Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2020, 13:58   #66
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
*** *** ***

Gdy zaszło słońce wszyscy zebrali się na uczcie… tylko ty, Falris i niziołka udaliście się w przeciwną stronę w kierunku strumienia. Gdy dotarliście na miejsce mała elfka wynurzyła się z wody.

Teraz już można było rozpoznać jakiej była rasy… była to drowka. Teraz nie była naga, ale jej ciało opinała ciasna zbroja z czarnej skóry. Przy pasie miała dwa sztylety i kilka mniejszych noży do rzucania.

- Jesteśmy gotowi, chodźmy do Druidki - powiedziałam do Jedynki.

– Wiesz, że nie wykonujemy rozkazu cesarza, tak? – Zapytała drowka.

- Spokojnie, ja się będę z tego tłumaczyć przed Cesarzem... - zapewniłam elfkę z ponurą miną.

– A kto wytłumaczy się przed cesarskim mistrzem szpiegów? – Zapytała z uśmiechem.

- Sama mówisz że rozkaz był Cesarza, więc tłumaczyć się należy tylko przed nim - odparłam na to. - Ruszajmy - ponagliłam.

– Oczywiście – Odparła i wskoczyła do wody. – Umiecie pływać? – Zapytała.

- Tak - skinęłam głową. Jako małe dziecko się kiedyś topiłam w stawie, jak przez nieuwagę do niego wpadłam. Ale dopłynęłam do brzegu bo jeden z braci zakonnych zaczął krzyczeć do mnie żebym machała rękami... Więc tak się tego nauczyłam. Spojrzałam na mojego towarzysza. - Zakładam że nie masz z tym problemu - rzuciłam do niego i zaczęłam wchodzić do wody. Wzięłam za rękę Amelię by mieć pewność że ją, że względu na jej małą posturę, nurt jej nie porwał.

Falris wskoczył do wody a potem wynurzył się kawałek dalej.

– Pomogę ci – zaproponował i chwycił niziołkę za drugą dłoń. Nurt był naprawdę silny ale we trójkę udało wam się przedostać na drugi brzeg. Drowka zdążyła uzupełnić swój strój o pelerynę z kapturem, które w ciemnościach nocy wraz z jej wątłą posturą, czyniły ją niemal niewidzialną.

– Za mną – zarządziła i ruszyła przed siebie.

Maszerowaliście już od ponad godziny a ty zaobserwowałaś dwie rzeczy, mimo szybkiego marszu niemal się nie męczyłaś, tak jakby twoje mięśnie i ciało były przystosowane do szybkiego przemierzania dużych dystansów, mimo, że nigdy wcześniej tego nie robiłaś… ta zmiana była szczególnie dostrzegalna po niziołce która, próbując za wami nadążyć dostawała co chwila zadyszki. Drugą rzeczą było to, że nie czułaś zimna a jedynie rześki chłód, mimo, że niziołka drżała… co również wskazywało na zmianę, zwłaszcza, że byłaś naprawdę lekko ubrana a jeszcze poprzedniej nocy czułaś nieprzyjemny chłód nawet mimo grubej szaty zakonnej. Tak samo było z twoimi stopami, na boso poruszałaś się bez żadnego dyskomfortu, jakbyś chodziła tak od dnia swoich narodzin.

Wszystko to może umknęłoby nawet twojej uwadze, gdyby nagle Falris nie powiedział.

– Zaraz padnę ze zmęczenia… a niziołka już ledwie dyszy… zatrzymajmy się choć na chwilę…

Te słowa uświadomiły ci jak ogromna zmiana w tobie zaszła od spotkania ze starcem ze snu… ty czułaś, że jeszcze spokojnie mogłabyś zrobić drugie tyle drogi, a nawet gdyby nie Amelia, mogłabyś zwiększyć tępo.

- Dobrze, ale tylko krótką chwilę - zgodziłam się. - Później poniosę Amelię - dodałam, głównie z ciekawości na ile mnie ten dodatkowy ciężar spowolni i zmęczy.

– Skąd ty masz tyle siły – Zapytał Falris podchodząc. Niziołka dosłownie siadła i zaczęła łapczywie łapać oddech. Drowka natomiast przypadła do ziemi i zaczęła obserwować otoczenie.

- Chyba to efekt daru od istoty ze snu - odpowiedziałam ze wzruszeniem ramion, bo było to jedyne wytłumaczenie jakie przychodziło mi do głowy. Usiadłam na ziemi, nisko trzymając głowę, by być jak najmniej widoczną w wysokiej trawie.

– Czyli, że teraz jesteś bardziej dzikim elfem niż ja? – Zapytał, dopiero po chwili łapiąc znaczenie tego co ty robisz i naśladując twoje zachowanie. – Ja nigdy nie byłem na łowach… ba… nigdy nie byłem poza wioską… no owszem podróżowaliśmy jako koczownicy, ale zawsze trzymałem się reszty… więc w sumie… nigdy nie byłem poza wioską – Mówił szeptem.

- Można tak powiedzieć - zaśmiałam się pod nosem, gdy stwierdził, że teraz ja bardziej pasuję do określenia "dziukus" niż on. - Jakby coś to cię obronię - mrugnęłam do niego. - Ale doskonale rozumiem jak się teraz czujesz. Sama to samo przechodziłam niedawno, gdy wyruszyłam z zakonu by spotkać się z Cesarzem.

– Czy ja wiem… ja czuję ulgę. Jakbym nareszcie zaczął oddychać pełną piersią – Powiedział.

- Też tak się czuję po opuszczeniu twojej osady - stwierdziłam z rozbawieniem.

– Jak rozumiem, waszym zamiarem jest poinformowanie całego stepu o waszej radości – Zauważyła Drowka.

Natychmiast zamilkłam i spoważniałam, bo Jedynka miała całkowitą rację. Podałam już bez słowa bukłak z wodą Amelii, bo zdążyła odetchnąć na tyle by nie zadławić się piciem.
- Małymi łykami - szepnęłam do niej.

Dziewczyna skinęła i wypiła trochę wody.

– Uważam, że branie jej ze sobą jest niepotrzebnym ryzykiem dla powodzenia naszej misji – Stwierdziła szeptem Jedynka, niemal wprost do twojego ucha, nawet nie zauważyłaś, kiedy tak bardzo się zbliżyła do twojej pozycji.

Skierowałam twarz w stronę "chochlika", spoglądając prosto w jej oczy.
- Zostawienie jej nie wchodziło w grę - odparłam.

– Twoja decyzja – Rzuciła beztrosko. – Choć jak dla mnie podejmujesz bezsensowne i nieuzasadnione ryzyko by chronić jednostki pozbawione znaczenia.

- Też jestem jednostką pozbawioną znaczenia, a jednak po mnie tu przyszłaś - powiedziałam bez urazy.

– Jeśli cesarz wyda rozkaz aby kogoś chronić, to jednostka ta staje się jednostką o najwyższym możliwym znaczeniu zaraz po cesarzu – Wyjaśniła. – A zatem do końca trwania mojej misji, jesteś jednostką o maksymalnym znaczeniu.

Zatkało mnie po tym stwierdzeniu. Odchrząknęłam i już miałam się bronić, że nic nie znaczę, ale dałam sobie spokój. Odwróciłam od niej spojrzenie, niby by spojrzeć jak czują się elf i niziołka, bo dobrze by było wznowić pochód na przód.

– Ja jestem w porządku – wyszeptał Falris.

– Jestem gotowa moja Pani – Powiedziała cichutko niziołka.

Skinęłam głową na ich słowa i spojrzałam na Jedynkę
- Ruszamy dalej - szepnęłam do niej i gdy ta dała sygnał do wznowienia wędrówki, wzięłam na ręce Amelię, sadzając ją sobie na plecach, by ramionami obejmowała mnie za szyję. W ten sposób, w nieco pochylonej postawie, mogłam w miarę wygodnie ją nieść. Na ten czas podałam swoją włócznię Falrisowi.

Dalsza część trasy mijała ci szybko i sprawnie, zwłaszcza, że niziołka już was nie spowalniała. W ciągu godziny dotarliście w pobliże chaty druidki, a ty dopiero zaczynałaś czuć pierwsze objawy zmęczenia. Przypomniałaś sobie o tym, że kiedyś czytałaś o podobnym zjawisku… pamięć mięśni. Była to śmiała teoria pewnego medyka, że jeśli coś ćwiczy się odpowiednio długo, mięśnie dostrajają się do tego tak jak umysł do zdobywanej wiedzy i trudne czynności przestają wymagać wysiłku. Oznaczałoby to zatem, że starzec ze snu dał ci nie tylko wiedzę o technikach walki jakiegoś wojownika elfów… ale i zapisał w twoim ciele wynik wieloletnich treningów, które uczyniły go wojownikiem. Mogło to jednak oznaczać, że twoja wiedza i przysposobienie do walki, które nabyłaś podczas pobytu w zakonie zostały zastąpione umiejętnościami dzikusa.

Czułam się dziwnie usatysfakcjonowana, że dopiero teraz dochodziło do mnie zmęczenie. Zdjęłam sobie z pleców Amelię, stawiając ją na ziemi.
- Zostańcie tu - poleciłam. - Sama pójdę do niej, a wy będziecie przynajmniej stać na czatach.

– Idę z tobą – Powiedziała drowka i ruszyła jako pierwsza do chaty. Falris wzruszył tylko ramionami.

Przewróciłam tylko oczami i poszłam w ślad za nią.

Gdy podeszliście bliżej zauważyłaś leżącego u wejście Bronte. Niedźwiedź miał wygoloną część sierści i założony bandaż. W powietrzu wyczułaś zapach ziół przyspieszających gojenie ran. Zwierzę wyczuło wasz zapach i podniosło się z ziemi, usłyszałaś też ostrzegawcze krakanie kruka, drugiego z towarzyszy kobiety.

- Mam nadzieję, że niedźwiedź mnie pozna ... - mruknęłam pod nosem, idąc trochę niepewnym krokiem w stronę chaty.

– Mało wam było? – Rzuciła druidka wychodząc przed chatę z uniesionym sierpem. – Odejdź bo dołączysz do swoich braci.

- To ja - odezwałam się, unosząc ręce w geście poddania. Ubrania ze skóry czy brud na mojej skórze nie były w stanie zamaskować tego, że byłam ludzką kobietą o jasnej cerze i długich włosach o słomkowym kolorze.

– Nie do wiary… więc ten bachor dał radę cię uwolnić… – Powiedziała z niedowierzaniem. – Ale w tych ciemnościach wyglądasz jak jeden z tych elfów. Nic dziwnego, że Bronte cię nie rozszarpał, poznał twój zapach. Tylko po co przyszłaś tutaj? Ta mała mówiła, że ma cię zaprowadzić do twoich towarzyszy, którzy ponoć na ciebie czekają. – Kobieta uwiesiła sierp u pasa i podeszła do ciebie.

- Musisz natychmiast stąd uciekać - powiedziałam do niej wprost.

– Czyli od początku chodziło im o mnie? – Zapytała wprost. – Zatem żyję jeszcze tylko dlatego, że ty weszłaś im w drogę. – Zaśmiała się. – Ciekawe czym zalazłam im tak za skórę. – Wróciła do chaty i zaczęła przeglądać swoje rzeczy.

- Szybko, mamy niewiele czasu - ponagliłam ją, wchodząc za nią do domostwa. Rzuciłam spojrzeniem po tym co miała. - Bierz tylko to co uniesiesz i zmieścisz w rękach, a ma wartość handlową - poradziłam.

– Wartość handlowa… nie pleć głupot – Uważnie zaczęła pakować do torby pojemniki z medykamentami. – Są rzeczy ważniejsze niż pieniądze.

- Ale tylko tak będziesz miała od czego zacząć w nowym miejscu, na ziemiach cesarstwa - wyjaśniłam co mam na myśli.

– Nie mam powodów iść do cesarstwa. Step jest szeroki i nie tylko krwawe znamię ma tu swoje terytoria – Wyjaśniła kończąc pakować narzędzia i medykamenty. – Chyba, że chcesz bym podążyła za tobą. – Zdjęła lampę oliwną z haka. – Może czymś zdołasz mnie przekonać.

Popatrzyłam na nią zdziwiona, ale zaraz się wzięłam w garść.
- Później o tym pomówmy - ucięłam ten temat, bo teraz nie było czasu na przekonywanie kogokolwiek do czegokolwiek.

– Dobra… – Kobieta wyszła z chaty a potem z impetem rzuciła lampą olejową o jedną z drewnianych ścian, która zaraz zajęła się ogniem. Potem półelfka zagwizdała, a na jej ramieniu usiadł kruk. Niedźwiedź zaryczał i poczłapał za nią.

Drowka uśmiechnęła się do ciebie promieniście.

- Dziękuję - powiedziałam do Jedynki zadowolona. - A teraz prowadź do Cesarza - dodałam i spojrzałam Druidkę. - Jeszcze jest z nami dwójka, elf i niziołka - ostrzegam ją, żeby nie zdziwiła się.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline