowodzonych przez muskularnego osobnika. przypominającego gabarytami Balthazaara. Zielonoskóry wojak był półnagi, ale nie wyglądał jakby się tym przejmował. Dwa topory, które trzymał w rękach były zdecydowanie za ciężkie by trzymać je jednorącz, przynajmniej dla przeciętnego człowieka.
Na jego paskudnej mordzie malował się wyczekujący uśmiech i od razu jak tylko zauważył przeciwników wykrzyczał rozkaz ataku, posyłając kilkunastu orczych barbarzyńców do boju.
Rycerka stanęła w postawie zdradzającej gotowość do podjęcia walki. Nie uśmiechało jej się walczyć bez pancerza, ale nie mogła na to nic poradzić.
- Arlo, jak blisko musisz być portalu, żeby go zamknąć?- - rzuciła Venora przez ramię. - Segrid, pilnuj go przed goblinami, my z Balthazaarem zajmiemy się zielonymi - rozdzieliła zadania i spojrzała na smoczydło. Dotknęła jego ramienia i wypowiedziała słowa modlitwy chroniącej przed złem.


-Podejdę najbliżej jak się da!- wycedził przez zęby mag. Rycerka skrzywiła się na te słowa, bo niestety takiej odpowiedzi się spodziewała. Rzuciła kątem oka, szybkie spojrzenie na Segrid. Krasnoludka uniosła w górę swój buzdygan, który rozbłysnął blado błękitnym światłem aktywowanej runy. Kilku żołnierzy stanęło w jednej linii z Segrid, lecz orogowie od razu otoczyli wojaków, przytłaczając ich swoją przewagą. Na szczęście do boju dołączyli Balthazaar i Venora, siekając pierwszego z brzegu zielonoskórego.
- Utrzymać szyk, nie dać się otoczyć!- krzyknęła panna Oakenfold do żołnierzy.
Obecność kompana, z którym stoczyło się niezliczoną ilość ciężkich walk, działała pokrzepiająco. Kryjąc się za tarczą, czarnowłosa zamaszystym ruchem wyprowadziła cięcie Szponem Zimy z poziomu swoich bioder, celując w podbrzusze oponenta. Jej klinga rozświetliła się boską energią, która czyniła lodowe ostrze jeszcze bardziej zabójczym dla przeciwników paladynki. Lodowe ostrze miecza świsnęło w powietrzu, a na twarzy oroga pojawił się grymas bólu i zaniepokojenia. Zamrażająca moc klingi zatrzymała flaki zielonoskórego w brzuchu, jednak rana była tak głęboka i szeroka, że śmierć osobnika była kwestią kilku chwil. Balthazaar okazał akt łaski i dobił przeciwnika, pozbawiając go głowy płynnym cięciem.

Orogowie byli bardziej wymagający od zwykłych orków, lecz i to nie wystarczyło by chociaż na chwilę zatrzymać Venorę i jej kompanów. Potężna eksplozja jaskrawej energii, wzbiła w powietrze tumany kurzu i pyłu, a boska energia zaklęta w runach Segrid oślepiła kilku zielonoskórych. Z całego tego zamieszania, walka z orogami była zdecydowanie mniej wymagająca niż szukanie sposobu na samobójcze wybuchowe gobliny. Paladynka osłoniła się tarczą przed toporem wojowniczego zielonego i od dołu pchnęła mieczem w jego trzewia. Widząc jak coraz więcej posoki przymarza do jej klingi Venora wpadła na pomysł.
- Segrid! Jak możesz stworzyć wodę to się przyda do polania samobójców! - krzyknęła przez ramię do krasnoludki.
-A do czego mam Ci tej wody nalać?!- warknęła kapłanka, próbując skontrować cios jednego z orogów.

Szpon Zimy zatopił się głęboko w brzuch zielonego wojownika, a Venora pociągnęła je w górę i do siebie, rozpruwając go niczym rzeźnik prosię i tylko dzięki mrożącej mocy zaklętej w mieczu paladynka nie skąpała się przy tym w potoku krwi. Stojący najbliżej niej Balthazaar mruknął pod nosem coś, co można było wziąć za wyraz zadowolenia i spuścił swój dwuręczny oręż na głowę skulonego w bólu oroga, pozbawiając go jej, wraz z lewym barkiem i ręką.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline