Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 13:39   #194
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po powrocie do sypialni okazało się, że Charles nadal spał. Irya podeszła do łóżka od jego boku i postawiła tacę na nocnym stoliku, a następnie usiadła przy nim i zaczęła go budzić, głaszcząc go po ramieniu i muskając ustami po policzku i szyi.


Morgan poruszył się, odwrócił na plecy i otworzył oczy. Zmarszczył brwi i rozglądnął się po pomieszczeniu, by po chwili znowu opaść na poduszkę.
- Nie jestem przyzwyczajony do twojego widoku zaraz po obudzeniu - powiedział na swoją obronę i uśmiechnął się. Wziął głęboki oddech po czym zaczął nawąchiwać, a na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie.
Irya miała zadowoloną minę. Sięgnęła ręką do talerza, czym zdradziła skąd dobiega zapach jedzenia i wzięła pasek chrupiącego bekonu.
- Głodny? - zapytała go i ugryzła kawałek.
- Jasne! - jego uśmiech się poszerzył i szybko usiadł na łóżku. - Co tam masz? - zatarł ręce.
Blondynka wsadziła sobie do ust resztę bekonu i wstała żeby wziąć tacę, którą następnie ostrożnie położyła mu na kolana. Na koniec wyciągnęła widelec z kieszeni szlafroka.
- Smacznego - powiedziała i wręczyła mu sztuciec. Położyła się obok niego na łóżku.
Morgan zgodnie z przypuszczeniami Corday zaczął od bekonu i jajka. Wyraz jego twarzy mówił, że jedzenie przeszło kontrolę jakości.
- I kto by pomyślał - powiedział zanim jeszcze przełknął i przerzucił się na naleśnik. Wyglądało na to, że mięso i resztę jajka chce zostawić na koniec. Przez cały ten czas zadowolona z siebie Irya przyglądała się mu i podkradała kęsy. Po chwili talerz był wyczyszczony i Charles sięgnął po szklankę z sokiem.

- Tylko nie przyzwyczajaj się - odezwała się Irya odstawiając tacę na stolik. - Śniadanie do łóżka będzie tylko na szczególne okazje - zaśmiała się.
- Masz jeszcze jakieś atrakcje na dzisiaj? - zapytał rozbawiony gdy odstawił pustą szklankę.
- Hymmm, teraz dam ci chwilę odpocząć po jedzeniu, a później w planach mam tylko przymuszenie cię do seksu - mrugnęła do niego
- Rozumiem - pokiwał głową z powagą. - Mam grać niedostępnego?
- W twoim wieku to różnie może być z ochotą - wyszczerzyła się, wyraźnie się z nim drażniąc. - Więc cię raczej ostrzegam, że nie masz wyjścia.
- Postaram się stanąć na wysokości zadania - mrugnął porozumiewawczo.
- I żadnych czary-mary - zastrzegła warunki zabawy i choć brzmiało to jak wyzwanie, to miało swoje wytłumaczenie w dalszych planach Iryi. Wolała nie "śmierdzieć" Mroczną Harmonią kiedy miała zamiar później wybrać się z donosem do Braciszków. Przysunęła się do Charlesa i zaczęła go namiętnie całować.
- Jak rozumiem koniec odpoczynku - skomentował Morgan w przerwie na złapanie oddechu. Przyciągnął ją i przerzucił przez siebie na łóżko tak, że wylądowała na plecach.
- Smaczny jesteś ... - mruknęła i oblizała usta. - Jak potrzebujesz jeszcze czasu to poczekam. Szkoda, żeby śniadanie się zmarnowało - zaśmiała się.
- Zaryzykujemy - zawtórował jej i rozsznurował jej szlafrok.

***

Całe pomieszczenie wypełniał zapach seksu. Duma Morgana jak zwykle nie pozwoliła mu się zbyt szybko poddać, a upór Corday mu odpuścić. Efekt był taki, że leżeli bez sił na przemoczonej pościeli. Dyszeli i śmiali się jednocześnie.
Tą intymną atmosferę chwili, zburzył im dźwięk dzwonka telefonu.
- To nie mój - oceniła Irya po melodyjce, która dochodziła spoza sypialni.
- Mój - Morgan postanowił się jednak nie ruszyć z miejsca. Dopiero gdy sygnał telefonu zabrzmiał drugi raz, z jęknięciem podniósł się i z niechęcią malującą się na twarzy ruszył w kierunku salonu.
- Mięczak, mieliśmy wagarować... - rzuciła za nim niezadowolona Irya i owinęła się szczelnie kołdrą, bo bez niego w łóżku zrobiło jej się zimno.
- Psuje nastrój wagarów - rzucił od progu i zniknął w przedpokoju. Wrócił na tyle szybko, że pewnym było, że nie odebrał. - Wyłączyłem telefon, a dzwonili z twojego posterunku - poinformował kładąc się znowu na łóżku.
Corday zrobiła mu miejsce pod kołdrą i przytuliła do niego.
- Z mojego posterunku? Ciekawe czego mogli od ciebie chcieć... - zastanowiła się, bo coś jej nie pasowało. - Może znowu Crimeshield rozrabia i postanowili od razu ciebie wezwać, skoro ostatnio tak im pomogłeś załagodzić problem? - zasugerowała zaraz, ze śmiechem.
- Dopóki twój Sinclair nie zacznie osobiście pukać do moich drzwi to nie mam zamiaru się przejmować - również się zaśmiał. - A jeśli chcieliby coś ode mnie to chyba pewna pani inspektor powinna o tym wiedzieć - zerknął na Iryę.

- Bo ja wiem… - wzruszyła ramionami. - Małżeństwem jeszcze nie jesteśmy, więc nie muszą pytać mnie o zgodę na wykorzystanie ciebie - sarknęła. - A gdzie jest mój telefon? - zapytała rozglądając się po sypialni, bo dopiero teraz zauważyła, że nigdzie go nie ma.
- Nie stać ich na mnie - skwitował hipotezę Iryi. - Pewnie został przy drzwiach.
Corday naprawdę chciała to olać, ale coś jej nie dawało spokoju.
- Sprawdzę - powiedziała i sięgnęła po szlafrok leżący pod łóżkiem. Wstała i owinęła nagie ciało w puszysty materiał. - Gdzie mój płaszcz? - zapytała zatrzymując się przy drzwiach, bo wydawało jej się, że chyba tam, w kieszeni, zostawiła telefon.
- Miały być wagary! - zawołał za nią Morgan z udawaną pretensją i ubawem, że może zemścić się za jej niedawną złośliwość.
- Spokojnie, jak kiedyś będziesz mnie namawiać na rzucenie wszystkiego i wyjechanie na pustkowia Marsa, to długo nie będę się zastanawiać - mrugnęła do niego i wyszła.

Płaszcz znalazła tam gdzie być powinien, w szafie przy wejściu. Obmacała go i znalazła swoją zgubę. Wyjęła i spojrzała na ekran. - Kurwa... - telefon był zupełnie rozładowany i nawet nie raczył się włączyć.

- Masz gdzieś ładowarkę? - zapytała gdy wróciła do pokoju i pomachała martwym urządzeniem.
- Właśnie zastanawiam się co bardziej opłaca mi się odpowiedzieć - podparł brodę kciukiem i palcem wskazującym udając ogromnie zamyślonego.
- Jak mnie zwolnią to ci się pewnie szybko znudzę - odparła na to Irya.
- Czy ja wiem. Znalazłbym dla ciebie jakieś zastosowanie - zaśmiał się. - Ale póki co znajdziesz ładowarkę w salonie na regale za sofą.
Corday w żaden sposób nie poganiała go, a gdy odpowiedział uśmiechnęła się lubieżnie.
- Czyli jednak się boisz, że mogłabym cię zamęczyć seksem - skomentowała i zanim zdążył się jakoś wybronić, poszła tam gdzie jej polecił. Znalazła kabel, podpięła swoje urządzenie i czekając aż się uruchomi, usiadła na kanapie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline