Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2019, 15:49   #152
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondynka oparła się plecami o ścianę i rozejrzała po pokoju. Zrobiła krok w kierunku łóżka, żeby tam usiąść, ale cofnęła się i weszła do łazienki.
- Jak leżałeś nieprzytomny to było cię łatwiej upilnować, żebyś sobie krzywdy nie zrobił - stwierdziła, siadając na brzegu wanny. Z uśmiechem przyglądała się jego sylwetce znajdującej się za szybą.
- Teraz chyba nadal łatwo za mną nadążyć - odpowiedział głośno z wnętrza kabiny.
Morgan przez chwilę stał pod strumieniem wody, po czym wolnymi ruchami zaczął namydlać swoje ciało. Gdy skończył, oparł dłonie o szybę i stał z pochyloną głową. Woda spadała na jego potylicę i kark. Po kilkudziesięciu sekundach poruszył się i zakręcił wodę, a następnie otworzył kabinę i sięgnął po ręcznik wiszący na haczyku.

- Co jest? - zapytał wycierając się.
- Jesteś zbyt wykończony, żebym cię jakkolwiek mogła wykorzystać, więc przynajmniej sobie popatrzę - stwierdziła nie odrywając od niego wzroku. - Jak się czujesz? Spałeś zaledwie cztery godziny.
- Nadal słaby jak gówno - skrzywił się. - Ale jest dużo lepiej. Organizm szybko uzupełnia straty. Po co mam jechać do ciebie? - zmienił temat.
- Bo jesteś w opłakanym stanie i chce mieć na ciebie oko, żebyś nie zrobił sobie krzywdy - odpowiedziała szczerze. - Twój dom odpada, bo w nim nie zasnę mając świadomość, że w każdej chwili ktoś może wparować przez salon - uprzedziła jego ewentualne dopytywanie się.
- I tak będziesz w pracy, a tutaj czuję się bardzo bezpiecznie - odpowiedział. - Możesz mnie zostawić samego. Nic mi nie będzie.
- Mam wolne, zapomniałeś? - odparła na to. - Które chyba i tak muszę przedłużyć.
- Raczej straciłem rachubę czasu - wyjaśnił. - Więc na co masz dzisiaj ochotę? - zapytał zawijając ręcznik wokół bioder i kierując się do drzwi.
- Pozostaje nam zestaw wino, żarcie i wygodna kanapa - wzruszyła ramionami. - I szczerze, już nie mogę się tego doczekać - dodała i westchnęła ze zmęczenia.
- Dzisiaj nawet nie będziesz się musiała starać żeby mnie upić - odparł Charles wyraźnie zgadzając się na tak przedstawiony plan.
- To świetnie - przyklasnęła, zadowolona z jego braku oporu. - Pomogę ci się pakować.
Morgan nic na to nie odpowiedział tylko przewrócił oczami.

Szybko doszła do wniosku, że tylko bardziej mu w tym przeszkadzała, więc zostawiła go samego w sypialni i zeszła na dół, dokończyć sprzątanie. Z łazienki wzięła brudne ubrania, ręczniki i szlafrok. Zaniosła je poziom niżej, na parter, gdzie znajdował się przestronny garaż i pomieszczenia gospodarcze. W jednym z nich stał piec do utylizacji śmieci. Tam też wylądowały rzeczy, które niosła. Polanie wszystkiego wysokoprocentowym alkoholem znacznie zwiększyło żarłoczność języków ognia, które prędko pochłaniały swoją pożywkę.

***

3 dzień piątego miesiąca roku

Wyjechali grubo po północy. Na drodze nie było ruchu, co było typowe dla tej pory doby. Charles zasnął zaraz po tym jak usiadł na fotelu pasażera swojego auta. Zgrywał twardziela jak to każdy facet, ale było i tak widać jaki jest jeszcze wykończony i ledwo żywy. Znów została sama na posterunku i towarzyszyły jej wyłącznie własne myśli. Wciąż była nakręcona wydarzeniami, ale cieszyła się, że zaraz będą u niej w Southside. Zaśmiała się pod nosem wspominając minę jaką zrobił prawnik, gdy otworzyli bagażnik samochodu by włożyć jego bagaż i zobaczył jej torbę. Gdyby był w formie to na pewno sam by doszedł do wniosków mówiących, że przez ten czas gdy spał to Inspektor nie będzie siedzieć w miejscu i sączyć wino w oczekiwaniu aż się łaskawie ocknie. Był zaskoczony, ale zapewne zbyt zmęczony, żeby pytać jak to się tam znalazło.

A w tym czasie Irya miała co robić. Po tym jak umyła się i ubrała w szlafrok zabrała się za sprzątanie. Mogłaby to co prawda zostawić, ale samo patrzenie na rozmazaną wszędzie krew irytowało ją. Szybkie przetrząśnięcie kątów i miała potrzebne rzeczy. Później pożyczyła sobie nieco garderoby prawnika i jego klucze. Iryę szczerze ciekawiło czy Morgan był świadom, że posiada mieszkanie w Gothland, które jak się okazało, było zaledwie kwadrans drogi od jego domu. Przebrała się tam i zabrała kilka rzeczy.
Wróciła nim zdążył się przebudzić. Nawet zdążyła sobie nalać lampkę wina.

***

Niecałe półtorej godziny zajęło dojechanie na parking przed kamienicę Cybertroniku. Corday zaparkowała obok swojego auta i już miała szturchnąć Charlesa, ale ten obudził się sam. Wysiedli i blondynka wzięła ich torby z bagażnika. Wyciągnęła z kieszeni spodni karty i ruszyli do wejścia, po drodze okazując Stevowi przepustki.
- Za każdym razem jak mijam tego androida wydaje mi się, że to moje ostatnie chwile - stwierdził gdy byli już za drzwiami.
Corday uśmiechnęła się na jego słowa.
- U mnie wręcz przeciwnie. Bardziej niż zwykle ucieszył mnie jego widok - wyznała z lekkim rozbawieniem. - Po dziś to nawet chętnie bym takiego wstawiła sobie do salonu.
- Byle nie do sypialni. Wtedy miałabyś ze mnie użytek tylko w formie poduszki - ostrzegł ją.
- Martwi cię w nich to, że robią tylko to co im zaprogramowano i nie da się ich przegadać tak jak ludzi? - spojrzała na niego kątem oka.
- To też. Martwi mnie również, że należą do Cybertroniku. Nikt jeszcze nie rozgryzł o co im tak naprawdę chodzi. Poza tym ich maszyny mają rzadką choć uroczą tendencję do wpadania w Amok.
- Cóż, nikt nie jest idealny i każdemu mogą pójść nerwy - zażartowała sobie. - Za dużo pokrytych rzeczy widziałam, żeby się jeszcze martwić, że Steve może dostać PMSu - westchnęła kręcąc głową. Na tą chwilę po prostu cieszył ją fakt, że heretyk bał się ich
- Masz na myśli, że każdy w otoczeniu jest potencjalnym psycholem? W sumie masz rację, ale z puszek Cybertroniku nie da się wcześniej nic wyczytać. Zazdroszczę ci twojego podejścia - uśmiechnął się ciepło.

Odetchnęła z ulgą, gdy jechali windą. Oddała Morganowi klucze do jego auta i poczuła wielką potrzebę by go objąć. Nie powstrzymywała się i po prostu to zrobiła. Charles, w typowy dla siebie sposób, odwzajemnił uścisk i przycisnął ją do siebie. Najwidoczniej bardzo podobał mu się ich pełny kontakt fizyczny. Dopiero teraz zauważyła jak bardzo była spięta przez cały ten czas. Gdy ustąpiły emocje, które kazały jej pozostawać czujną, nawet poczuła głód.

W mieszkaniu nic nie zmieniło się. Wszystko było tak jakie było gdy z niego wyszli kilka godzin temu.

Wcześniej uznała za niepotrzebną rozrzutność, że kupił jedzenia dużo za dużo dla nich dwojga, ale teraz przynajmniej mieli co przegryźć. Podczas tej bardzo późnej kolacji Irya sprawdziła swój telefon.
Żadnych wiadomości od Sinclaira lub Lewis mówiło, nie było żadnych pożarów do ugaszenia z jakimi nie dawaliby sobie rady.
Syta mogła już tylko myśleć o śnie. Ostatkiem sił doszli do sypialni.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline