Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2020, 19:16   #212
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 16: Przyczajony tygrys, ukryty smok

Informacja ogólna:
  1. Glan wszedł do budynku innym wejściem niż to do pomieszczenia Sieg, przy/w którym reszta stała. Wszedł do niewielkiego komina, drabinką w dół do niskiego korytarza. Była o nim mowa między innymi w Odpisie 13 ([Eldritch Horror] Nawiedzenie) jako "rura jakby studzienka, ale wystająca ponad grunt około metr, w której można zejść po drabince półtora metra i dalej ciasnym korytarzem, na kucki, dotrzeć do małych drzwiczek prowadzących do pomieszczenia normalnych rozmiarów - pierwszej części schronu przeciwlotniczego". Tutaj dla szczypty dramatyzmu Glanowi pomimo fizycznych trudności udaje się "dynamiczne wejście".
  2. Jeżeli ktoś czyta cały odpis to w tym szczególnie uważajcie. Wątki zachodzą na siebie i niektóre okoliczności są wielokrotnie opisywane z różnych punktów widzenia.

Glan:
Zszedłeś po drabince do niewielkiego korytarzyka, w którym nie było za bardzo miejsca na rozbieg. Zrobiłeś jednak dynamiczne wejście wskakując do środka i strzelając niemal na oślep. W ciemności rozświetlanej kolejnymi wystrzałami dostrzegłeś kilka półnagich, obtatuowanych osób z dziwnymi nakryciami głowy. Trafiłeś kilku z nich, ale nikt tu nie był skory do rozmowy. Zanim wstałeś z ziemi to poczułeś ostry ból w plecach. Nawet nie krzyknąłeś, gdy kolejne ciosy spadały na twoje plecy i głowę.

Glan został ukamienowany!
Dzięki za grę.


Chudy:

Glan z nikim nie konsultował swojej decyzji. Jak tylko skończył rozmawiać z Karambą i Żurem to nawet ku ich zdziwieniu natychmiast wszedł do bardzo podejrzanie wyglądającego zejścia i ruszył niewielkim korytarzem. Rzuciłeś wszystko i pobiegłeś za nim. Wchodziłeś na drabinkę, gdy rozległy się pierwsze strzały. Niestety ten cały sprzęt, który targałeś ze sobą zablokował cię. Jedyne co pozostało to nie kompromitować się i wyjść z tego "komina". Na szczęście stopnie drabinki wytrzymały twój ciężar. Odłożyłeś większość swoich klamotów przy "kominie" i spróbowałeś ponownie. Korytarzyk zakręcał najpierw w prawo, a potem w lewo i po chwili docierał do niewielkich drzwiczek. Nie było co skradać się dlatego krzyknąłeś (mając obrzyna i latarkę tak ustawionego, żeby odstrzelić każdego nieprzyjaciela - drzwiczki otwierają się do środka):
- Glan, jesteś tam? - odpowiedział ci dźwięk jakiegoś szurania, a potem coś jakby krojenie mięsa i spuszczanie cieczy na betonową posadzkę. Po chwili drzwiczki delikatnie uchyliły się (na mniej niż centymetr; drzwiczki, gdy zamknięte to są szczelne i nie mają żadnych szpar), a spomiędzy nich i framugi zaczęła płynąć krew. Po chwili zauważyłeś niewielką kamerkę szpiegowską, bardzo podobną do tej, której użyłeś w pomieszczeniu Sieg. Niestety wyglądało na to, że ktoś stał obok drzwi - a korytarzyk kończył się w całości drzwiami - nie dało się przyłożyć lufy do ściany i go zastrzelić (nawet jeżeli nie byłby to zbrojony beton będący częścią schronu przeciwlotniczego). [Cichy - Test Ogólny - Porażka Wpływ, Reszta Sukces] (ciąg dalszy niżej)

Chudy (i reszta oprócz Loli):

Czując, że wchodzenie tędy to pewna śmierć wycofałeś się i wyszedłeś z tego korytarzyka na parking. Żur i Karamba byli zszokowani reakcją Glana:
- Zgasili go jak peta? Kurwa, czemu nie poczekał na kogoś z bronią palną, żeby go osłaniać? - powiedział Karamba, a Żur zanim tylko pokiwał głową. Dodał po chwili: - Ostrzegaliśmy przecież, że tam jakieś satanistyczne gówno rozgrywa się. Motyw z kamerą szpiegowską to dobry i bezpieczny motyw. (ciąg dalszy niżej)

Lola, Daniela:
Wybiegłyście na zewnątrz, ale tamci nie odpuścili. Przebiegłyście przez jezdnię ulicy Warszawskiej i za namową Danieli przeskoczyłyście przez płot pokryty roślinami. Trochę pokaleczyłyście się, ale nie było problemu. Po drugiej stronie wszystkie światła zgasły i nie było też żadnych dźwięków - a w tym i dobiegających z Klubu Grota. Wasze telefony straciły zasięg. Używałyście latarki z telefonu Danieli, ale w końcu bateria padła. Przez kolejne dni błąkałyście się, po wydawałoby się, bezkresnej polanie. Dopiero po kilkudziesięciu godzinach dostrzegłyście parę gwiazd na niebie i co pewien czas z różnych kierunków wiała delikatna bryza. Pod waszymi nogami grunt był suchy, ale gdzieniegdzie pojawiały się kępy trawy. Mijały dni (choć tu zawsze panowała noc). Nie było co jeść i nie było co pić. Ostatecznie Daniela nie mogła już iść, padła i skonała. (ciąg dalszy niżej)

Daniela skonała!
Dzięki za grę.


Lola:

Zostałaś sama w ciemności. Wychudzona byłaś cieniem własnej siebie, ale jednak trwałaś przy życiu. Czułaś, że maska dodała ci siły. Nagle w oddali zobaczyłaś światła i usłyszałaś dźwięk samochodu... (ciąg dalszy niżej)

Natalia:
Widziałaś jak Glan nagle wyrwał się do rury, po chwili było słychać strzały ucięte złowróżbną ciszą. Widziałaś jak Cichy próbował biec na ratunek (czy też dla osłony) Glana, ale po chwili wyszedł z rury zrezygnowany. Tym czasem Jerzy zadzwonił do szefa i poprosił cię o przewiezienie dziecka do agencji (tej, która przesłała Jerzego). Cichy pozwolił ci zabrać banany, gdy już myślałaś, żeby sobie je po prostu zabrać (w końcu to była własność agencji, a nie Cichego). Wybiliście okno i dostaliście się do środka Passata. Trochę głupio wyszło, bo takiego Passata nie da się odpalić tnąc jakieś kable, to nie lata dziewięćdziesiąte. Na szczęście po wciśnięciu guzika "start" samochód odpalił. Posadziliście dziecko z przodu, zapieliście pasami, a ty usiadłaś za kierownicą. Zawróciłaś i gdy dojeżdżałaś do drogi wyjazdowej zwróciłaś uwagę na brak BMW Glana (wszyscy to zobaczyli dzięki reflektorom Passata). Nie było jednak czasu na rozmyślania na ten temat. Wyjechałaś na asfalt i pojechałaś w kierunku Warszawy. Dość szybko asfalt i chodnik skończyły się i zaczęłaś jechać po trawie. Przejechałaś tak może kilometr w linii prostej, gdy w światłach dostrzegłaś dwójkę nastolatków, którzy wcześniej za namową Jerzego oddalili się od Groty. Zatrzymałaś się przy nich, a oni zagadali do ciebie (chłopak i dziewczyna, trochę pijani, bardzo śmierdzący):
- Od trzech dni błąkamy się po tej równinie. Jakbyśmy nie mieli piwa to już dawno byśmy zdechli. - no, może trochę przesadzali, ale czemu od trzech dni? Ledwo poszli sobie. Zanim jeszcze zdecydowałaś co z nimi zrobić w świetle reflektorów zobaczyłaś kolejną wymęczoną postać. To Lola. (ciąg dalszy niżej)

Natalia, Lola:
Lola jest niemal kompletnie wycieńczona. Wygląda jakby głodowała przez wiele dni. I tak na serio głodowała, jak Claudiu Crulic (zamordowany w 2008 r. przez polski "wymiar sprawiedliwości" z uwagi na wskazanie go jako złodzieja przez sędziego Sądu Najwyższego, ale był niewinny), a nie jak pokazywani od czasu do czasu w telewizji pracownicy na "strajkach głodowych". Padła na maskę pojazdu po czym osunęła się i upadła na trawę. Natalia odruchowo sięgnęła po telefon i zobaczyła, że jest poza zasięgiem. (Natalia ciąg dalszy niżej, o tym o czym Jerzy rozmawiał z chłopcem zanim wyjechaliście)

Jerzy (i reszta oprócz Loli):
Rozmawiałeś z szefem przez telefon. Przedstawiłeś mu w skrócie najważniejsze zdarzenia. Był bardzo zaniepokojony zniknięciem Żywii (i, zdaję się, że przy okazji, Danieli), a jeszcze bardziej śmiercią Jowity.
- W szczególności, że ktoś wykonał do mnie głuchy telefon z numeru Jowity. Prawdopodobnie to wasi przeciwnicy. Odnośnie dziecka to oczywiście przewieźcie je do siedziby - nie wiem co dalej z nim, ale chociażby do końca misji nie powinien rozmawiać z nikim spoza naszego grona. - potem popytał trochę o szczegóły misji. Gdzie była brama, skąd dziecko, kogo spotkaliście w budynku, takie tam - odpowiedziałeś na wszystko. Zgodził się, żeby Natalia przyjechała z dzieckiem i powiedział, że będzie czekał.

W czasie twojej rozmowy z szefem Glan zrobił swój szaleńczy wybryk, a Cichy próbował go ratować - jak się okazało na marne.

Zanim chłopiec odjechał z Natalią to powiedział ci, że Straszaki to potwory, choć tacy jak ludzie, ale tacy inni jak inna jest Akaczi, ale inaczej inni. Bo tacy jak Akaczi są w telewizji, a tacy jak Straszaki nie. Niestety chłopiec nic nie wiedział o co chodziło. Próbował wyjaśnić, że byli potrzebni, ale w gruncie rzeczy zaplątał się w swoich wyjaśnieniach. Wyszło z tego, że byli potrzebni, bo byli potrzebni tak jak potrzebny był Sebastian, ale inaczej, bo on tu zostawał, a oni nie, choć on wychodził do nich czasem, a czasem nie mógł itd itp
- Pan Wilk mówił, że niedługo, no i nie kłamał. A Pan niech nie robi krzywdy Panu Wilkowi. Proszę z nim porozmawiać, on wszystko wyjaśni. Pan jest mądry, on też jest mądry. Proszę nie krzywdzić. - ostatnie mówił jedząc banana, którego dostał od Natalii. Po chwili już byli w drodze. (ciąg dalszy niżej)

Wszyscy (oprócz Natalii i Loli):
Gdy Natalia zawróciła Passata to w reflektorach zobaczyliście, że na wjeździe na parking nie ma już BMW Glana. Po chwili Natalia wjechała w dróżkę prowadzącą na ulicę i widzieliście przez krzaki jak Passat minął front budynku i oddalił się w kierunku Warszawy. Po chwili przestaliście słyszeć silnik tego samochodu (czyli ponownie panowała kompletna cisza oprócz dźwięków, które sami generowaliście).

Odnośnie obrazu z kamery i zbliżenia na psa to było widać zaschniętą krew na betonie i na sierści. Jeżeli wewnątrz byłby gaz to wyleciałby przez szparę w drzwiach, dzięki której zaglądacie tam przez kamerę.

Diana i Akaczi narysowały znaki ochronne na framudze drzwi, za którymi był "magiczny" korytarz z martwym psem. Jak już wcześniej było to wyjaśnione to nie jest to to samo miejsce, gdzie wszedł Glan.

Cichy nadal oglądał wszystkich na nagraniach. Właściwie to w zasięgu nie miał jedynie Glana, gdyż ten był zbyt szybki. Dziecko, Karamba i Żur wyglądają tak samo na żywo, jak i na ekranie kamery. (dalszy ciąg niżej)

Diana [test niejawny]:
Czujesz, że powinniście wejść do "magicznego korytarza". Poprzednia Brama zakrzywiała przestrzeń w sejfie, więc może ta stworzyła ten korytarz jako drogę do siebie? Bramy nie myślą, ale może to taki przypadek... nie ma przypadków. Ale to może być wyjątek.

Akaczi [test niejawny]:
W momencie strzelaniny wywołanej przez Glana przypomniała ci się wizja jakiej doznałaś w furgonetce. Wydawało się, że Glan zginął w centralnym pomieszczeniu.

Jerzy [test niejawny]:
Odczułeś dziwną, irracjonalną radość, gdy Glan poszedł na pewną śmierć.

Norbert [test niejawny]:
Zauważyłeś, że na dotąd całkowicie czarnym niebie pojawiło się kilka gwiazd. W ogóle ich nie poznajesz i nie masz pojęcia jak mogły pojawić się poza konstelacjami (nie tworzą żadnych konstelacji - są po prostu w różnych punktach nieba). Nie wygląda na to, żeby były to satelity, samoloty, czy inne UFO, a po prostu gwiazdy. Bardzo dziwne gwiazdy.

Cichy [test niejawny]:
Poświeciłeś latarką w górę i zobaczyłeś kogoś kto was obserwuje z dachu. Natychmiast się schował. To pewnie ten przyczajony dupek na drugim piętrze, którego zobaczyliście, gdy przez moment budynek stał się przezroczysty. Aż dziwne, że was jeszcze nie zaatakował. W końcu był wyżej.
 
Anonim jest offline