11 V – pod wieczór, Kanał La Manche Fitzpatrick zwrócił się do odchodzącego kapitana:
- Panie kapitanie, jaka to droga? Może od razu byśmy nią ruszyli? Ten Francuz dopadnie nas, różnica 3-5 węzłów, a jest zaledwie kilkaset metrów od nas. Dwadzieścia, góra trzydzieści minut i wezmą nas nawet abordażem, a ilu tam jest piechoty morskiej? Setka, może dwie?
Jakby na zawołanie fregata odpaliła z 3-4 armat, posyłając tym razem kule kilkadziesiąt metrów od lewej burty statku Wilsona. Fitzpatrick uniósł rękę i strzepnął kilka kropel wody, która padłą na jego strój. |