Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2019, 01:35   #4
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Luther Grolsch zleciał z muru i łeb o kamienie rozbił. Iście jako ulęgałka. Nawet potem poturlał się jeszcze parę łokciów, by rumiane lico ku ciemnemu niebu wystawić. Co działo się potem rzecz jasna nie wiedział, bo przytomność potracił, ale lecąc wiedział już, że państwo rodziciele niezłego mu bobu za ten wygłup zadadzą. Po tym rzecz jasna jak już go wykurują i obsobaczą towarzyszących mu w tym wydarzeniu Światożera i Żyrosława, którzy Lutherowymi kumami ostatnimi czasy byli. A rzecz jak łatwo się domyślić rozbiła się o te dwie stare jak świat kości niezgody. O babę i piwo. To drugie łatwo wyjaśnić, bo trzej młodzianie zwyczajnie onego późnego wieczora je pili, a mimo chłodu już za bardzo pijalne ono nie było. No ale jasna to rzecz wylać się nie godziło. Babą zaś, o którą poszło, była przyszywana siostra dwóch młynarczyków, Bogna. Jakoś tak wiele tygodni drzewiej dnia pewnego jesiennego kiedy wiatr był przeokrutny, protegowana Racimira do świątyni szła w chuście jaką od pana ojca dostała, a która jakoby jeszcze własnością jego żony ongi była. Pyszna to chusta była ze samego Meandra ponoć, abo i jeszcze dalej. Dość jednak rzec, że jako wiatr powiał Bognie od zadka, tak porwał chustę i poniósł na sam szczyt ruin gdzie ongiś pan Hubert mieszkał. Materiał się o jakie żelastwo zawinął i już nijak go stamtąd odzyskać było…
No ale jako się ma wiosen osiemnaście i nieco w czubie, i jak do tego jeszcze o dziewkę chodzi, to na durnowate pomysły mocnych nie ma. Od słowa, do słowa i kubka do kubka do zakładu doszło. Bo młynarczykowie obaj pewni byli, że to Stwórca Bognie chustę zabrał, bo nie jej się należała, a Nawojce. A Luther, że to ino wiatr powiał, a oni dwaj trzęsidupy się znaków doszukują.
- Taaak?
- A tak!
- A to jak takiś mądry, dyrdaj po murze i jej zanieś.
- A zaniesę!

I to właściwie tyle z tej historyji. Luther ze swoją słabującą nogą do połowy nie dotarł jak runął w dół.
Jako się obudził, to nuże go matula wywarem karmić na wzmocnienie. Dzień minął i już na nogach był. Choć trochę jakby inny. Niby ten sam co wcześniej, a jakby trochę no inny. Pytali się go co i jak, to gadał jako było, ale pod skórą to strach czuł, że go zaraz do wuja matka pośle, by ten sprawdził czy go jakie złe nie zdybało. A wuja, wstyd przyznać, Luther bał się trochę. A przeca to nie jego wina, że mu nagle czosnek zasmakował, oko mu jedno zszarzało i miast dwóch piwnych teraz dwa różnakie miał. Co więcej teraz równie chętnie jak na młodą Bognę, łypał na wdowę Marynę co to bywało, że się ją ze Sławcią zoczyło jako to małe ze takiego cyca bieluśkiego ciągnęło, że klękajcie narody...

No łatwo to psia jucha nie jest we życiu jako się osiemnaście wiosen ma i portki nosi.

 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 14-10-2019 o 22:58.
Marrrt jest offline