Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2019, 21:46   #30
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Owszem - odparłam. - Lecz najpierw niech pan sobie przypomni jak długo mieszkańcy tej osady męczą się już z czymś co nazywają klątwą żygluczą. Nie, nie oczekuje odpowiedzi, bo już ja znamy - dodałam nim zdążył coś powiedzieć. - Jest to najważniejszy fakt tej sprawie. Było to na długo przed przybyciem goblinów. A teraz właściwe pytanie jakie mam do pana, kapitanie. Czy wiesz jaki zawód ma wyuczony ten goblini mężczyzna?

Mężczyzna tylko ziewnął.

– Jest medykiem… pokazał papier. A osada męczy się glewnikiem już dobre kilka miesięcy… a teraz ja zadam pytanie tobie. Czy wiesz jak rozumują wieśniacy? Czy wiesz, że gdyby w osadzie pojawił się szarlatan, który pomachałby nad studnią rękami, a byłby człowiekiem bardziej by mu wierzono, niż gobliniemu lekarzowi? – Spojrzał ci prosto w oczy. – Mówisz że macie dowody? Proszę zatem wyłożyć je tu na stół. Udało wam się z popiołu poskładać to cebro? A może wykopać wywar, który chłopi wylali? A może z tego spalonego wozu coś znaleźliście? Nie… Jaka szkoda. Zapewniam was, że nie ma ani jednego materialnego dowodu ich niewinności, którego ta banda ciemniaków nie puściła z dymem. Mam za to aż do nadmiaru świadków, którzy na życie własnych dzieci i dziadków zaklinają się, że gobliny chciały zatruć studnię. Wyobrażacie sobie co by się stało, gdybym teraz wyszedł i powiedział, że cała wiocha się myli i te gobliny… jak oni to mówią, paskudy przebrzydłe… chciały im pomóc? Mnie i moją wieżę spalono by ogniem, a w najlepszym wypadku obsada mojego posterunku musiałaby kupować żywność ze cztery osady dalej, bo wieść by się rozeszła. Nie aresztowałem nikogo z was, bo liczyłem, że sobie odpuścicie i dacie nogę z osady… i to byłoby najlepsze co moglibyście zrobić.

– A gdzie Pański honor kapitanie – Zapytała Morrisana.

– Pyta mnie o to Rzeźniczka Północy… Martwi Panią śmierć dwójki goblinów? A gdy paliła Pani osady pełne dzieci, kobiet i starców podczas wojny, jakoś nie godziło to w Pani honor.

– Wojna się skończyła… – Powiedziała z bólem.

– Nie dla tych chłopów… oni ciągle żyją stereotypami z czasów wojny. Wciąż pamiętają orków rozrywających brzemienne kobiety na strzępy i goblinich sabotażystów, którzy wlewali trupi jad do studni i cystern, a nasi żołnierze konali w męczarniach.

- Świadkowie dobrze widzieli. Gobliny które chciały coś wlać do studni - nie ustępowałam. - To coś miało charakterystyczny zapach, który każde z tych które było blisko kiedy wylano to z naczynia, na pewno pozna gdyby ponownie dać im to powąchać. Ja jestem w stanie zrobić wywar na wytrucie glewnika - stwierdziłam. - Łatwo jest zrzucać na głupotę wieśniaków niż choćby spróbować podjąć próbę zrobienia to co słuszne. Więc nie dość, że skazałeś niewinnych, to jeszcze pozwalasz, żeby wieśniacy nadal truli się wodą z tej studni.

– Wzywałem medyka dla wieśniaków już dawno temu… ale jak widać wasz zakon miał ważniejsze sprawy na głowie. – Westchnął. – Jestem w stanie pójść wam na rękę. Nie pociągnę was do odpowiedzialności za chaos jaki wywołaliście w mojej osadzie i nawet odpuszczę jej – Wskazał na Evi. – I jeśli rzeczywiście przygotujesz lekarstwo na pleśń w studni wypuszczę goblinkę… niech idzie z wami i tak wieśniacy spalili wszystko co do niej należało. Jednak goblin musi jutro zawisnąć bo inaczej chłopi nie wypuszczą was z osady i sami go zlinczują… chyba że chcecie, żeby ten wasz ork ich pozabijał, ale wątpię czy spodoba się to cesarstwu. To wszystko co mogę wam zapewnić. Bo jeśli chodzi o ten wywar, chłopi i tak nie przyznają, że to to samo i będą upierać się, że gobliny to truciciele, a jeśli uprzecie się, że to to samo to i was zaczną oskarżać… i wtedy nawet szaty kapłańskie wam nie pomogą. To moje ostatnie słowo.

- Nie ma mowy. Oba gobliny są niewinne więc oba muszą odzyskać wolność - pozostawałam nieugięta w tej kwestii. - Ale jeśli potrzebujesz odstawić cyrk przed wieśniakami to możemy zgodzić się tylko na taki w którym przekazujesz więźniów kapłanom na dalsze przesłuchiwania. I tak, przygotuję lekarstwo do oczyszczenia studni.

– Możemy również wrócić do planu pierwszego. Ty, Pani kapitan, ork i niziołka idziecie pod klucz, a bardka i gobliny na szafot. Oczywiście będziemy musieli również wstrzymać resztę kapłanów by sprawdzić dokładnie czy się nie podszyli pod duchownych i czy nie brali udziału w spisku… chłopi domagają się krwi za “klątwę” więc nikogo nie będą słuchać – Powiedział uśmiechając się szeroko. – No chyba, że masz namacalne dowody ich niewinności, które przekonają pospólstwo. A wiesz jak jest z chłopami? Jak tylko zaczął się problem z Glewikiem, zgodnie z zaleceniami Cesarskiego medyka z rozporządzenia cesarskiego numer 3, wykopaliśmy nową studnię a tą zamknęliśmy… na drugi dzień chłopi zakopali zapasową studnię, bo nie była pobłogosławiona, więc z niej na pewno zła woda będzie, a tą zakażoną odplombowali… Dlatego wykopaliśmy własną studnię w piwnicy i z niej bierze wodę cały garnizon. Dlatego nie ma na tym świecie nic co przemówi tym ludziom do rozsądku.

Zdałam sobie sprawę, że pewnie nie byłoby tego problemu, gdybyśmy dotarli w to miejsce dzień wcześniej. Ale przynajmniej gobliny jeszcze są żywe. Przybyliśmy w ostatniej chwili. Na pewno było to zrządzenie z woli Toriela.
- Nigdy nie waż się mówić źle o kapłanach Toriela parszywy kłamco - zmrużyłam gniewnie oczy. - Nie byłoby tego bagna, gdyby od razu zaprzestano samosądowi wieśniaków. Prawo cesarskie mówi, że sędzia skazujący niewinnego sam powinien otrzymać karę, którą zasądził. Możesz nas zamknąć, ale tylko bardziej się pogrążysz. Zakończ więc tą farsę i przekaż gobliny kapłanom Toriela. Jeśli tak boisz się wieśniaków - podkreśliłam to ostatnie by wyraźne było, że mam go za tchórza. - To kajdany zdejmiemy goblinom dopiero gdy zniknie nam ta osada z oczu.

– Czemu ja w ogóle z tobą rozmawiam dziecko… ty nawet nie jesteś kapłanką… umiem odróżnić ubiór zakonnika od ubioru kapłana, do tego jak dawno opuściłaś klasztor? Tydzień temu? Wcale nie znasz życia. Cesarz i Bogowie są wspaniali a ich prawa takie doskonałe… ale Cesarz jest w stolicy a bogowie w świątyniach… tu są zwykli ludzie… nie rozumiejący prawa, którymi kieruje strach, przesądy i ciemnota. Ale właśnie na takich ludziach i ich pracy zbudowane są imperia, więc czy tego chcesz czy nie, musimy nieraz się do nich dostosować… Jak chcesz możemy wezwać kapłana Toriela… bo ponoć jakiś szedł na czele waszej grupy i zapytamy go co zrobić. Bez dowodów ich niewinności… wobec zgodnego świadectwa całej wioski. A tak naprawdę nie wiesz co było w tym wiadrze… to, że jest lekarzem potwierdza papier, który można podrobić. Przykro mi dziewczyno, ale to, że cię słucham to tylko zbytek mojej łaski, a nie twoje prawo. Bawi mnie twoje zaangażowanie… ale jesteś jak ten goblin. Ostrzegałem go, że wieśniacy go nie przyjmą, a potem nawet kazałem straży go wygnać, ale był upartym idealistą jak ty… i zobacz jak to się dla niego skończyło. Przemyśl to sobie.

Nie wiem co bardziej mnie złościło w jego osobie, to, że właśnie przyznał się że o wszystkim wiedział i zataił to, czy że naśmiewał się ze mnie za to, że w przeciwieństwie do niego nie godziłam się z takim jawnym brakiem poszanowania prawa i życia drugiej istoty.
- Gdyby cesarza się o tym dowiedział... - fuknęłam będąc na granicy trzymania złości na wodzy. - Wydaj nam więźniów, a my odkazimy i pobłogosławimy studnię w wiosce. Gobliny i wieśniacy będą wtedy naszym, a nie twoim problemem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline