Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2019, 10:36   #28
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Nie może stawiać takiego warunku! To utrudnianie badania tego co zaszło jak nie znamy ich wersji! - wzburzyłam się ale spojrzałam pytająco na Morrisanę szukając u niej potwierdzenia.

– A zatem wolicie prowadzić swoje absurdalne śledztwo z aresztu? Będziecie mogli ich pytać tam do woli – Spojrzał w twoją stronę surowo.

Morrisana pokręciła głową. Niestety ale tutejszy kapitan miał przewagę liczebną i władzę, być może bylibyście w stanie pokonać jego żołnierzy, ale byłoby to znacznie bardziej brzemienne w skutkach niż byście tego chcieli.

– Zgodzimy się na ten warunek. Ale i my mamy jeden, kapitanie. – Rzuciła stanowczo.

– Jeszcze macie jakieś warunki? – Mruknął.

– Pańscy ludzie nie będą nam utrudniać. I będziemy mogli porozmawiać ze świadkami wydarzenia.

Zacisnąłam szczękę, aż zgrzytnęłam nieprzyjemnie zębami. Powstrzymywałam się z całych sił, żeby nie powiedzieć co myślę o tej niesprawiedliwości. Rozpętałam zamieszanie i jedyne co teraz mogłam robić to zdać się na doświadczenie starszych, bo sama niczego tu nie osiągnę.

– Dobra… moi ludzie nie będą się angażować. – Rzucił. – A świadka znajdźcie sobie sami. Możecie z nim gadać ile chcecie. – Dodał. – Brać gobliny i wracamy do bazy – Zarządził, a potem wraz z więźniami i swoimi żołnierzami ruszył w kierunku posterunku.

Zostaliście sami na pustym placu.

– No to co teraz? – Zapytała bardka. – Robimy coś, czy mam ćwiczyć taniec na sznurze?

- Beznadziejna sytuacja... - mruknęłam z iście wisielczym nastawieniem. - Nawet nie wiemy nawet skąd ten pomysł o truciźnie... - marudziłam, ale przy okazji myślałam co robić. - Może zaczniemy od ich domu? Jeśli go jeszcze nie ograbiono.

– Nie są tutejsi, na obrzeżach osady stoi spalony wóz – Powiedziała Evi. – Poszłyśmy zobaczyć.

– Ja zacząłbym od zapytania wieśniaków, co rzeczywiście widzieli. – Powiedział Garren

– Warto by też sprawdzić samą studnię. – Rzuciła Morrisana.

- Przejazdem tu byli? - zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. - Mamy mało czasu, więc warto się podzielić to więcej domów obejdziemy przepytując mieszkańców... Ale najpierw obejrzmy tą cholerną studnię.

Gdy podeszłaś do studni poczułaś słaby, ale znajomy ci zapach unoszący się w powietrzu. Kojarzył ci się z czymś co znałaś z zakonnej studni. Gdyby tylko było jaśniej i mogłabyś zajrzeć do studni.

- Mamy jakąś lampę? Pochodnię? - zapytałam wysilając wzrok, gdy wpatrywałam się w ciemność dna studni i bardziej pochyliłam. - Jak nie to wezmę świecznik z gospody. Coś mi tu nie pasuje, ale nie widzę co.

Garren przyniósł jedną z pochodni upuszczonych przez chłopów i zapalił ją za pomocą krzemieni. Gdy spojrzałaś w dół studni wszystko zrozumiałaś. Zapach i wygląd kamieni od razu uświadomił ci, że studnia została zaatakowana przez glewnik… pleśń, który wywoływał wymioty, biegunkę i bóle brzucha. To wskazywało zatem na dwie możliwości, goblin, mógł wlać do studni wodę z glewnikiem i zainfekować studnię… ale musiałoby to się wydarzyć co najmniej trzy dni temu, aby grzyb tak się rozrósł, albo próbował zwalczyć grzyba wlewając do studni wywar z rumianku, ogrzego ziela i mięty… co było skuteczną metodą zwalczania szkodliwego pasożyta, oraz uzdatniania wody. Jeśli to drugie, goblin był niewinny i chciał pomóc całej osadzie.

Wyprostowałam się i od razu uśmiechnęłam.
- Musimy pytać o to kiedy gobliny przyjechały - powiedziałam patrząc po swoich kompanach. - I czy tutejsi nie mieli wcześniej objawów zatrucia pleśnią… Albo nadal mają - dodałam zadowolona, że jestem bardziej przydatna niż się spodziewałam.

– Czyli ze studnią coś było nie tak już wcześniej? – Zaciekawiła się Morrisana.

– Ja zaraz znajdę kogoś chętnego do rozmowy… może niech Pan “duży”... – Evi wskazała na Garrena. – ...zostanie tutaj z tobą.

- Mocno rozpanoszył się tu glewnik. Owszem mogło się zdarzyć, że ktoś wlał nieco wody z nim, dla celowego zatrucia studni, ale żeby doszło do takiego stanu to potrzeba czasu - po cichu wyjaśniłam starszej kapłance. - Jeśli goblin jest lekarzem to mógł to zauważyć tak samo szybko co i ja. I tak jak ja, wie jak można to zwalczyć. Lekarstwo na to ma specyficzny zapach, więc jakby tak znaleźć naczynie, które chciał tu wrzucić... Dlatego ważne jest ustalić kiedy gobliny tu przybyły, czy objawy zatrucia były zanim przyjechały i gdzie jest naczynie z rzekomą trucizną.

– To dość pospolity pasożyt i od zatrucia nim się nie umiera – Stwierdziła kapłanka. – Dowiedzmy się co tu zaszło.

Garren i Gali zostali przy studni, a bardka i Morrisana poszły w kierunku chat.

Nie zamierzałam zostawać przy studni, więc podążyłam za kobietami.

Chłopi nie byli skłonni wam otwierać, a gdy jednak otworzyli natychmiast zamykali drzwi, posyłając wam jedynie kilka inwektyw.

- Trzeba nam było zabrać Garrena, przynajmniej byliby zbyt wystraszeni, żeby zamknąć nam drzwi przed nosem... - mruknęłam niezadowolona. - Może karczmarz będzie bardziej rozmowny? - zaproponowałam Morrisianie.

Nagle usłyszałyście jakąś szamotaninę.

Evi prowadziła w waszą stronę poirytowaną starowinkę, która wyjątkowo walecznie jak na swój wiek, próbowała wyrwać się z chwytu młodszej kobiety.

Miałam ochotę zganić bardkę za takie traktowanie starszych, ale jedynie w milczeniu wbiłam w nią pytające spojrzenie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline