Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 14:42   #656
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zbrojni wartko rozsunęli się na boki, robiąc miejsce orszakowi królowej.
-Dzielnie walczyliście! Dobra robota. Kapitanie Lux!- Alusair wezwała jednego ze swoich popleczników. Wąsaty jegomość w półpłytowej zbroi, zbliżył się konno do regentki.
-Zajmijcie się pogrzebaniem zwłok- powiedziała -Będzie żył?- spytała Venorę, spoglądając badawczo na nieprzytomnego Arla.
Panna Oakenfold siedząc na ziemi, z głową maga leżąca jej na kolanach, z wyrazem ulgi spojrzała na władczynię.
- To co zrobił pochłonęło całe jego siły, ale będzie żył - odpowiedziała. - Trzeba go stąd zabrać - popatrzyła na Balthazaara. - Pomożesz mi? - zapytała go.
Smoczydło jednym, płynnym ruchem ręki dźwignęło ciało maga. Porównując gabaryty Arla i Balthazaara, ten pierwszy był zwykłym cherlakiem. Potomek smoków przerzucił kompana przez bark i powoli jął człapać w kierunku obozu.
-To plugastwo…- syknęła Segrid, przyglądając się jak ziemia wokół odciętej łapy na oczach wszystkich jałowieje, a pojedyncze źdźbła trawy obumierały.
-Powinnością naszą będzie się tego pozbyć…- wtrącił Dundein, podpierając się na trzonku swego młota. Jego owłosiona pierś energicznie się podnosiła i opadała. Nie był młodzieńcem jak Venora i ciężej znosił chwile po potyczce.
-Macie jakiś pomysł?- spytała Alusair.
- Nie mam pojęcia co z tym zrobić - paladynka pokręciłam bezradnie głową. - Ale ewidentnie nikt nie powinien tego dotykać - czego tylko ślepy by nie zauważył. - Poślijcie po kapłanów Helma... Jakichkolwiek kapłanów, którzy mają wiedzę o demonologii… A na razie trzeba odgrodzić to miejsce gdzie leży demoniczna łapa.

Sugestia Venory została wzięta pod uwagę i już po chwili podjęto kroki by wydzielić teren zniszczony przez aurę piekielnej łapy, jak również posłano po kapłanów. Paladynka nim zeszła z pola, na którym toczyli zażartą walkę, wykorzystała swoje błogosławione moce by podleczyć najciężej rannych w tym starciu.
Udali się prosto do ich namiotu, rezygnując po drodze z pomysłu zaniesienia maga do medyków, bo tamci zajęci byli nowymi rannymi. W końcu w namiocie drużyny panny Oakenfold Arlo miał opiekę więcej jak jednego kapłana wprawionego w bojach i było znacznie spokojnie, a tego akurat czarodziej potrzebował najbardziej.
Emocje powoli opadły, likier na złagodzenie nerwów został wypity i wszyscy powoli zaczęli zasypiać. Tylko Venora miała z tym problem. Obawiała się pójść spać, z myślą że zielonoskórzy znów mogą zaatakować. Dopiero zmusiła się do snu, gdy doszło do niej, że gdy rozpocznie się prawdziwe starcie to nie wiadomo, kiedy znów będą mogli odetchnąć.
~ Optymistka ze mnie ~ westchnęła bezgłośnie w komentarzu do własnych myśli. Pogładziła po policzku śpiącego Arla i ułożyła się obok niego. Długo męczyła się, ale udało jej się zasnąć.

~***~

Obudził ją harmider obozu szykującego się do działania. Szczęk ostrzonych kling, stukot młota przy prostowaniu tarczy czy napierśnika. W nocy zrobiło się chłodno, więc dzielenie śpiwora z Arlem było tym bardziej przyjemne. Niestety zarazem trudniej było przez to teraz wyjść. Venora ostrożnie opuściła posłanie i zaczęła przygotowywać się do tego co ich dziś czekało.
Czarodziej za uratowanie obozu przed wkroczeniem demona, dostał dodatkowy czas na spanie, a pozostali “mieszkańcy” namiotu starali się robić jak najmniej hałasu. Dlatego Venora spróbowała go obudzić dopiero, gdy przygotowała cały swój ekwipunek.
Dwójka kapłanów czuwała nad młodym magiem do samego dzwonka, który zbudził żołnierzy do zbiórki.
Kompani powoli szykowali się do bitwy. Dundein modlił się w kącie, unosząc przed sobą swój młot. Segrid odprawiała modły przy swej pryczy, trzymając na dłoniach święty symbol swego krasnoludzkiego patrona. Balthazaar stał przy wejściu do namiotu powoli dysząc, jak miał to w zwyczaju.

-Silwer nie wrócił.- oznajmiło smoczydło.
- Nie dobrze… Mam nadzieję, że nic mu się nie stało… - zmartwiła się paladynka.
-Moja głowa…- stęknął niespodziewanie Arlo, wiercąc się na pryczy. Zimne okłady ostudziły rozgrzane czoło, ale potwornego bólu głowy nie potrafiły ukoić. Venora od razu podeszła do pryczy czarodzieja.
-Czas się zbierać chłopcze. Królowa wzywa do bitwy.- rzekł chłodno smoczy potomek, po czym opuścił namiot dając zakochanym krótką chwilę na rozmowę.
- Balthazaar ma niestety rację - powiedziała panna Oakenfold, wnikliwie przyglądając się ukochanemu. Jednocześnie próbowała wyczuć, czy jego aura nie uległa zmianie, która mogłaby świadczyć o... demonicznym spaczeniu. - Jak się czujesz? - zapytała go z troską, gotowa w każdej chwili użyczyć mu pomocnej ręki.
- Dobrze - odparł z bladym uśmiechem, choć oboje wiedzieli, że nie do końca była to prawda. Niestety nie było miejsca na rozczulanie się nad sobą, bo mieli przed sobą ważną bitwę do stoczenia.

~***~

Niedługo później cała kompania Venory była zwarta i gotowa zmierzając w kierunku królewskiego namiotu.
Było jeszcze ciemno, a zimny, północny wiatr szarpał włosy niektórych oficerów, kręcących się w pobliżu.
-Venoro. Wraz z Purpurowymi Smokami, uderzymy Tanar’ruka i wbijemy go w glebę. Ty zaś poprowadzisz sztandar, lewą flanką. Piechota ma ściągnąć na siebie uwagę zielonoskórych, a wtedy kawaleria wedrze się do samego serca hordy. Wtedy żywot półczarta dobiegnie końca.- oznajmiła pysznie Alusair, zaciskając teatralnie pięść w powietrzu.
- Rozkaz pani! - pokłoniła się panna Oakenfold. Była w pełni gotowa do walki i choć miała mnóstwo obaw to nie mogła się już doczekać bitwy i podzielała teraz zapał regentki. Cokolwiek miałoby się teraz stać. - Czy kapłani zbadali rękę demona? - zapytała.
-Nie było na to czasu. Mieli na głowie sporo rannych do opatrzenia. Nakazałam zapieczętować to plugastwo w skrzyni, której teraz strzegą Purpurowe Smoki- odparła regentka.

Venora pokiwała głową ze zrozumieniem, bo biorąc pod uwagę okoliczności było to jedyne co mogli na teraz zrobić tym plugastwem. Żałowała tylko, że w kampanii nie wziął udziału żaden z Rycerzy Kielicha, jednak gdy wyruszali z Suzail to nawet paladynka Helma nie brała pod uwagę, że przyjdzie im stoczyć walkę z tym spaczeniem.
- Półczart bez ręki i pozbawiony mocy swojego martwego już boga powinien być osłabiony - rycerka wypowiedziała swoje przemyślenia na głos, by poprawić wszystkim zebranym morale.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline