Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2019, 15:33   #38
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Śmiecie wątpić w boską wolę!? - wtraciłam się wyniosłym i srogim głosem, by zbić gawiedź z tropu i napełnić ich serca niepewnością co do własnych obserwacji.

Tłum na chwilę zamilkł. Ale byli i tacy co nie zamierzali ustąpić.

– Wola boska to bić zielonych! – Wrzasnął jakiś osiłek wychodząc na przód.

– Bić zielonych! – Po chwili zaczął skandować tłum wznosząc pięści w górę.

"Że też ten gobliński lekarz musiał sobie wybrać najbardziej rasistowską wioskę w całym cesarstwie" przeszło mi przez myśl ze złością.

- Tylko kapłani Toriela mają prawo osądzać - powiedziałam gromko. - Bluźnicie samemu bogu.

Po prawdzie to grałam tylko na czas, żebyśmy zdarzyło opuścić wioskę.

Ruszyliście ale tłum szedł za wami i skandował. Zauważyłaś że twoje słowa tylko ich prowokują.

Przestałam więc się odzywać i po prostu czujnie szłam przed siebie.

Zbliżyliście się już do końca zabudowań i wydawało się, że opuścicie wioskę obrzucani jedynie obelgami… gdy nagle poleciał pierwszy kamień.

Jako że gobliny były otoczone przez mnichów, kamień uderzył Garrena w głowę. Ork nawet nie drgnął, parł przed siebie ignorując wieśniaków. Zaraz jednak poleciały kolejne kamienie i tłum zaczął was dosłownie zasypywać kamieniami.

Pozostało nam już tylko utrzymać szyk i liczyć, że wieśniacy poza obrzeżami swojej wioski stracą zapał i rozejdą się.

Z nagła poczułaś jak jeden z kamieni trafił cię prosto w głowę. Poczułaś jak ugięły ci się nogi. Pierwszą osobą jaka się przy tobie znalazła był goblin, który zawdzięczał życie twojemu uporowi. Zielonoskóry wrzasnął, żeby inni się zatrzymali, jednak pozostali zakonnicy musieli osłaniać się przed nadlatującymi kamieniami.

Czułaś, że krew spływa ci po skroni, byłaś jednak świadoma.

– Widzisz mnie? – Zapytał goblin patrząc ci w oczy. – Oczy reagują… wszystko powinno być w porzą… – Nie dokończył gdyż kolejny kamień dosięgł i jego. Zielonoskóry padł na ziemię obok ciebie.

Słyszałaś jak przez mgłę jak Dariel coś krzyczy. A zaraz potem usłyszałaś rozrywający ryk, godny ryku legendarnego smoka.

Zaraz potem straciłaś przytomność.

*** *** ***

Ocknęłaś się gwałtownie i poczułaś potworny ból w głowie. Tym razem naprawdę nie wiedziałaś gdzie jesteś, a wszystko zdawało się falować.

Złapałam się za głowę i zaczęłam się podnosić.

Wszystko wciąż falowało, ale powoli zaczęłaś dostrzegać szczegóły otoczenia. Zorientowałaś się, że jesteś wewnątrz jakiegoś powozu. Nagle poczułaś na ramieniu czyjąś dłoń.

Odwróciłam się raptownie w kierunku tego kogoś. Nie dobrze zrobiłam, bo zakręciło mi się w głowie i zemdliło tak, że... Dobrze, że miałam pusty żołądek.

- Co się stało? - mruknęłam w boleściach.

Zobaczyłaś przed sobą Gali, która z wiadomych przyczyn nic nie powiedziała, zamiast tego zwinęła dłoń w pięść i udała, że uderza się nią w głowę a potem wskazała na ciebie.

- I to jeszcze jak... - syknęłam i zaczęłam ostrożnie obmacywać sobie głowę.

Na głowie miałaś założony opatrunek, pod nim jednak czułaś potężnego guza.

- Dałabym wszystko za susz złocienia maruna... - jęknęłam. Wspomniane zioło miało właściwości uśmierzające bóle migrenowe i teraz miałabym z niego pożytek. Położyłam się na powrót na podłogę wozu i zwinęłam na boku.

Po chwili niziołka podsunęła ci kubek pachnący wspomnianym ziołem, był w nim dawno wystygnięty wywar.

Zamrugałam oczami i popatrzyłam na kubek z przymrużonych oczu, a moja mina wyrażała niedowierzanie.
- Ratujesz mi życie - stwierdziłam i opierając się na jednej ręce, drugą sięgnęłam po napar. Łapczywie napiłam się gorzkiej cieczy, prędko opróżniając naczynie.

Dziewczyna pokręciła głową, potem zrobiła gest okularów, a potem wskazała na kubek i na ciebie.

- Dariel... - powiedziałam. Teraz to miało sens. Odstawiłam kubek na podłogę i znowu położyłam się. Zamknęłam przy tym oczy, żeby osłabić bodźce podsycające ból głowy.

Gali usiadła obok ciebie. Wóz kołysał się w rytm wybijany przez koła i wyboje na drodze.

Z całych sił starałam się zasnąć. Wyboje na drodze mi w tym nie pomagały. Ale przynajmniej głową jakby mniej mnie bolała. Może tylko sobie to wyobrażałam i zwyczajnie przyzwyczaiłam się do tępego łupania w skroniach.

Po chwili do wozu ktoś zajrzał. Zauważyłaś twarz Morrisany. Kobieta wyglądała na zmartwioną.

Uniosłam nieco głowę.
- Długo byłam nieprzytomna? - zapytałam starszą kapłankę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline