Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2019, 15:34   #34
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- To jakie jest twoje marzenie? - zapytałam i nawet było w tym szczere zainteresowanie. - Możesz mówić szeptem, mam dobry słuch - mrugnęłam do niej.

– Moje marzenie… – Uśmiechnęła się. – Chciałabym przebyć świat wzdłuż i wszerz… ale nie tylko nasz kontynent i ten na południu… tam już byłam. Chciałabym zobaczyć co jest za oceanem. Czy o tam – Wskazała na wschód – Gdzieś jest jeszcze jakiś nieodkryty ląd… i jeśli tak, zobaczyć, kto tam żyje. To jest moje prawdziwe marzenie… ale jak widzisz nie jestem marynarzem, ani tym bardziej kapitanem okrętu. Nie mam fortuny by kupić okręt i nająć załogę, no i z opowieści wiem, że żadna ekspedycja, która wyruszyła tak daleko nie powróciła, więc byle okręt nie wystarczy, a i nie każda załoga się odważy na taką wyprawę.

Sama nie najpewniej czułam się poza murami zakonu, więc marzenie Evi było dla mnie czystym szaleństwem.
- Może nie musisz być kapitanem ani mieć majątku, bo może wystarczy że zarazisz swoją pasją odpowiednich ludzi? - zasugerowałam.

– Zaraziłam cię? – Zapytała z uśmiechem.

Pokręciłam głową przecząco.
- Nie mogę tak daleko wyjechać, bo mam przecież ten szpital do upilnowania - mrugnęłam do niej.

– Szpital mógłby być przecież na wodzie – Zaśmiała się. – Ale, twoja zupka chyba się już ugotowała. – Stwierdziła nagle.

Pochyliłam się odrobinę nad parującym naparem by powąchać dla upewnienia się.
- Tak, wystarczy - zgodziłam się z nią i wzięłam garść piachu którym sypnęłam pod kociołek, żeby przygasić ogień. - Teraz czekamy aż się to trochę przestudzi i na wieści od Morrisany.

– Morrisana Trey, rzeźnik północy… kapłanka śmierci… albo ptak nadziei… – Uśmiechnęła się. – Naprawdę niezwykłe osoby się ciebie trzymają… a nawet słuchają twoich poleceń. Kim ty jesteś? – Zapytała.

"Pewnie ma to związek z tym, że mój ojciec jest ważną osobistością cesarstwa i z tego powodu sam cesarz chce ze mną rozmawiać" skomentowałam w myślach.
- To zapewne jakiś sprawdzian, który przygotował mój mistrz, z którym Morrisana się dobrze zna - odparłam starając się nie wyjść na nikogo ciekawego.

– A jednak mam wrażenie, że czujesz wobec niej jakiś dystans… – Stwierdziła.

"Bo nakryłam ją na łamaniu ślubów kapłańskich po czym nakłoniłam do odejścia z posługi" przeszło mi przez myśl.
- Jest pierwszą osobą, która zastępuje mojego mistrza, który jest mi bliski niczym ojciec i ciężko mi się przestawić - stwierdziłam.

– Wiesz, że gdy kłamiesz, na moment się zawieszasz? – Zapytała po chwili. – Nie martw się… nie musisz odpowiadać, jak nie chcesz. Ale jak na kapłankę sporo kłamiesz.

Przekrzywiłam lekko głowę.
- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jestem kapłanką. Do święceń jeszcze mi daleko - sprostowałam ją, ale nie przejęłam się oskarżeniem o bycie kłamcą, bo mówiłam coś co nie było kłamstwem, a częścią prawdy, możliwym powodem, ale nie jej sednem, którym nie zamierzałam się dzielić z bardką. Odwróciłam od niej spojrzenie, próbując wypatrzyć Morrisany w ciemności.

– Jak mówiłam… nic nie musisz mi mówić. – Spojrzała w stronę gospody. – Coś długo nie idzie…

- Teraz wszystko w rękach Toriela - mruknęłam, bo tylko bóg mógł zesłać na Dariela rozwagę, by ten przestał być zaślepiony zazdrością o mnie.

– Chodźmy zobaczyć co tam się dzieje… po drodze załatwimy studnię – Stwierdziła Evi zdejmując z haka jedną z lamp olejowych, które oświetlała okolice jej wozu. – No i poproszę Gali, żeby zajęła się naszym koniem, bo nie było czasu go nakarmić ani napoić…

- No dobrze ... - odparłam niepewnie, bo wolałabym nie spotykać kapłana dowodzącego. - Jak chcesz to idź do karczmy, ja i tak zostanę przy studni.

– Boisz się tego okularnika? – Zdziwiła się widząc twoje opory. Zapewne zauważyła jak traktował cię Dariel podczas drogi.

- Lepiej dla wszystkich będzie, gdy będę mu schodzić z oczu - westchnęłam.

– Naprawdę chcesz dać mu sobą pomiatać? – Spojrzała na ciebie z wyrzutem. – Hej… ty masz sięgać daleko. Walczysz o sprawiedliwość… nie pozwól, żeby jakiś bubek w pinglach stał ci na drodze.

- Owszem, dam sobą pomiatać, jeśli to będzie konieczne, żeby wyciągnąć tamtą dwójkę z więzienia - wyjaśniłam, żeby dała już spokój. - Więc proszę, nie drażnij go bardziej niż już to zrobiłam.

– Jak na razie uporem zdziałałaś więcej niż dawaniem sobą pomiatać… więc i teraz powinnaś wesprzeć Morrisanę, zamiast chować się za jej plecami – Powiedziała. – Zrobisz jednak jak wolisz.

Przewróciłam oczami.
- On ją szanuje, dlatego specjalnie poszła mówić z nim sama - podkreśliłam, żeby ją uświadomić, że nie jest to z mojej strony miganie się od konfrontacji, tylko celowo tak zaplanowane, żeby zwiększyć szanse na to by sprawy potoczyły się po mojej myśli.

– Jak wolisz… ja idę sprawdzić co się dzieje – Powiedziała ruszając w kierunku gospody.

- Pamiętaj żeby go nie drażnić - powiedziałam z naciskiem. Zagasiłam ogień do końca i ostrożnie podniosłam kociołek za rączkę, tak by się nie poparzyć. Uniosłam wszystko i powoli ruszyłam do przeklętej studni.

– Niech on lepiej nie drażni mnie… te sztylety lubią czasem wypadać mi z rękawa – Powiedziała a ty nie mogłaś być pewna czy żartuje. Dziewczyna zostawiła cię przy studni, o którą oparty siedział teraz Garren. Gali spała obok niego korzystając z jego ciepła, zwłaszcza, że noc zrobiła się dość chłodna.

Westchnęłam bezradnie w komentarzu do słów Evi. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do Garrena, gdy go minęłam i postawiłam kociołek pod studnią. Wzięłam wiadro którym uprzednio nabrałam wody i po postawieniu go na ziemi, chwyciłam kociołek i przelałam jego zawartość do wiadra. Następnie to ostatnie, chwytając za linę, powoli zaczęłam opuszczać w dół studni, aby po jego zanurzeniu w skażonej wodzie, zawartość zaczęła się z nią mieszać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline