Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2019, 20:25   #48
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Robię to czego się ode mnie oczekuje - mruknęłam, ale nie było w tym żadnego negatywnego wydźwięku. "I staram się jakoś radzić z tym co nieprzewidywalne". - Ale nie masz racji że ściągam problemy. Po prostu Toriel kieruje mnie tam gdzie trzeba interweniować.

– Wygodne… wszystko zrzucić na bogów – Powiedziała, również bez cienia sarkazmu.

- Możesz zaprzeczać, ale taka jest prawda - wzruszyłam ramionami i dalej sączyłam swój napar.

– Mnie ojciec nauczył brać odpowiedzialność… matka w sumie też. – Westchnęła, patrząc w pusty kubek. – Bogowie pomagają śmiałym… tak mawiali.

- Widocznie ominęła mnie ta lekcja, z braku rodziców - powiedziałam beznamiętnie i wstałam. Zbliżyłam się do goblina i uważnie go zaczęłam oglądać.

Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał na ciebie półprzytomnie.
– Kapłanko? – Wymówił słabo. Wyraźnie zaschło mu w gardle.

Uśmiechnęłam się ciepło do niego. Miałam nadzieję że to oznaka poprawy, a nie kolejne jego majaki.
- Spokojnie - położyłam mu dłoń na piersi by zapobiec jego próbie podniesienia się. - Jesteśmy bezpieczni, twoja żona właśnie śpi. Zaraz dam ci wody - mówiłam powoli i spokojnym tonem. Drugą ręką sięgnęłam po duża drewnianą łyżkę i nabrałam do niej wody. Następnie podsunęłam łyżkę do jego ust i bardzo powoli pozwoliłam mu się napić kilka kropli. Nie mógł podnosić głowy więc musiał pić naprawdę małe porcje by się nie zakrztusić.

– Dziękuję… – Powiedział znacznie wyraźniej. W tym czasie stanęła nad nim druidka, mężczyzna na jej widok rozszerzył oczy i gdyby nie twoja ręka zapewne by się zerwał z miejsca. – Druidka!

– Owszem doktorze – Odparła z uśmiechem.

– Dzięki bogom za was kapłani… i za ciebie… – Odetchnął z ulgą i zamknął oczy. – Dzięki bogom…

- Mocno oberwałeś - powiedziałam bez ogródek, by przypadkiem nie próbował się podnosić. - Teraz najważniejsze, żebyś odpoczywał. Jesteśmy w bezpiecznym miejscu. Jak ogólnie się czujesz? Zawroty głowy? Mrowienie? Mdłości?

– Jest mi słabo, ale czuję się dość dobrze… choć pulsuje mi głowa… raczej oczywisty objaw – Wyjaśnił.

- Rosół by się przydał tobie teraz... - powiedziałam i spojrzałam na druidkę pytająco.

– Zajmę się tym – Powiedziała i poszła do paleniska.

– Wybaczcie za zmartwienie, którego wam przydałem – Powiedział mężczyzna.

- Jedyną osobę, którą musisz przepraszać i to na kolanach to twoja żona - odparłam mu na to w pouczeniu. - Ale to dopiero gdy ci się polepszy.

– Głupi jestem – Rzucił. – A przez to naraziłem ją… Naprawdę wierzyłem, że można było coś zmienić… Cesarz tyle zmienił… A do tego mój mentor… człowiek, który we mnie uwierzył…

– Profesor – Rzuciła druidka. – Co u niego?

– Rozstaliśmy się lata temu… gdy poszedłem do cesarskiej akademii…

– No proszę… czyli to “doktor” stało się prawdą. – Zaśmiała się. – Zawsze byłeś ambitny, a ja mówiłam ci, że przez nadmiar ambicji zarobisz po łbie… i co?

– Po latach się spełniło… – Posmutniał. – A do tego wciągnąłem w to moją ukochaną Gori…

Nie, po tym całym ciągu wydarzeń jakie doprowadziły mnie właśnie w to miejsce, zupełnie nie zdziwiłam się, że goblin znał się z druidką.
- Jeśli wyciągniesz wnioski to całe to cierpienie nie pójdzie wam na marne - wtrąciłam się.

– Czyli świata nie da się zmienić? – Zapytał z żalem.

- Da się, ale małymi krokami - odparłam mu. - Bo wszyscy boją się zmian, szczególnie tych nagłych.

– Nie każdy może być imperatorem… – Westchnął.

Pokiwałam głową. Ważne żeby zrozumiał, że nie może się zachowywać tak nieodpowiedzialnie.
- Najważniejsze, żebyś na przyszłość myślał najpierw o swojej żonie, a dopiero później o innych sprawach - powiedziałam dla podkreślenia jakie powinien mieć w życiu priorytety.

Mężczyzna nic więcej nie powiedział tylko zamknął oczy.

- Obudzimy ciebie jak rosół będzie gotowy - powiedziałam i poklepałam go lekko po ramieniu dla dodania mu otuchy.

– No to pacjent uratowany – Rzuciła wesoło Druidka.

Chciałam być tak pozytywnie nastawiona. Niestety jeszcze dla mnie robota nie była skończona. Skrzyżowałam ręce przed sobą.
- Chyba się przejdę - stwierdziłam.

– Uważaj na siebie – Powiedziała. – Bronte dobrze pilnuje terenu, więc nie odchodź za daleko.

Zawahałam się.
- I nie zaatakuje mnie ? - zapytałam.

– Zna twój zapach – Rzuciła. – Byłaś przy mnie. Nie zaatakuje bez rozkazu, warczy na obcych co zwykle wystarczy, żeby trzymać nieproszonych gości na dystans.

- Dobrze... - mruknęłam niepewnie, ale skierowałam się do wyjścia.

Gdy wyszłaś na zewnątrz zobaczyłaś śpiącego niedźwiedzia, który leżał obok wejścia. Zwierzę gdy tylko cię wyczuło, obudziło się, ale zaraz znów ułożyło się do snu.

Step niknął w ciemnościach, ale nad twoją głową świeciły miliardy gwiazd, zapierając dech w piersiach swą urodą, tym wyraźniejszą, że nigdzie blisko nie było żadnych ziemskich świateł.

Uniosłam spojrzenie na gwiazdy i wzięłam głęboki oddech. Powietrze było świeże i rześkie. Nareszcie mogłam odspanąć od problemów. Naprawdę cieszyło mnie, że szło ku dobremu. Jeśli rankiem będzie dobrze, to będę mogła wrócić do moich braci. Choć skoro goblin zna się z druidką to nawet było lepiej bo nie będzie musiał ze mną wyruszać.
- Szkoda, że nie będzie jak dawniej - mruknęłam pod nosem, bo to czego się dowiedziałam w międzyczasie na pewno zmieni teraz dla mnie to jak postrzegam swojego mentora... A może tylko wyolbrzymiam problem, który nie istnieje? Chciałabym.

Usiadłam sobie na trawie w klęczki, nie odrywając wzroku od czarnego nieba. Wsłuchiwałam się w otoczenie, chcąc wyciszyć się tą samotnością. Na pewno krople, które wzięłam teraz sporo w tym mi pomagały.

Błogość spłynęła na ciebie powoli, jakby opuszczał cię ciężar całego dnia, wraz z tym twój umysł osunął się w lekką drzemkę. Nic nie przerywało cykania świerszczy ukrytych w trawie i zaroślach, które ukryte były w ciemności.

Nagle zdawało ci się, że usłyszałaś cichy szmer.

Nagły przypływ emocji sprawił że senność szybko mi przeminęła. Powoli podniosłam się i rozejrzałam, próbując dostrzec co to było.

Nagle zobaczyłaś przemykający cień, a potem poczułaś lekkie ukłucie w szyję. Momentalnie zaczęła ogarniać cię senność.

Odruchowo złapałam się za szyję. Spanikowałam i chciałam jak najszybciej wrócić do chaty.

Poczułaś jak wiotczeją ci nogi. Pod palcami wyczułaś jakieś piórka. Odkryłaś, że nawet nie jesteś w stanie dźwignąć się na nogi.

Musiałam dostać się do budynku! Ta myśl kołatała mi się w głowie i nic innego nie było teraz ważniejsze. Całą siłą woli próbowałam zmusić ciało do posłuszeństwa. Skoro nie byłam w stanie iść na nogach to zaczęłam przemieszczać się na czworaka, na kolanach i rękach.

Zobaczyłaś jak niedźwiedź się podniósł i zaryczał. Zaraz jednak w jego stronę popędziła włócznia, która wbiła się w jego ciało. Z chaty wyskoczyła Druidka ale ledwo zdążyła uniknąć kolejnej włóczni, cofając się do budynku. Ranny niedźwiedź zaryczał raz jeszcze i ruszył w twoją stronę. Jednak ktoś wskoczył przed ciebie. zaś twoje ciało czyjeś ręce szarpnęły w tył. Ostatnie co widziałaś, to jak niedźwiedź ciosem łapy rozpruwa stojącego przed tobą elfa, zaraz jednak straciłaś przytomność.

*** *** ***
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline