Po powrocie do sypialni okazało się, że Charles nadal spał. Irya podeszła do łóżka od jego boku i postawiła tacę na nocnym stoliku, a następnie usiadła przy nim i zaczęła go budzić, głaszcząc go po ramieniu i muskając ustami po policzku i szyi.
Morgan poruszył się, odwrócił na plecy i otworzył oczy. Zmarszczył brwi i rozglądnął się po pomieszczeniu, by po chwili znowu opaść na poduszkę.
- Nie jestem przyzwyczajony do twojego widoku zaraz po obudzeniu - powiedział na swoją obronę i uśmiechnął się. Wziął głęboki oddech po czym zaczął nawąchiwać, a na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie.
Irya miała zadowoloną minę. Sięgnęła ręką do talerza, czym zdradziła skąd dobiega zapach jedzenia i wzięła pasek chrupiącego bekonu.
- Głodny? - zapytała go i ugryzła kawałek.
- Jasne! - jego uśmiech się poszerzył i szybko usiadł na łóżku. - Co tam masz? - zatarł ręce.
Blondynka wsadziła sobie do ust resztę bekonu i wstała żeby wziąć tacę, którą następnie ostrożnie położyła mu na kolana. Na koniec wyciągnęła widelec z kieszeni szlafroka.
- Smacznego - powiedziała i wręczyła mu sztuciec. Położyła się obok niego na łóżku.
Morgan zgodnie z przypuszczeniami Corday zaczął od bekonu i jajka. Wyraz jego twarzy mówił, że jedzenie przeszło kontrolę jakości.
- I kto by pomyślał - powiedział zanim jeszcze przełknął i przerzucił się na naleśnik. Wyglądało na to, że mięso i resztę jajka chce zostawić na koniec. Przez cały ten czas zadowolona z siebie Irya przyglądała się mu i podkradała kęsy. Po chwili talerz był wyczyszczony i Charles sięgnął po szklankę z sokiem.
- Tylko nie przyzwyczajaj się - odezwała się Irya odstawiając tacę na stolik. - Śniadanie do łóżka będzie tylko na szczególne okazje - zaśmiała się.
- Masz jeszcze jakieś atrakcje na dzisiaj? - zapytał rozbawiony gdy odstawił pustą szklankę.
- Hymmm, teraz dam ci chwilę odpocząć po jedzeniu, a później w planach mam tylko przymuszenie cię do seksu - mrugnęła do niego
- Rozumiem - pokiwał głową z powagą. - Mam grać niedostępnego?
- W twoim wieku to różnie może być z ochotą - wyszczerzyła się, wyraźnie się z nim drażniąc. - Więc cię raczej ostrzegam, że nie masz wyjścia.
- Postaram się stanąć na wysokości zadania - mrugnął porozumiewawczo.
- I żadnych czary-mary - zastrzegła warunki zabawy i choć brzmiało to jak wyzwanie, to miało swoje wytłumaczenie w dalszych planach Iryi. Wolała nie "śmierdzieć" Mroczną Harmonią kiedy miała zamiar później wybrać się z donosem do Braciszków. Przysunęła się do Charlesa i zaczęła go namiętnie całować.
- Jak rozumiem koniec odpoczynku - skomentował Morgan w przerwie na złapanie oddechu. Przyciągnął ją i przerzucił przez siebie na łóżko tak, że wylądowała na plecach.
- Smaczny jesteś ... - mruknęła i oblizała usta. - Jak potrzebujesz jeszcze czasu to poczekam. Szkoda, żeby śniadanie się zmarnowało - zaśmiała się.
- Zaryzykujemy - zawtórował jej i rozsznurował jej szlafrok.
***
Całe pomieszczenie wypełniał zapach seksu. Duma Morgana jak zwykle nie pozwoliła mu się zbyt szybko poddać, a upór Corday mu odpuścić. Efekt był taki, że leżeli bez sił na przemoczonej pościeli. Dyszeli i śmiali się jednocześnie.
Tą intymną atmosferę chwili, zburzył im dźwięk dzwonka telefonu.
- To nie mój - oceniła Irya po melodyjce, która dochodziła spoza sypialni.
- Mój - Morgan postanowił się jednak nie ruszyć z miejsca. Dopiero gdy sygnał telefonu zabrzmiał drugi raz, z jęknięciem podniósł się i z niechęcią malującą się na twarzy ruszył w kierunku salonu.
- Mięczak, mieliśmy wagarować... - rzuciła za nim niezadowolona Irya i owinęła się szczelnie kołdrą, bo bez niego w łóżku zrobiło jej się zimno.
- Psuje nastrój wagarów - rzucił od progu i zniknął w przedpokoju. Wrócił na tyle szybko, że pewnym było, że nie odebrał. - Wyłączyłem telefon, a dzwonili z twojego posterunku - poinformował kładąc się znowu na łóżku.
Corday zrobiła mu miejsce pod kołdrą i przytuliła do niego.
- Z mojego posterunku? Ciekawe czego mogli od ciebie chcieć... - zastanowiła się, bo coś jej nie pasowało. - Może znowu Crimeshield rozrabia i postanowili od razu ciebie wezwać, skoro ostatnio tak im pomogłeś załagodzić problem? - zasugerowała zaraz, ze śmiechem.
- Dopóki twój Sinclair nie zacznie osobiście pukać do moich drzwi to nie mam zamiaru się przejmować - również się zaśmiał. - A jeśli chcieliby coś ode mnie to chyba pewna pani inspektor powinna o tym wiedzieć - zerknął na Iryę.
- Bo ja wiem… - wzruszyła ramionami. - Małżeństwem jeszcze nie jesteśmy, więc nie muszą pytać mnie o zgodę na wykorzystanie ciebie - sarknęła. - A gdzie jest mój telefon? - zapytała rozglądając się po sypialni, bo dopiero teraz zauważyła, że nigdzie go nie ma.
- Nie stać ich na mnie - skwitował hipotezę Iryi. - Pewnie został przy drzwiach.
Corday naprawdę chciała to olać, ale coś jej nie dawało spokoju.
- Sprawdzę - powiedziała i sięgnęła po szlafrok leżący pod łóżkiem. Wstała i owinęła nagie ciało w puszysty materiał. - Gdzie mój płaszcz? - zapytała zatrzymując się przy drzwiach, bo wydawało jej się, że chyba tam, w kieszeni, zostawiła telefon.
- Miały być wagary! - zawołał za nią Morgan z udawaną pretensją i ubawem, że może zemścić się za jej niedawną złośliwość.
- Spokojnie, jak kiedyś będziesz mnie namawiać na rzucenie wszystkiego i wyjechanie na pustkowia Marsa, to długo nie będę się zastanawiać - mrugnęła do niego i wyszła.
Płaszcz znalazła tam gdzie być powinien, w szafie przy wejściu. Obmacała go i znalazła swoją zgubę. Wyjęła i spojrzała na ekran. - Kurwa... - telefon był zupełnie rozładowany i nawet nie raczył się włączyć.
- Masz gdzieś ładowarkę? - zapytała gdy wróciła do pokoju i pomachała martwym urządzeniem.
- Właśnie zastanawiam się co bardziej opłaca mi się odpowiedzieć - podparł brodę kciukiem i palcem wskazującym udając ogromnie zamyślonego.
- Jak mnie zwolnią to ci się pewnie szybko znudzę - odparła na to Irya.
- Czy ja wiem. Znalazłbym dla ciebie jakieś zastosowanie - zaśmiał się. - Ale póki co znajdziesz ładowarkę w salonie na regale za sofą.
Corday w żaden sposób nie poganiała go, a gdy odpowiedział uśmiechnęła się lubieżnie.
- Czyli jednak się boisz, że mogłabym cię zamęczyć seksem - skomentowała i zanim zdążył się jakoś wybronić, poszła tam gdzie jej polecił. Znalazła kabel, podpięła swoje urządzenie i czekając aż się uruchomi, usiadła na kanapie.