Szefostwo zareagowało tak jak Alice na to liczyła. Problem w drodze został wstępnie zaradzony i można było jechać dalej. Na szczęście nic ich nie zaatakowało w międzyczasie, bo gdyby tak było to pierwszy rękoczyn wykonany byłby na osobie odpowiedzialnej za postój.
W drodze naszło ją na country, więc zaczęła nucić
jedną ze swoich ulubionych piosenek z tego klimatu jakie wróciły z nią z Teksasu.
W spokoju dojechali do warsztatu i napotkali jego właściciela. Wysiadła i skinęła głową na słowa jakie wypowiedział, uśmiechając się przyjaźnie.
-
Po drodze było przyjemnie pusto i nawet można było sobie zrobić postój na siku - rozwinęła wypowiedź Teksańczyka dodając drobny sarkazm, który tylko pasażerowie Sahary rozumieli. -
Jestem Alice, to Dave a tam jeszcze są Cosmo i Andrew - przedstawiła wszystkich.
- Potrzebujemy paru części, ale o tym więcej powie nasz techniczny - wyjaśniła powód, dla którego go nachodzą.