Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2007, 00:40   #30
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Akt I Starówka
Scena 3 Szturm niemiecki
Stare Miasto, barykada na Dekerta, Reduta Wiernego, 1 IX 1944 13.30-14.00
Chcę wrócić na drugą stronę Celnej, ale właśnie biegnie stamtąd Hiszpan i chłopcy od Bończy. Niosą dwóch rannych. Palą się domy na Jezucikiej 4 i 6. Wzdłuż ulicy bije niemiecki karabin maszynowy.
Znów słychać nawoływania. Dom księdza Skargi jest pod tak gęstym ogniem, że chłopcy muszą opuścić stanowiska. […]
- Spokojnie, spokojnie – powtarza jeden chłopców z „Wigrów”. Trudno jednak o spokój, gdy niemieckie okrzyki słychać już całkiem blisko, a z góry odzywają się strzały.
Po zrujnowanych schodach wspinam się na górę. Za futryną bez drzwi – czeluść aż do parteru. Podłoga zarwana. […] Przez wyrwę w murze widać Rynek. Własowcy, pędzeni z tyłu przez Niemców, nacierają właśnie z Jezuickiej. Strzelając z pistoletów maszynowych biegną przez Rynek w stronę Nowomiejskiej.
Rozciągnęli się szeroką tyralierą.
- Teraz już koniec – mówi któryś z wigrowców. I nagle ogarnia mnie apatia i zniechęcenie.
Stanisław Komornicki ps. „Nałęcz”, Na barykadach Warszawy, Warszawa 1964, s. 183-184.

Artyleria cichnie z nagła. Kompletnie. Ostatnie echa eksplozji rozbrzmiewają w tle brzęczącym echem. Budynek „Chmury” i „Jonasza” zapala się żółtym jasnym płomieniem. Nad głowami chłopaków huczy pożoga. Pot perli się na ich brudnych twarzach. Robi się coraz goręcej. Spóźniona salwa z moździerzy ląduje 20 metrów od ich stanowiska. Sypie gruzem i pyłem. Potem znów zapada cisza. Kapral z „Wigier”, cwany warszawiak „Chmura” przytknął policzek do głądkiej kolby wysłużonego Browninga i czekał, hełm krył cieniem jego młodą twarz. Sierżant „Jonasz” zaczaił się pośród gruzów i zostawił na podorędziu fausta, a musera złożył na zgięciu ręki. Wyglądnął niespokojnie ponad krawędzią swej kryjówki i wypatrywał wroga. Nawała cichła, to musiało być teraz, za chwilę ruszą. Ze Świętojańskiej lub Jezuickiej wyłonią się stalowe cielska czołgów, za którymi kryć się będą grenadierzy. Rumor silników narastał, nie cztery, nie pięć, przynajmniej tuzin ciężkich maszyn bojowych, ale przecież wszystkie nie mogły iść na ten mały ryneczek!

„Daniel” wbiegł ze snajperką do swojego budynku, lecz zajał tym razem pozycjęna pierwszym piętrze. Też wypatrywał szkopów, już słyszał ich głosy, ich gardłowe wrzaski, nawoływania oficerów, komendy. Pojedyncze wystrzały kontrapunktowały odległy, głuchy rumor artylerii. Ale tu działa i moździerze ucichły, nawała skończyła się równie nagle, co zaczęła. „Daniel” lustrował przedpole, Rynek staromiejski zryty setkami pocisków, krater na kraterze.

„Kmicic” wysłuchał „Olgi”, usiadł i potarł twarz. Jego zmęczone oczy wyrażały głęboki smutek:
- Słyszysz „Olgo”? Przestali, zaraz pójdzie atak. Nie mam kogo wam posłać, „Wierny” musi wytrzymać. Moich musiałem rozdzielić, część siedzi z ludźmi „Nałęcza” przy wylocie Jezuickiej. Tu mam ledwie tuzin chłopaków, amunicji dość... na dziś. Ale jutra chyba już nie będzie. Wracaj do swoich, póki ciszej.
A potem wstał i wyjrzał na zewnątrz:
- Idą, są coraz bliżej. „Lonek”! – rzucił do małego łącznika – Sprawdź co i jak u „Nałęcza”.
„Basia”, słuchając ostatnich salw nawały, rzuciła do porucznika:
- Panie porucznik chyba czas już się zacząć ewakuować, bo inaczej… może nie być komu się wycofać.
„Wierny” pokręcił głową:
- Nie, Basiu, nie.- odparł spokojnym głosem, słysząc słowa sanitariuszki. Mimo to doskonale widziała ogniki, które już rodziły się w jego oczach. Tak, właśnie po tym spojrzeniu można było rozpoznać Wiernego- Mamy rozkazy, musimy osłaniać odwrót naszych. Im więcej damy im czasu, tym większe szanse na ocalenie kolejnych naszych przyjaciół, kochanków, rodzin i znajomych... Nie utrzymywaliśmy się na Reducie tyle czasu, by teraz wpuścić Niemców prosto na naszych. Choćby i nawet czołgi, choćby i cała armia- my będziemy tu stali...
„Niusia” nie zważała na ich rozmowę. Jeden z odłamków przeszył bluzę mundurową i dziewczęce ciało, kiedy młoda sanitariuszka machała szczęśliwa do ocalonego „Daniela”. „Basia” teraz dostrzegłą, że dziewczyna dziwnie skurczona niemal wisi na ramie okiennej, a ogromna plama krwi rośnie pod nią. Widziałą wcześniej jak jej koleżanka wychyla się nieostrożnie z okna i... Mogła ją uratować? A czy to ma sens? I tak wszyscy powoli tutaj giną.

- Idąąąą!

Krzyk od Jezuickiej. Z dymu wyjeżdża STUG IIIG, za nim drugi. Dwa działa samobieżne, może nie czołgi, ale równie śmiertelne. I przynajmniej kompania piechoty, dwustu szturmowców Dirlewangera. Wzdłuż Jezuickiej bił niemiecki cekaem. Głuchy wystrzał działa STUGA i eksplozja w domu księdza Skargi, gdzie kryli się syndykaliści „Nałęcza”. Zwalił się kolejny budynek. Powstańczy erkaem terkotał jak opętany omiatając niemiecką tyralierę. Lecz Niemcy wyjechali już z Jezuickiej. Dom ks. Skargi milczał pod ciągłym ostrzałem czołgowym. Chłopcy „Wierngo” i ich porucznik widzieli jak pewni siebie Niemcy wbiegają na Rynek, byli jeszcze jakieś 100-150 metrów od redut „Wiernego” i „Kmicica”. Pozycje powstańcze na Jezuickiej milczały. Być może już ogarnięte przez wroga. „Jonasz” i „Chmura” widzieli jak wróg zwartą grupą, pod osłoną dwu pojazdów pancernych wyłania się z Jezuickiej, lecz Świętojańska byłą cicha i spokojna. Nikt nie wiedział, że w ruinie budynku tkwiła zasadzka przeciwpancerna powstańców.


1. Reduta "Wiernego"
2. Reduta "Kmicica"
3. Ludzie z "Bończy"
4. Dom ks. Skargi z obsadą "Wigier" i "Nałęcza"
5. Dom na Jezuickiej, placówki "Nałęcza"
6. Odwody kapitana "Trzaski"
7. Pozycja zasadzki ppanc "Jonasza" i "Chmury"
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 13-08-2007 o 00:46.
kitsune jest offline