Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2019, 20:41   #24
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Nie będzie dobrze, gdy pojadą dalej za nami - stwierdziłam bez emocji. - Mogą być przecież szpiegami... Albo gorzej, zabójcami. Sama widziałaś co potrafią - skrzywiłam się.

– Chcesz z nimi pomówić? – Zapytała Morrisana półszeptem. – Jak na szpiegów są zbyt… widoczne.

- Niby tak - skinęłam głową. - Ale popatrz na to z innej strony. Możni chętnie mają na dworach takich zabawiaczy. Łatwo takim choćby zasłyszeć coś na biesiadach i przekazać dalej komuś zainteresowanemu. A te dwie, po pokazie jaki odstawiły, wyglądają na zdolne do wykonania zlecenia na zabójstwo.

– Masz słuszność… choć jeśli prawdą jest, że ta większa jest jego uczennicą, nigdy by się do tego nie posunęła… – Zamyśliła się. – Powinnyśmy z nimi porozmawiać.

- A równie dobrze to co mówiła może to prawdą nie być - pozostawałam nieufna. - Mogę z tobą podejść do nich, ale nie wiem co na to Dariel. On może być niezadowolony, że wychodzę przed szereg i przez to źle ocenić sytuację - dodałam jeszcze ciszej niż do tej pory rozmawiałyśmy.

– Siostro Marion… – Zawołał Dariel. – Może zechciałabyś przestać zajmować sobą czas czcigodnej siostrze Morrisanie i zorientowałabyś się czy ci podróżnicy w kolorowym powozie nie potrzebują czegoś… i jeśli nie to czy nie mogą ruszyć dalej przed siebie? – Powiedział, również wyraźnie niezadowolony z ich obecności i najwyraźniej celowo chcąc odciągnąć cię od Morrisany.

Bezgłośnie westchnęłam i zrobiłam kwaśną minę. A dopiero co próbowałam się z tego wymigać. Cóż, taka była właśnie przykrość bycia najmłodszym. Choć tu to raczej chodziło tylko o ów brak sympatii.
- Wybacz siostro - powiedziałam do Morrisany w taki sposób by kapłan dowodzący to usłyszał, a w moim tonie była prawie niewidoczna nuta ironii. Zatrzymałam się pozwalając by moi towarzysze mnie minęli i bez wysiłku znaleźć się przy wozie, który powoli do mnie dojechał. Mogłam się tylko łudzić, że te dwie mnie nie poznają, bo w końcu bez kapłańskich szat i pancerza, w chłopskiej tunice, byłam zupełnie do siebie nie podobna. Nie związałam też włosów w warkocz jak to miałam w zwyczaju i teraz swobodnie powiewały mi na lekkim wietrze. Kto wie, może ta drobna zmiana w moim wizerunku została przez Dariela uznana za skazę dla schludnego wizerunku? Pokręciłam głową ponownie wmawiając sobie, że mnie nie obchodzi co myśli kapłan. Skupiłam się na osobie trzymającej wodze.

- Cóż sprowadza was od sług Toriela? - uprzejmie zapytałam bardkę.

– No, no, no… niemal cię nie poznałam. – Zaśmiała się Evi. – Twoja starsza przyjaciółka poświęciła wczoraj sporo czasu by zniechęcić nas do niespodziewanej wizyty u Lady Aithane… Więc wzięłam sobie jej słowa do serca… – jechała powoli byś mogła iść równo z jej wozem. – Nie byłoby ci wygodniej jakbyś się dosiadła? – Zrobiła ci miejsce.

Pokręciłam przecząco głową na propozycję. Miałam przejść do przekazania jej, że nie są mile widziane w tym towarzystwie, ale równie dobrze mogłam wpierw wyciągnąć z nich coś więcej. Znaczy z Evi.
- I jakie wnioski wyciągnęłaś? - odparłam.

– Proste… uznałam, że wiecie więcej niż mówicie, więc wysłałam moją towarzyszkę by się czegoś dowiedziała… no cóż mnisi lubią pogadać. W końcu też ludzie. A jak się wydaje wczorajszym wydarzeniem dnia w zakonie było, jak jeden z zakonników obwieścił na środku dziedzińca, że cesarz przybywa do osady, a jego żołnierze są ranni. Skoro zatem nie mogę wystąpić przed Drowią właścicielką ziemską, wystąpimy przed samym cesarzem i jego ludźmi. Nasz wóz zapewne przyda się do transportu rannych, a nasze występy podniosą na duchu naszych dzielnych rycerzy. – Uśmiechnęła się szczerze.

Powinnam być z siebie dumna, że trafnie wydedukowałam w jaki sposób bardki dowiedziały się o wszystkim. Skrzywiłam się jednak na wspomnienie o drodze jaką przebyła ów uwieść. To tłumaczyło czemu Dariel na mnie fukał niczym wściekły kot. Ale to przecież nie moja wina, że kapłani nie potrafili trzymać języka za zębami. Bo na dziedzińcu byli tylko oni, a ja wcale głośno o tym nie obwieściłam.

- Dziękujemy za troskę, ale gdyby wóz był potrzebny to takowy byśmy mieli. Kapłan dowodzący nie wyraża zgody byście nam towarzyszyły - stwierdziłam. - Oczywiście możecie nie posłuchać i się za nami ciągnąć, ale niepotrzebnie się fatygujecie, bo po dotarciu do obozu odbijecie się tylko od straży. To nie miejsce dla grajków.

– Dziękuję ci za pozwolenie na ciągnięcie się za wami zacna kapłanko – Powiedziała szczerze, jakby z całej wypowiedzi usłyszała tylko to i uznała to za twoje poparcie. – Jeśli się odbijemy to trudno, jak mówiłam słaby to artysta co nie ryzykuje. – Zaśmiała się. – A zatem możesz poinformować kapłana dowodzącego, że mimo, że wstajemy przed świtem to nie będziemy gotować śniadań – Powiedziała z uśmiechem i zapaliła swoje zioła.

Pokręciłam głową. Ale ich wola. I problem Dariela. Nie mój.
- Przekażę to kapłanowi dowódcy - powiedziałam i przyspieszyłam kroku by dogonić głównego zainteresowanego.

- Nie zamierzają ustępować. Nasłuchały się plotek i teraz chcą zabawiać wojsko cesarza - złożyłam raport kapłanowi.

– Co takiego? – Mężczyzna aż się zatrzymał. – Skąd wiedzą?! Mówiłaś im coś? – Spojrzał na ciebie badawczo.

- Nic a nic. Ja nawet ich nie lubię - odparłam szczerze i tylko skrycie spojrzałam kątem oka na Morrisanę. - Ta mniejsza z nich zakradła się w okolice zakonu i posłuchała paplania braci.

– Paplania? O czym? Prawie nikt w zakonie nie wiedział o tym, że ma przybyć cesarz. Skąd niby mnisi by to wiedzieli? – Zdziwił się na poważnie.

Nie wiedziałam czy on to powiedział serio, czy może pod moją nieobecność nauczył się sztuki władania sarkazmem. Fakt że nie wiedział że kapłanka boga śmierci za bardzo chciała im wybić z głowy wizytę u pewnej drowki.
- Mnie nie słuchają - zmieniłam temat. - Ale może zadziała na nie autorytet Twój lub siostry Morrisany? - zaproponowałam.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline