Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2019, 13:59   #160
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Inspektor swoim zwyczajem zapukała do drzwi gabinetu Komendanta i od razu weszła do środka. Sinclair siedział w swojej ulubionej pozycji z nogami na biurku. Jak zwykle uraczył Corday tylko podniesieniem wzroku znad akt.
- Interesuje pana toksykologia Evansa? - zapytała od progu.
- A wnosi coś do sprawy? - odpowiedział pytaniem ze szczerą ciekawością.
- Trochę - wzruszyła ramionami. - Ćpał i pił przed śmiercią, ale zdrowy człowiek by nie dostał zawału od tego.
- Nie wiadomo czy był zdrowy - odparł komendant. - Był politykiem. Styl życia i stres wystarczy - zawyrokował wyciągając papieros z ust po to aby pociągnąć duży łyk whisky ze szklanki stojącej na biurku. - Skoczyło mu ciśnienie z dziwką i koniec.
- Raczej nie dostaniemy jego prywatnych danych medycznych, więc na to by wyglądało - skinęła głową Inspektor. - Można mu tylko pozazdrościć takiego końca - dodała z rozbawieniem.
- Prześlij to do centrali jak resztę danych i niech robią z tym co chcą - polecił.

- Już się za to biorę, Szefie - odparła. - A jak tam poszła wczorajsza akcja z Crimeshield i Collinsem? - zapytała.
- Wygląda na to, że Collins uwziął się na Crimeshield. Nie lubię tego całego Morgana, ale ładnie udało mu się załagodzić sytuację. Za to tych od Collinsa miałem ochotę odstrzelić. Będzie trzeba im się dokładniej przyglądać.
Corday uśmiechnęła się słysząc pochwałę jaką Komendant uraczył Charlesa. To jej przypomniało, że wciąż nie ma pomysłu co zrobić z narkotykami, które skonfiskowała.
- Na razie to Collins wyraźnie szuka dziury w całym - podjęła temat. - Wczoraj przyuważyłam, że mam ogon. Jakież było moje zdziwienie dziś, że to nie wewnętrzni tylko ludzie Collinsa. Ciekawa jestem na kogo jeszcze na tym posterunku chciałby szukać haka - popatrzyła wymownie na swojego przełożonego, powoli przesuwając wzrok z niego na butelkę whisky.
- Nie ma się czym przejmować, dopóki nie ma na nas żadnego paragrafu - odparł Sinclair kompletnie nie łapiąc aluzji. - Jeśli jednak ludzie Collinsa zrobią się zbyt uciążliwi to pamiętaj, żeby nie przesadzić w przypadku napaści na funkcjonariusza. - Corday miała wrażenie, że kącik ust komendanta lekko uniósł się ku górze.
- Na niego mam bardziej wykwintne sposoby gdy przegnie ze stalkingiem - machnęła ręką. - Na razie jest zabawnie, bo Collins dzwoni do mnie i skarży mi co porabia Morgan.
Sinclair wyczekująco patrzył na Corday czy ta rozwinie swoją myśl.
- No co? Bo przecież to zabawne, że nawet tygodnia nie jestem z tym prawnikiem, a już mi ktoś uprzejmie donosi gdzie się prowadza - odparła Inspektor zakładając, że jej przełożony nie złapał komizmu sytuacji.
- Ale co to kogo… - zaczął Komendant, ale nagle urwał. - Kobiety... - dodał zaraz potem i westchnął bezsilnie potwierdzając, że w tej sytuacji Irya nie ma co szukać u niego zrozumienia. Inspektor podkręciła głową i wyszła z jego gabinetu.

Wracając do biurka Irya zauważyła, że otrzymała wiadomość.
Cytat:
Napisał Charles
Nadal chcesz negocjować brak mojej reakcji względem Collinsa?
Korciło ją żeby odpisać "nie", ale zaczynał jej się układać w głowie ciekawy plan.
Cytat:
Napisał Irya
A co znowu zrobił, że Cię tak świerzbi?
Cytat:
Napisał Charles
Nie musiał robić nic nowego. Prosiłaś żebym poczekał. Kończy Ci się czas. Nie zwykłem zmieniać swoich postanowień.
Cytat:
Napisał Irya
To od Ciebie zależy kiedy znajdziesz dla mnie czas
Cytat:
Napisał Charles
Mam dzisiaj. Wybieraj lokal.
Cytat:
Napisał Irya
U mnie
Cytat:
Napisał Charles
OK. Dzisiaj Ty gotujesz.
Cytat:
Napisał Irya
Oczywiście
Wysłała wiadomość i skoro już miała telefon w ręku to postanowiła zadzwonić do ojca.

- Cześć Irya. Co słychać? - usłyszała w słuchawce głos Davida.
- U mnie dobrze. Niestety dzwonię służbowo - poinformowała na wstępie. - Mamy toksykologię Evansa. Thionit i alkohol.
- Pasuje do sytuacji - skwitował. - To przyczyna śmierci?
- Taa chcielibyśmy, ale nie było stężenia takiego żeby zdrowego człowieka zabić wywołując zawał - westchnęła.
- Czyli mamy tylko to, że dobrze się bawił i z jakiegoś, nieznanego nam, powodu skończyła się ona dla niego źle - podsumował. - Thompson nie będzie zadowolony.
- A jak zareagował na wieść o info od Cleanera? - zapytała.
- Weźmiemy to pod uwagę, ale trzeba będzie utajnić aby nie przeciekło do opinii publicznej. Heretyckie wpływy na poziomie zarządu to nie jest coś czym powinny zajmować się media i wyborca.
- Zdecydowanie - mruknęła. - Chyba trzeba mieć nadzieję, że tylko ktoś użył na nim ciemności a nie że on jej używał… Tak czy inaczej trzeba to sprawdzić.
- To już Thompson zdecyduje jakimi kanałami to puścić.
- Ok - przyjęła do wiadomości, że temat się skończył. - To wysyłam do was papiery.
- Dzięki - powiedział z wdzięcznością.

- To na razie - dodała na koniec, ale nim się rozłączyła wpadła jej do głowy nowa myśl. - A tak poza tym to co u was, w domu? Macie plany na najbliższy tydzień? - zapytała przechodząc na tematy prywatne, co zaraz sprawiło, że zaczęła mieć pogodny głos.
- Masz ochotę odwiedzić swoich staruszków? - David zapytał z rozbawieniem w głosie.
- Cóż... Od czasu mojego awansu i przeniesienia rzadko się widujemy - powiedziała z lekkim ubolewaniem. - Chętnie bym się z wami spotkała na obiad... No i chciałabym wam kogoś przedstawić - wiedziała, że jak sama wyjdzie z tą inicjatywą to zwiększy szanse, że rodzice polubią Charlesa, choćby przez wzgląd, że go przed nimi nie ukrywa.
- Przedstawić? - powtórzył ojczym. - Nooo dobrze - powiedział. Ton głosu sugerował, że do jego dobrego nastroju dołączyło zaciekawienie.
- Świetnie, to jeszcze zdzwonimy się co do dnia i miejsca - ucieszyła się.
- Wystarczy, że nie dasz znać w ostatniej chwili, jak to masz w zwyczaju - zażartował.
- Postaram się - zaśmiała się z przytyku.

***

Wyjeżdżając z policyjnego parkingu miała już podjętą decyzję, że nie będzie fatygować gosposi o przygotowanie obiadu tylko podjedzie do restauracji po jedzenie.
Nie umawiali się z Charlesem na konkretną godzinę ale ten wiedział do której pracuje Irya, więc blondynka założyła, że najwyżej poczeka on lub będzie jadł zimne.

Wybrała się do restauracji, w której już jedli i wzięła na wynos dania z marsjańskiej wołowiny. Miała przy tej okazji możliwość dyskretnego rozejrzenia się jak bardzo jest inwigilowana przez ludzi Collinsa. Wiedząc czego ma szukać, bez trudu wypatrzyła śledzący ją, ten sam, samochód.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline