Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2019, 01:16   #42
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Na te słowa poczułam jak zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Schowałam się tak jak kazała Evi. Na wszelki wypadek usiadłam blisko tobołka, pod którym miałam skryty buzdygan, była jednak to ostateczność bo zdecydowanie nie byłam w stanie teraz walczyć.
- Spokojnie, będzie dobrze - powiedziałam do goblinki, widząc strach w jej oczach.

Nagle usłyszałaś rozrywający krzyk kruka. A potem odezwały się jakieś głosy w nieznanym języku.

Evi choć zapewne znała tutejszy język zaczęła grać głupią.

– Niestety nie rozumiem… wojowniku, zechciej do mnie mówić w języku ludzi. – Powiedziała z pokorą.

Słyszałaś jakieś wyrazy niezadowolenia, ale potem jeden z głosów przemówił.

– Wy tu źle widziani! – Powiedział łamanym Balleńskim.

– Evi, bardka jestem przyjacielem wszystkich dzieci Seres. A udaję się do druidki.

– Wiedźmy… – syknął głos. – Nie pójdziecie dalej. To już nie ziemia czarne stopy, to ziemia krwawe znamię… nie lubić człowiek ani mieszaniec.

– Cholera… – Syknęła. – Dobrze… zatem odejdziemy.

– Ty zostawić, półczłowiek, my głodni, i zostawić to co masz w wóz. – Powiedział głos ostro. A potem usłyszałaś śmiechy.

– Nie mam wiele… a mojej towarzyszki wam nie oddam. Występuję razem z nią… może pokażemy wam co potrafimy a wtedy zdecydujecie co z nami zrobicie. – Zaproponowała.

– Nie! My jeść, teraz… Dać nam półczłek, albo sama zostać pieczeń! – Powiedział głos.

Goblinka drżała ze strachu.

Bałam się nie mniej jak ona, ale przynajmniej starałam się być dzielna. Rozmowa brzmiała groźnie więc nie wahałam się i chwyciłam rękojeść buzdyganu by dodać sobie otuchy. Czekałam co będzie dalej, ale miałam zamiar walnąć pierwszy łeb, który zajrzy do wnętrza wozu.

– Zachowajmy spokój – Powiedziała Evi.

Głos wydał jakieś ostre polecenie i nagle płachta zasłaniająca tył wozu się odsunęła. Ujrzałaś młodą, najwyżej kilkunastoletnią dziewczynę, której jeszcze nawet nie zdążyły dobrze urosnąć piersi. Elfka miała przy sobie kościany nóż. Na twój widok zamarła.

Gdyby to była głowa dorosłego mężczyzny to już bym ją roztrzaskała, ale dziecięca buźka skutecznie nie przed tym czynem powstrzymała. Siedziałam nieruchomo i nie byłam w stanie nic powiedzieć.

Dziewczyna pierwsza odzyskała kontrolę nad sobą i wrzasnęła z wściekłością. Kilkanaście rąk chwyciło za płachtę pokrywającą wóz i zdarło ją, odsłaniając was. Byliście otoczeni przez kilkunastu wojowników, choć najstarszy z nich zdawał się być w twoim wieku.

Dzikie elfy patrzyły na was z gniewem i dzikością, godną drapieżnych zwierząt. Evi stała na ziemi przed wozem, a Gali na koźle.

Agresywna reakcja ze strony elfki rozbudziła mój instynkt przetrwania. Cofnęłam się do goblinów, by z buzdyganem gotowym do użycia chronić bezbronne gobliny.

Najstarszy z elfów wykonał gest wskazując was, ale nim zdążył wydać rozkaz w gardle utkwił mu sztylet. Mężczyzna chwycił się za krtań z której jak fontanna tryskała krew i upadł na kolana zaczął rzęzić.

Bardka trzymała już kolejny nóż, gotowa do rzutu i mierzyła wzrokiem pozostałych wojowników.

– Tylko się ruszcie… – Warknęła.

Z zacięta miną uniosłam wyżej swoją broń, licząc że elfy założą, że jestem równie biegła w jego używaniu co moja towarzyszka we władaniu nożami. Czujnie rozglądałam się by nie dać się zaskoczyć przez agresorów.

Gdybyście miały do czynienia z doświadczonymi wojownikami, być może dotarłoby do nich, że jesteście zbyt mało warte, by ryzykować, zapewne by się wycofali i ponowili atak lepiej przygotowani… ale to była młodzież szukająca zaczepki. Uzbrojona dzieciarnia, którą głód i chęć popisania się prowadziły na złamanie karku naprzód.

Wojownicy zaatakowali. Dziewczyna, której nie roztrzaskałaś głowy wskoczyła na wóz i rzuciła się na ciebie z nożem.

W tym czasie dwóch chłopaków ze skórzanymi tarczami ruszyło na Evi, która tym razem nie była w stanie zdjąć ich pojedyńczymi rzutami. Jakaś dziewczyna z długim warkoczem doskoczyła do niziołki, jednak nim zdążyła cokolwiek więcej zrobić, ta kopnęła ją w brzuch, a potem przeskoczyła nad nią, stanęła na rękach a nogi oplotła wokół szyi napastniczki i z całej siły wykonała obrót w bok. Co zaowocowało głośnym chrzęstem. Dzika elfka momentalnie zwiotczała. Jednak zaraz potem kolejni wojownicy ruszyli w kierunku niziołki, która niestety już nie miała elementu zaskoczenia.

Jako że wciąż byłam nisko na podłodze wozu, nie miałam innego wyjścia jak wykonać zamach w nogi elfki. Wyczekałam, aż zbliży się dość do mnie i wycelowałam w jej kolano od boku.

Usłyszałaś chrupnięcie, potem wrzask bólu i dziewczyna zwaliła się na deski wozu. Obejmowała złamaną kończynę i wiła się z bólu. Nagle do twoich uszu dobiegł ryk i z pobliskich zarośli wyskoczył niedźwiedź. Bestia dopadła jednego z dwóch tarczowników, którzy osaczyli Evi i zmiażdżyła mu głowę ciosem łapy.

Pojawienie się zwierzęcia wywołało chaos, który Evi i Gali wykorzystały bez cienia litości. Bardka zaraz dopadła drugiego, zdezorientowanego elfa i poderżnęła mu gardło, a zaraz potem zakrwawiony wciąż nóż posłała w kierunku dziewczyny z włócznią.

W tym czasie Gali uniknęła ciosu nożem i kopnęła napastnika w krocze by zaraz potem wykonać fikołka i wybijając się z ziemi kopnąć w twarz kolejną wojowniczkę.

W tym czasie niedźwiedź skupił na sobie uwagę reszty.

W ferworze walki, z pragnieniem przetrwania, zdałam się w pełni na wyuczone odruchy. Spuściłam elfce na głowę buzdygan nie bacząc na to ile siły w to wkładam, bo zależało mi na skutecznym obezwładnieniu wroga.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline