Ja może nieco poza systemem, ale odbierając możliwość odczuwania bólu przez wampiry (jakiegokolwiek, poza menstruacyjnym IMHO
), MG odbiera sobie sporo możliwości fabularnych. Gracze zresztą też. Nie czują bólu, więc nie boją sie go. Skoro mogą łatwo się leczyć krwią, to nie boją się uszkodzeń. Jeśli w dodatku "żyje" ów wampir 200 lat, to nie ma też blokad psychicznych typowych dla człowieka w sytuacji, gdy mógłby zostać uszkodzony. Z czym to się wiąże? Gracz spokojnie sobie utnie kawałek ciała, jeśli miałby przejść przez jakąś szczelinę etc. Posuńmy to do absurdu. Może umie się zregenerować z dowolnego fragmentu? To niech utnie sobie głowę i wyrzuci przez kraty, czemu nie. Wszak nie czuje bólu, to tylko dyskomfort. Albo niech wyskakuje z samolotu bez spadochronu. Z "Wampira" pamiętam tyle, że sprawa bólu była dość niejasna. Fakt głód krwi jest najważniejszy, przytłumia wszystko, ale... ból chyba też jest.
Mamy wtedy inną sytuację, wampir wie, że może zregenerować się, ale boli go każda rana, każdy postrzał. Nie boi się zniszczenia, ale ból pozostaje. Wiadomo wszystko to kwestia gustu i zapatrywań MG, który może system dowolnie zmienić, ale jeśli wampir nie czułby bólu, to byłby jak Terminator z drugiej części, który ściąga sobie ciało z ręki niczym rękawicę, by udowodnić, że jest robotem. Mi jakoś to nie pasuje. Bardziej mi odpowiada wizja istoty, która odczuwa bardzo silne emocje i nadal czuje ból. Zwykły ludzki, nawet jeśli uszkodzenia nie ptorafią go zniszczyć. Wtedy takie sceny jak śmierć dwu wampirzyc w studni ("Wywiad z wampirem") nabiera innego sensu. Oprócz śmierci jest jeszcze niewyobrażalne cierpienie.
Od sporu w sesji się dystansuję, bo nie jestem graczem. Raczej wyraziłem własne, subiektywne zdanie na postawione pytanie.
Pozdr