Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2019, 04:09   #156
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Za każdym razem gdy Charles okazywał troskę o nią, było to dla Iryi nawet rozczulające, szczególnie że przychodziło mu to naturalnie.
- Możesz być spokojny, że spaczenia będę unikać jak ognia, a z szemranym towarzystwem to ograniczam się wyłącznie do takiego jednego podrzędnego heretyka - zaśmiała się. - Dla mnie poszerzanie wiedzy o mrocznej harmonii to po prostu poznawaniem zagrożenia - wzruszyła ramionami. - Wolę wiedzieć co za czary-mary potrafi taka Pandorina, żeby spróbować znaleźć skuteczniejsze rozwiązanie na obronę przed tym, czy poznać jej sługusów, żeby wiedzieć z kim nie zostawać w jednym pokoju.
- To i tak według Bractwa zakazana wiedza. Wyciągną od ciebie wszystko co wiesz, a potem nie będziesz im do niczego potrzebna. Jako kupka prochu do niczego mi się nie przydasz - powiedział z teatralnie przerysowaną żałością. - A jedyną obroną przed jej czary-mary jest nie prowokowanie jej do jego użycia - poradził przybierając znowu poważny ton.
- Z tym to już za późno - odparła na to Irya z szerokim uśmiechem i miną mówiącą, że wymienione zagrożenia jej nie odstręczają.
- Pewnie tak - przytaknął bezradnie. - Nie zmienia to faktu, że poza unikaniem takich sytuacji raczej nic nie mogę ci poradzić.
- Możesz za to mi powiedzieć jakie mroczne dary ma do dyspozycji, bo jak będę wiedzieć co potrafi to przynajmniej można unikać okoliczności w jakich może je wykorzystać - zasugerowała.
Morgan przez chwilę wpatrywał się w Corday, a po chwili na jego twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech.
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami. - Pandorina nie jest i nigdy nie była moim mentorem. Jestem pewny, że jest potężniejsza ode mnie i potrafi dużo więcej niż ja. Nie chwali się swoimi mocami, a jej ostatni pokaz, jakiego byłaś zresztą świadkiem, nie miałby miejsca gdyby nie był wymuszony niecodzienną sytuacją. Widziałaś pewnie więcej niż dziewczyny z jej otoczenia. - Przerwał na chwilę upewniając się czy zrozumiała. - Czy ty przypadkiem mnie nie przeceniasz? Nie oceniaj mojego poziomu wtajemniczenia przez pryzmat mojej osoby. W końcu jestem tylko podrzędnym heretykiem - parsknął śmiechem, a Irya nie wyczuła żadnej urazy z jego strony.

- Nie - pokręciła głową. - Po prostu założyłam, że skoro poszedłeś do niej po niekonwencjonalny sposób zabicia mnie to wiesz o niej dość - wyjaśniła po czym wstała i naga podeszła do swoich spodni leżących nieopodal na podłodze. Wyciągnęła z tylnej kieszeni telefon i wróciła do Charlesa. Położyła się wygodnie na kanapie za nim i trzymając urządzenie w dłoni, przesunęła rękę tak, żeby Morgan mógł zobaczyć co się wyświetla na ekranie. - Widziałeś kiedyś tego typa? - zapytała, pokazująć mu zdjęcie heretyka który podszywał się pod agenta wewnętrznych.

- Wygląda znajomo. Kto to? - zapytał z zaciekawieniem, ale nie sprawiał wrażenia, że zna mężczyznę.
- To ktoś związany z kimś kto zrobił tobie niedźwiedzią przysługę w temacie Andersona - wyjaśniła. - Dobrze żebyś skojarzył skąd go znasz i wymyślił jak wykręcić się z tej znajomości kiedy ten typek wpadnie.
- Spokojnie. Nie wygląda na mojego klienta. Jeśli jest powiązany z którymś z nich to ich problem, a nie mój.
- I to właśnie chciałam usłyszeć - powiedziała z zadowoleniem w głosie i odłożyła telefon. - Idę wziąć prysznic - dodała i wstała z kanapy. Kątem oka wyłapała, że Morgan nie odrywa wzroku od jej nóg i pośladków.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=zpJyjAKDMW4[/media]

***

- Mimo twoich starań załatwię to jednak dzisiaj - powiedział Morgan, wycierając włosy ręcznikiem, po wyjściu spod prysznica jaki wziął zaraz po Corday. - Spotkanie z Pandoriną nie należy do najprzyjemniejszych, a nie lubię odwlekać takich rzeczy.
- Jeśli czujesz się na siłach to jedź - usłyszał w odpowiedzi od Iryi, która owinięta ręcznikiem wycierała jakiś specyfik w mokre włosy.
Morgan skinął głową i poszedł po swoją torbę z rzeczami. Chwilę później wyłonił się w pełnym rynsztunku i torbą na ramieniu. Stał chwilę wpatrując się w swoją kochankę jakby nie wiedział do końca jak się zachować, ale po chwili ruszył w jej kierunku aby się pożegnać.
- Ale ty chyba zamierzasz wrócić na noc? - zapytała wymownie patrząc na to co trzymał w ręku i dopiero po tych słowach objęła go i pocałowała.
- To zależy ile mi to zajmie. Poza tym potrzebuję nowych ubrań. No i sprawdzić czy mój dom nadal stoi - powiedział dopiero gdy Irya pozwoliła mu złapać oddech. Mówił bez większego przekonania. Widać było wyraźnie, że targają nim sprzeczne uczucia. Cokolwiek Corday z nim robiła, bardzo niekorzystnie wpływało na jego dotychczasowe poukładane życie i priorytety.
- Klucze masz, więc po prostu obudź mnie gdy wrócisz w środku nocy - mrugnęła do niego i go puściła.
Stał jeszcze przez moment odciągając nieuniknione, po czym w końcu odwrócił się w kierunku drzwi by chwilę potem za nimi zniknąć.

Nie mogła się nie uśmiechać widząc go takiego wewnętrznie rozdartego. Nagle żachnęła się, że lepiej upewnić się, że niczego nie zapomniał.
- Pamiętaj o przepustce! - rzuciła za nim.

Lepiej byłoby nie musieć płacić za sprzątanie tego co z niego zostanie, gdy Steve go dorwie bez karty wstępu. Zwyczajnie tęskniłaby za tym heretykiem. Ubrała się w wygodny dres i resztę dnia spędziła na wylegiwaniu się na kanapie przed telewizorem.
Nie czekając na powrót Charlesa poszła do łóżka wcześnie, żeby wyspać się i być w stanie wstać na poranną zmianę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline