Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2019, 18:03   #166
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Inspektor ruszyła przodem i zaprowadziła kobietę do jednej z sal przesłuchań. Upewniła się czy wybrana była pusta i zaprosiła do środka. Tam wskazała by zajęła miejsce na wątpliwej wygody krześle, a sama przysiadła na brzegu stołu.
- Może chciałaby pani napić się kawy albo herbaty? - zapytała.
- A trochę wody? - zapytała imprezowiczka.
- Ok - odparła Irya z uśmiechem. - Poczekaj chwilę - wyszła z pokoju i od razu przyatakowała pierwszego podwładnego jaki się jej napatoczył i wróciła do kobiety. - Zaraz przyniosą - oznajmiła jej i znów usiadła na brzegu stołu. - Jak się nazywasz?
- Catherine Fox - odparła z ociąganiem. - Ale tu nie chodzi o mnie tylko o Molly - dodała zaraz potem. - Zniknęła. Rozdzieliłyśmy się w klubie, a potem nigdzie nie mogłam jej znaleźć. - Dziewczyna miała desperację w głosie.
- Rozumiem - pokiwała głową Corday i rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę!

Młody posterunkowy przyniósł szklankę wody i kubek kawy. Irya zgromiła go wzrokiem widząc jak ten z zainteresowaniem przygląda się Catherine, w odpowiedzi policjant przypomniał sobie po co tu jest i postawił na stole to co przyniósł i po uprzejmym skinieniu głowy starszej stopniem, odwrócił się na pięcie i zostawił kobiety same.

- Czy próbowałaś do niej zadzwonić? Byłaś u niej w domu? - zapytała Irya wracając do tematu.
Catherine wypuściła powietrze z rezygnacją.
- Jej torebkę razem z telefonem mam w samochodzie, a jej dom nie jest na Lunie. Mieszka w naszej rezydencji w Burroughs na Marsie. Nie wiem dokąd mogła pójść. Recepcja hotelu dałaby mi znać jakby się pojawiła. Pewnie nadal jest w okolicach lądowiska Masterville.
Corday nie chciała wyciągać pochopnych wniosków, że jej rozmówiczyni jest prostytutką, choć użycie "rezydencja" i miejsce gdzie przebywała to sugerowały. Równie dobrze mogła być rozpuszczonym dzieciakiem bogatego ojca na wakacjach, który za mocno zabalował i teraz panikuje. Irya bardzo dobrze wiedziała, że w rejon MCC znany z wszelkiej maści burdeli nie zapuszczają się tylko sprzedający swoje ciało, ale przede wszystkim lgną tam ci którzy są skorzy zapłacić za cielesne uciechy.
- Czy byłyście w tym klubie dla rozrywki, czy pracowałyście w roli hostess? - zapytała, a w jej głosie nie było żadnego oceniania.
- No wie pani?! - żachnęła się dziewczyna. - Na Lunę przylatujemy raz do roku na urodziny Majora Foxa i jest to jedyna okazja, żeby się gdzieś wyrwać i zabawić! - powiedziała w przypływie emocji i zaraz zamknęła usta z lekkim przestrachem na twarzy. - Tylko proszę go na razie nie informować. Nie powinniśmy tutaj jeszcze być - dodała błagalnym tonem.

"Pięknie czyli jednak bananowa młodzież... Wolałabym już prostytutki" skomentowała w myślach Irya, ale nie okazała po sobie niechęci. Wiedziała przynajmniej, że bank Sinclair zechce, żeby Corday zajęła się tą sprawą osobiście.
- Ok, na razie możemy go nie informować - powiedziała w pocieszającym tonie. - Opowiedz mi proszę jak wyglądał wieczór. Dokładnie. Gdzie się bawiłyście? Ktoś wam towarzyszył? - dodała pytania pomocnicze.
- Byłyśmy w The Velvet Room. Normalna impreza. Tańczyłyśmy, piłyśmy drinki, a potem przysiadło się dwóch fajnie wyglądających kolesi. Ja z jednym zostałam przy stoliku, a drugi wyciągnął Molly na parkiet. Gdy w loży Rick zaczął się do mnie dobierać dostał w twarz, ale mi oddał. Zabrałam nasze rzeczy i szukałam Molly, ale nigdzie jej nie mogłam znaleźć. Ten debil też zniknął.
- Molly jest twoją krewną? Ile już czasu minęło odkąd nie masz z nią kontaktu? Zdarzało jej się wcześniej podobnie zachowywać? - zapytała Inspektor rzeczowym tonem.
- Wcześniej nigdy się to nie zdarzało - zaprzeczyła Catherine. - Molly nie jest moją krewną, ale jest do mnie bardzo podobna. Ze względu na pozycję mojego ojca nieraz zajmowała moje miejsce. Rozumie pani - zapytała, a raczej powiedziała w sposób jakby to było oczywiste. - Teraz jednak mogłyśmy wyglądać jak siostry.
- Czy w klubie wspominałaś o swojej pozycji? - pociągnęła dalej temat Corday.
- A po co? - zapytała z wyraźnym niezrozumieniem. - W tego typu miejscach wystarczy imię, a i tak ono wielu osobom jest zbędne.

Corday zignorowała komentarz panny Fox.
- Czy byłyście tam umówione z jakimiś znajomymi, wcześniej planowałyście wyjście do tego klubu, czy był to spontaniczny wypad? - pytała dalej. - Co z twoją osobistą ochroną?
- Nie byłyśmy z nikim umówione. Velvet Room jest jednym z lepszych lokali w tamtej okolicy i wybrałyśmy go spontanicznie - powiedziała korzystając z terminu inspektor. - Moją osobistą ochroną była właśnie Molly. Między innymi po to została zatrudniona.
- Czy waszej podróży i przybyciu na Lunę towarzyszyły jakieś wydarzenia, które w świetle zaginięcia Molly nabierają na znaczeniu? - ciągnęła dalej Irya.
- Nie - odpowiedziała wymownie. - Podróż niczym nie różniła się od poprzednich.
- Ok, będę potrzebować zdjęcia Molly i jej dokładnego rysopisu, żeby rozpocząć poszukiwania. Po tym odwiozę panią do hotelu - dodała, kończąc spisywać sobie notatki z tego co dowiedziała się od panny Fox.

Catherine sięgnęła do torebki i zaczęła w niej czegoś szukać. Po chwili znieruchomiała jakby nad czymś się zastanawiała. Jej dłoń w końcu wydostała się trzymając telefon. Dziewczyna odblokowała urządzenie i zaczęła przesuwać po nim palcem. Czynność zaczęła się przedłużać aż w końcu na jej twarzy wymalowała się satysfakcja.
- To jest Molly - powiedziała odwracając telefon w stronę Iryi, na którym wyświetlane było zdjęcie dziewczyny do złudzenia przypominającą Catherine. Sobowtórka miała na sobie równie imprezowy strój i robiła sobie selfie do lustra w jakiejś klubowej toalecie.
- A masz takie gdzie jesteście razem?
- Mam takie sprzed paru miesięcy na Wenus - odparła po chwili zastanowienia.
Inspektor pokiwała głową i wyciągnęła swoją wizytówkę.
- To prześlij mi je razem z tym pierwszym - powiedziała i położyła kartonik ze swoim numerem telefonu.
Catherine przysunęła kartonik do siebie, po czym chwytając telefon oburącz zaczęła operować na nim dwoma kciukami. Po około trzydziestu sekundach dwie wibracje jedna po drugiej poinformowały inspektor o przychodzących wiadomościach. Pierwsza z nich była zdjęciem, które Irya przed chwilą widziała, a drugie przedstawiało obie dziewczyny w jednym kadrze.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline