Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2019, 20:06   #36
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie wiedziałam jak się zachować. Pochwyciłam spojrzenie kapłanki śmierci i wzięłam się w garść. Podeszłam do kapłana dowodzącego.
- Przepraszam - powiedziałam do niego. - Nie powinnam była mówić tego co powiedziałam - dodałam z pokorą, nawiązując do tego co wypowiedziałam w złości na jego pretensje do mnie.

– Jednak miałaś rację... – Rzucił nawet się nie odwracając od pacjentki. – ...a ja się myliłem. – Westchnął a potem wstał i spojrzał na ciebie. Poprawił okulary. – Przepraszam… – powiedział z rezygnacją, jakby świadom, że jakakolwiek próba obrony nie ma sensu. – Może naprawdę ciebie Toriel wybrał do wielkich rzeczy, zaś mnie do mniejszych.

Zaniemówiłam z wrażenia. Otworzyłam usta, ale nic nie byłam w stanie powiedzieć. Patrzyłam na niego, czując rosnącą niezręczność tej sytuacji. Odwróciłam spojrzenie, kierując je na goblinkę i przyglądałam się jak kapłan wprawnie i pewnie dogląda jej obrażeń.

- Co będzie dalej? - wydusiłam z siebie w końcu. - Ja w studnię wlałam środek na jej uzdatnienie... Za jakieś dwa, trzy dni powinno wytruć glewnika - dodałam gdy odzyskałam władzę nad językiem.

– Świetnie… kapitan obiecał wypuścić lekarza Garwaga, o poranku, jeśli uzdatnisz wodę. A zatem… no cóż, uratowałaś sytuację – Westchnął raz jeszcze, jakby miał na piersi wielki ciężar. – Gdy ty poszłaś ich ratować, ja nie mogłem spać tylko się modliłem… modliłem aby Toriel dał mi znak, co jest słuszne… i ten znak otrzymałem. Jak widać Toriel uczy nas wszystkich według swej wielkiej mądrości i dobroci… ja potrzebowałem nauki pokory, bowiem dziś pokazałem jak bardzo mi jej brakowało. Wiem… że idąc tą drogą wzgardziłbym wszystkim czego tyle lat się uczyłem i zaszczytem bycia kapłanem… a do tego pokazałbym, że za nic mam wolę naszego Pana.

Poczułam się jakby kamień spadł mi z serca. Uśmiechnęłam się lekko. Ale byłam też speszona tym, że się przede mną tłumaczył. Co powinnam teraz na to powiedzieć!? Zdecydowałam się zmienić temat...
- Dobrze by to wyglądało jak rankiem, przy wieśniakach pobłogosławisz studnię i pouczysz ich kiedy będą mogli z niej czerpać - zaproponowałam.

– Szczerze wątpię czy się nam to uda… kapitan ostrzegł mnie, że wieśniacy mogą chcieć nas obrzucić kamieniami. – Stwierdził. Wyglądał na bardzo zmęczonego.

- I ściągnąć na siebie gniew boży? Nie sądzę - pokręciłam głową. - Ale spokojnie, nie będę już na nic nalegać. Wszyscy teraz potrzebujemy odpoczynku.

– Doskonały pomysł – Stwierdziła bardka. – Gali pewnie słania się już na nogach.

– I mi może Toriel da sen jeszcze tej nocy – Powiedział Dariel ziewając.

Morrisana wróciła z bukłakiem i bochenkiem chleba i postawiła je przed milczącą zielonskórą. Ta jednak nie chciała jeść.

Widząc to przysiadłam się do niej.
- Zjedz, rankiem wróci do ciebie mąż i będzie potrzebował cię w pełni sił - zachęciłam ją, podsuwając bliżej niej jedzenie. Miałam nadzieję że rozumie język którym do niej mówiłam.

– Jesteście dla nas tacy dobrzy – Powiedziała kobieta. – Ale nie jestem w stanie jeść, jeśli wiem, że mój ukochany wciąż tkwi w lochu głodny i niepewny swego losu. Mówiłam mu, że zbyt szybko chce przekonać do siebie ludzi. – Westchnęła. – Garwa ukończył Cesarską akademię medyczną i mógł dostać pracę w stolicy… ale wolał wrócić tutaj, chciał pokazać ludziom, że czasy się zmieniły… chyba zwyczajnie się mylił.

– Cesarską akademię? – Zdziwił się Dariel. – Czy twój mąż był czeladnikiem doktora Adriela? – Zapytał.

– Tak… znałeś go wielebny? – Zapytała zaskoczona.

– Adriel jest moim starszym bratem – Powiedział kapłan. – Gdy ostatnim razem go widziałem ponad dziesięć lat temu, wspomniał coś o jego niezwykle utalentowanym uczniu, goblińskiego pochodzenia, ale nie spodziewałem się, że dotrą aż do stolicy. Czy wiesz co teraz robi Adriel?

– Niestety nie… mój mąż tylko mi o nim opowiadał. Może on będzie wiedział coś więcej. – Odparła.

– Chętnie go o to zapytam, gdy już go uwolnimy.

To było zaskakujące zrządzenie losu, że brat mojego przełożonego był nauczycielem zamkniętego goblina.

- Idźmy już spać - powiedziałam, uznając że nie ma sensu przymuszać goblinki do jedzenia.

– No i najmądrzejsze słowa tej nocy właśnie padły – Rzuciła bardka. – Idę po Gali i widzimy się o poranku – Powiedziała i wyszła z gospody.

– Dla ciebie Marion, przygotowano łóżko we wspólnej sali, gdzie śpią wszyscy mnisi, zaś dla siostry Morrisany jest osobna kwatera – Powiedział Dariel.

– Ja jednak wolałabym spać razem z mnichami, zaś niech siostra Marion weźmie ze sobą naszą nową towarzyszkę i spocznie z nią w osobnej kwaterze – Powiedziała kapłanka.

Dariel chciał już coś wtrącić ale się zatrzymał, wziął głęboki oddech, a potem powiedział.

– Dobrze… Pani lekarzowa zawdzięcza życie Marion, więc będzie się przy niej czuła swobodniej i bezpieczniej. To dobry pomysł.

Byłam już na tyle zmęczona tym dniem, że nie miałabym nic przeciw gdybym miałą spać w stajni obok z konia, który ciągnął nam wóz. Dlatego też po prostu pokiwałam głową. Wyciągnąłam rękę w zapraszającym geście do goblinki, a gdy ta wstała, razem poszłyśmy do pokoju.

- Jak ci na imię? - zapytałam gdy znalazłyśmy się same, bo teraz do mnie dotarło, że będę dzielić siennik z nieznajomą.

– Gorjana – Odpowiedziała kobieta. – Dziękuję ci kapłanko… bardzo ci dziękuję… – powiedziała niemal ze łzami w oczach.

Zrobiłam to, bo uważam, że sprawiedliwy osąd należy się każdemu i po czułam że coś jest źle w tym wszystkim, ale naprawdę poczułam się teraz jak dobra osoba. Wdzięczność tej kobiety była czymś co wynagrodziło mi wszystkie trudy tej nocy.
- Dziękuj Torielowi, bo to on skierował nas w to miejsce w tym czasie - odpowiedziałam na jej słowa. Usiadłam na taborecie i powoli zaczęłam się rozbierać, zaczynając od najbardziej wierzchniej warstwy czyli pancerza.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline