Przeszłyście przez bramę i podeszłyście do ludzi pracujących przy załadunku starego chev’ego dwóch mężczyzn właśnie zapinało pasy mocujące belki i deski ułożone na pace, trzeci obrócił się w waszą stronę nieznacznym ruchem poprawiając połę wędkarskiej kamizelki (albo sprawdzając czy jest rozpięta) drugą ręką dotknął daszka czapki
-Dzień dobry, wy chyba nie tutejsze...?
- W rzeczy samej - odparła blondynka z szerokim i uroczym uśmiechem. - Alice Halsey z kolei nowojorskich - przedstawiła się. - A to moje towarzyszki Hawke i Sam - dodała wskazując na stojące za nią kobiety.
-Kolei? - mężczyzna podniósł brew patrząc ponad twoim ramieniem na 2CV
Alice skinęła głową, na potwierdzenie.
- Patrząc na to w jakim stanie jest torowisko nieopodal to zostaniemy w okolicy na dłużej - powiedziała. - A my w kolejach chętnie nawiązujemy współpracę z okolicznymi przedsiębiorcami.
- Claude Mason - Mężczyzna był uprzejmy ale widać w dalszym ciągu nie uważał 2CV za szczególnie podobnego do lokomotywy - Robicie jakiś zwiad?
- Miło poznać. Sprawdzamy drogę przed nami i okolice - odparła na to Alice. - Tak, to auto może nie jest wyględne - dodała z rozbawieniem, widząc minę faceta i to jak zerka na Saharę. - Ale sprawdza się w swojej robocie.
-Chyba kiedyś takie widziałem w jakimś starym filmie z Bondem, tylko żółte. W czym mogę pomóc, przyjechały panie do tartaku czy po prostu akurat jesteśmy po drodze?
- To drugie, choć szefostwo na pewno ucieszy się, że jest tu wasz zakład. Przyda się przy remoncie torów - odpowiedziała szczerze Halsey. - Coś ciekawego w okolicy się dzieje? - zapytała.
- Tutaj ostatnio nie, ale na północy mają jakieś problemy z bandytami, zreszta dlatego właściwie tu jesteśmy, bo poprosili nas o dodatkowe materiały, normalnie nie odciągalibyśmy ludzi od żniw.
- To jakaś zorganizowana grupa czy wolni strzelcy z tych bandytów? - zaciekawiła się Alice.
-Cholera wie ale wygląda na to że w Port Royal się tym przejęli więc raczej coś większego bo raczej tam nie panikują.
- A tutaj zdarzyło się wam mieć z nimi problemy? - pytała dalej Halsey.
-Nie, a w każdym razie nic poważnego, był jakiś napad na farmę, ale się obroniła, i w sumie nie wiemy czy to jakoś związane, bo bandytów jest zawsze pod dostatkiem.
- W którym kierunku jest ta farma? - zapytała Halsey.
-Północny zachód, kawałek za miastem
- Ok, to my już dłużej nie przeszkadzamy w pracy. Do zobaczenia - powiedziała Alice i popatrzyła na towarzyszki, że trzeba się zbierać.
Po powrocie do Sahary Halsey sięgnęła po radiostację i wywołała Ellen, żeby zameldować się z nowymi informacjami.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |