Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2020, 11:21   #155
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Grimmet popatrzył na pudełko ciasteczek po czym odwiesił broń na ramię, sięgnął opancerzoną rękawicą i otworzył przyłbicę
- Pierdolę takie rozkazy. Wolę ciasteczka i zrobienie tego jak należy! Sporo od nas też tak uważa. To całe ostatnie zamieszanie niepotrzebnie tylko krwi napsuło. Ja tam wolę was mieć w przestrzeni a nie jak kury na grzędzie - Sięgnął po następne ciasteczko…
- Tak się dzieje kiedy debile mają ambicje, które przerastają ich możliwości - stwierdziła tonem mędrca Eyre. - Skitrałam jeszcze z dwie paczki w kokpicie to może wystarczy nam do końca tego cyrku. Zanieś chłopakom, żeby nie myśleli, że o nich zapomnieliśmy - wzięła jeszcze jedno ciastko dla siebie i podała Aaronowi całe pudełko.

- I za to właśnie cię lubimy. - Grimmet uśmiechnął się zgarnął pudełko i ruszył w stronę kompanów.

- A ty co taki milczący? - zapytała Fierce do swojego skrzydłowego, gdy znów zostali sami w kokpicie. Oczekując na jego odpowiedź włączyła muzykę, by przełamać depresyjny nastrój ciszy.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=YMRSmQRoI-E[/media]

- Mam złe przeczucia… - westchnął Jokinen. Fierce aż zamrugała, jej skrzydłowy miał przeczucia... To jakby Hurmiańkie nieloty nagle przypomniały sobie jak się lata. - I nie chodzi o Marine.. - dodał pośpiesznie nadinterpretując jej zachowanie. Wskazał palcem w kierunku, w którym lecieli - Tam coś jest nie tak.

- Dobrze - odparła na to Eyre uśmiechając się. - Pesymizm sprawia, że człowiek robi się bardziej czujny - dodała. - I to oczywiste, że uważasz, że jest coś nie tak. Bo zawsze byłeś po stronie tych którzy ścigają takich co robią to co my teraz - zaśmiała się.

- Może masz rację… - odparł Skrzydłowy uśmiechając się nieco sztucznie. Ale wrócił do swojego ekranu. Fierce wygięła się w swoim fotelu i spojrzała mu przez ramię. Odpalił jakieś swoje cudeńko i przeczesywał skany pasywne.

- Jak na razie wszystko od spotkania z Robalami się pierdoli - zauważyła Fierce. - A ja osobiście miałam większą szansę stracić życie pomagając ci dostać się do kajuty Hudson niż teraz - wypomniała mu w sarkastycznym tonie.

Jokinen wzruszył tylko ramionami i przełączył widok konsoli. Jakby dopiero po chwili dotarły do niego jej słowa. Bo odpowiedział.

- Jakoś mam wrażenie, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi. I że problemy z Hudson to będzie miłe wspomnienie w stosunku tego co nas czeka tam - wskazał palcem giganta na ekranie konsoli.

- Ty mi powiedz w którym momencie dowództwo na Victorii zrobiło się takie niekompetentne... czy może tylko nie widziałam, że są takimi debilami od zawsze? - ironizowała Fierce. - Ale mniejsza o nich. To co naprawdę mnie ciekawi to to czemu odszedłeś z policji. Mamy trochę czasu do celu, możesz się zwierzyć przed potencjalną szybką śmiercią - nalegała.

- Ja tam nie widzę problemu kompetencyjnego. Kapitan radzi sobie jak może. Ta wojna trwa zbyt długo, ciężko teraz o ludzi pewnych. To jednostki stanowią problem a nie całość. Ciekaw jestem czy ty byłabyś bardziej kompetentna jako kapitan.

Przerwał im głos Huntera…

- A nie mówiłem… - dodał. Przełączając szybko opcje i blokując przejście do kokpitu. To nie Newman wykazał się brakiem kompetencji a Webber. - Zatrzymał się na chwilę słuchając dalszych komunikatów.
- pytałaś dlaczego odszedłem ze służb. - Dodał po chwili - właśnie dlatego… To ludzie pokroju Webbera stworzeni przez tą wojnę… Chorobliwie ambitni, żądni władzy i uważający, że ich rozwiązania są najważniejsze i najlepsze. Postawiłem się i wybrałem moje rozwiązanie. Postawiłem na szali moją karierę i teraz… Lecę na pewną śmierć w wojnie, w której nie miałem ochoty nigdy brać udziału…. - Odwrócił się i popatrzył Fierce w oczy - ale lecimy do końca... bo kto jak nie my? - uśmiechnął się mało szczerze i wrócił do kontrolek. Widać było po nim, że nie bardzo miał ochotę na zwierzenia.

Na wieści o tym co działo się na innych statkach skrzywiła się.
- Ciesz się, że załatwiłam ciastka i przed akcją zagdałam do mojego kumpla Pauwelsa - Eyre rzuciła w komentarzu do komunikatu Huntera. - To on załatwił ekipę, która grzecznie siedzi i się nie wpierdala nam w kompetencje - poparzyła na Jokinena. - Odblokuj przejście do kokpitu, nie chcesz przecież obrazić naszych kolegów lecących w drugiej klasie, prawda? - poleciła mu, a gdy to zrobił kontynuowała temat.

- Oczywiście, że bym była lepszym kapitanem - stwierdziła Fierce z przekonaniem. - Na początek bym nagrodziła tych którzy robią swoją robotę, a następnie tym którzy sprawiają największe problemy urządziłabym publiczne egzekucje - powiedziała to takim tonem, że trudno było stwierdzić czy mówi serio czy tylko żartuje, bo jedno i drugie było w jej przypadku bardzo możliwe.

Po tej wypowiedzi expiratka na ogólnym kanale odpowiedziała Hunterowi twierdząco na jego polecenie o zmianach w rozkazach.

- Wiesz co Simon? Chyba jesteś pierwszym idealistą jakiego w życiu spotkałam - powiedziała na jego narzekanie na zbyt ambitne osobniki, ale o dziwo nie było w jej słowach naśmiewania się z niego. - Lubię to w tobie więc nie zmieniaj się - mrugnęła do niego.

- Problem z dowodzeniem polega na tym by wskazać tych, którzy robią swoją robotę i tych którzy sprawiają największe problemy. Kapitan nie ma szerokiego oglądu sytuacji a prawda jest zazwyczaj szara. Kapitan jest jak ślepiec…. Wystarczy jedna osoba pokroju webbera. Która ewidentnie należała do tych “dobrych” - cudzysłów wskazał przy użyciu palców obu dłoni - ale sporo tych naprawdę dobrych ludzi przez niego trafiłoby na twój szafot. Powiem ci że ja bym się nie podjął dowodzenia i szanuje ludzi, którzy gotowi są podejmować trudne decyzje. Będąc na dole drabiny łatwo wskazać słabości u przełożonych, znacznie trudniej jest powstrzymać się przed niesłuszną oceną podwładnych. Dlatego moim zdaniem akurat ty powinnaś się wstrzymać przed dowodzeniem lepiej zajmij się pilotowaniem, bo na tym się lepiej znasz.

- Mówisz jakby była szansa, że dostanę w obecnej "karierze" wyższy szczebel niż obecny, choć akurat ja w temacie dowodzenia mam lepsze kwalifikacje niż ty - parsknęła Eyre. - Zgodzę się z tym, że kapitan Victorii jest ślepy - z premedytacją przeinaczyła jego słowa. - Bo ślepym trzeba być, żeby nie widzieć, że Webber odpali to co odpalił. To było widać po jego gębie. Ale Viki ma większy problemem. Jest nim zupełny brak dyscypliny w załodze, na który zwyczajnie pozwalają ci wyżej, a później się dziwią, że każdy ciągnie wózek w swoją stronę - skinęła głową na radio, z którego dochodziły ich spory i niesubordynacja na polecenie dowódcy. - Odkąd tu jestem to przestaje mnie dziwić, że przestępczość zorganizowana jest taka skuteczna.

- Wojna zniszczyła tych ludzi. Ci sprawiedliwi już dawno zginęli tylko bandyci, oszuści i mordercy utrzymali się na stołkach. Uwierz mi jeśli Webber służyłby pod tobą w życiu byś go o nic nie podejrzewała. Wszystko zależy od punktu siedzenia. Pamiętaj, że my jesteśmy pilotami a on marines. Twój stosunek do niego ukształtowało środowisko. Narzekasz na status marines, a sama przekonałaś do rezygnacji z rozkazów marines przy pomocy paczki ciastek…. Sam nie wiem czy wolałbym by mojego pokładu strzegli tacy jak Webber czy tacy jak u nas siedzą za ścianą….

- Oj nie, ja w żadnym razie nie narzekam na Marines. Zawsze podkreślam to, że lubię i szanuję ich dużo bardziej niż pilotów, właśnie za dyscyplinę. No i niestety Simon, ale to że ty się nie spodziewałeś po Webberze takiego zachowania to nie znaczy, że jego zachowanie nie było oczywiste dla innych. - odparła na to Fierce tonem mentorskim. - Dla ciebie ten problem pewnie wynika z tego, że masz katalogowanie ludzi zero jedynkowe. Czyli jak jest z floty to dobry, jak wrogi flocie to zły. Dla ciebie flota to obrońca twojej wolności i światów przed Kotami i pewnie zaraz Robalami. A tak naprawdę to nic innego jak walka o wpływy karteli tyle, że w skali makro. Każda ze stron walczy o swoje, każda dorabia do tego własną ideologię, a ty jesteś tylko biedną jednostką, która szuka dla siebie miejsca w tym wszystkim - sięgnęła po kolejne ciastko. - Wojna zawsze była i zawsze będzie, a każdy znajdzie zawsze wymówkę na swoje czyny. To po prostu jak alkohol, wyciąga z ludzi to jacy naprawdę są w środku - powiedziała z pełnymi ustami. - Mówisz, że nie miałeś ochoty brać udziału w tej wojnie. Ale jednak jak sam wspomniałeś, jesteś tu z własnego wyboru i nie żałujesz tego, nie wróciłbyś już do dawnego nudnego życia.

Westchnął przeciągle w odpowiedzi i sam sięgnął po ciastko. Żując powiedział.
- Czasem się zastanawiam jakim cudem przeżyłaś w tej galaktyce nie słuchając tego co do ciebie ludzie mówią… Ale zaczynam się przyzwyczajać. - Mówił niewyraźnie nie patrząc w stronę pilotki i wstukując coś na terminalu.

- To witaj w klubie, też się zastanawiam jak ty ze swoimi przekonaniami przetrwałeś - zaśmiała się Eyre.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline