Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2021, 14:12   #88
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Hymmm czyli nie wykluczone, że ktoś taki jak ty nie będzie stosował się do zakazu tej całej rady, żeby mnie nie odwiedzać? - zapytałam wprost.

– Nie wiem czy spodobałyby ci się wizyty innych bogów chaosu… nie słyniemy z empatii…

- Ale skoro jestem podatna na takich "gości" w tej mojej niszy jak wy, to to, że wy się nie pojawicie, nie oznacza, że ci inni nie będą mnie nachodzić zamiast was? - próbowałam ocenić problem z jakim może przyjść mi się zmierzyć.

– Jest to niewykluczone, ale raczej mało prawdopodobne. Niewiele osób oprócz nas zajmuje się takimi “intruzjami”. Beyond Incorporated, nawet jeśli zrobią intruzję to zawsze kasują wspomnienia z takiego wydarzenia… a bogowie chaosu napastują tylko “interesujących” śmiertelników… a jako, że ty nie jesteś ani psionikiem, ani nie zostałaś naznaczona przez chaos… ani nawet nie postawiłaś swojego świata na głowie… a do tego nie jesteś nawet odrobinę szalona. W takim wypadku dla przeciętnego boga chaosu jesteś równie interesująca jak wypełnianie PIT’a.

Wymieniane przez niego warunki nie były przeze mnie spełnione... Jeszcze. Zastanowiło mnie czy zdawali sobie sprawę, że ich pojawienie się w moich snach zaczynało tworzyć zalążki tego o czym właśnie mówił. Dopiero co zaczęłam życie na "wolności", a bliskich szaleństwu zdarzeń było zdecydowanie w mojej opinii za wiele. Ale trudno, oni przecież byli mądrzejsi ode mnie.
- Pita? - popatrzyłam na niego, nie rozumiejąc porównania, ale nie dociekałam bo były ważniejsze pytania. - A co z pytaniami, które zostały mi do tej pory obiecane i jeszcze nie miałam okazji ich zadać?

– Jakby to ująć. Masz teraz ostatnią szansę aby je zadać. Ja odpowiem na jedno a drugie… no cóż, nie ma tu Pani Doktor, ale coś wymyślimy. Potem pytania przepadną. A co do PIT'a to mogę wyjaśnić to dodatkowo. To zmyślny skrót wymyślony przez cywilizacje zaawansowane, określa papier, na którym petent musi opisać ile zarobił przez rok, żeby państwo wiedziało ile jeszcze można mu, zgodnie z prawem, zabrać w ramach podatków. Wasz świat też kiedyś to czeka. – Zaśmiał się grobowo.

Nie podobało mi się to, ale w sumie w życiu nie można było mieć wszystkiego. Lepiej było więc wykorzystać te holistyczne pytania, które dobrze zadane mogłyby mi dać w mojej rzeczywistości dużo dobrego. Tylko o co pytać?

- Muszę się zastanowić o co zapytać ... - powiedziałam zamyślając się.

– Masz czas. Herbaty, kawy, drinka? – Zapytał wracając do książki.

Kawę znałam tylko z opisów i szkiców w księgach o egzotycznych roślinach, słowo "drink" było mi zupełnie obce.
- Herbatę poproszę... - odpowiedziałam na propozycję. Tymczasem w głowie gorączkowo szukałam pytań, których odpowiedzi byłyby mi najbardziej pomocne.

– Oczywiście – Powiedział, a przed tobą w powietrzu pojawiła się filiżanka. – Może chcesz poznać prawdę o bogach swojego świata… albo dowiedzieć się jak wasz cesarz doprowadzi do czegoś co wasi historycy nazwą największą katastrofą w dziejach… albo do śmierci jak wielu niewinnych osób doprowadzi to, że namówiłaś Morrisanę do rezygnacji z kapłaństwa?

Otworzyłam usta, ale tylko zapowietrzyłam się.
- Nie ja ustalam zasady... - burknęłam odwracając spojrzenie, na wspomnienie o Morrisianie. - Z resztą... Swoje już zrobiła, należy jej się odpoczynek... I Garrenowi też - wyraziłam swoją opinię. - Wbiłam spojrzenie w lewitującą filiżankę. Przyglądałam się jej chwilę z nieufnością po czym ostrożnie sięgnęłam dłonią ku niej. - Nie jestem nikim ważnym i mogącym wpływać na cesarza, więc nie mi zamartwiać się jego decyzjami…

– Teoretycznie mogłabyś, gdybyś wiedziała co trzeba… ale jak widzisz przedstawiłem ci sprawy tylko z jednego punktu widzenia… Bo widzisz… każda decyzja i czyn niesie za sobą i dobre i złe skutki… Eric Leadenrock doprowadzi do czegoś co historycy nazwą największą katastrofą w dziejach, ale równocześnie, będą go nazywać pierwszym oświeconym władcą Ballen, a jego metody sprawowania władzy, będą uważane za wzór przez wielu polityków, nawet po tysiącach lat, niektórzy będą powoływać się na prawa, którym jego reformy dały początek… Namówienie Morrisany do rezygnacji z kapłaństwa owszem sprawi, że wielu niewinnych zginie, ale dzięki temu, że Garren nie zginie w ich obronie, po latach będzie mógł wziąć udział w bitwie, która przesądzi losy cesarstwa… Wszystko ma dwie strony… Powiedziałem ci to aby pokazać jak działa holistyka. Masz wiedzę, która mogłaby zmienić losy całego kraju… ba całego świata, ale czy użycie jej zawsze jest właściwe? To wielkie brzemię. – Powiedział z powagą.

Nagle znikąd pojawiła się dziewczyna w okularach, była w twoim wieku. Ubrana była dość obco… nie było w tym jednak nic dziwnego, zważywszy na to, że tu wszystko było obce, w dłoniach trzymała jakieś urządzenie. Dziewczyna była niesamowicie piękna… niemal doskonała, wyglądała jednak na zakłopotaną.

– Przepraszam, że przeszkadzam Panie Doktorze, ale Pani Doktor poprosiła, aby pilnie dostarczyć Panu te dokumenty. – Powiedziała dziewczyna. – Czułabym się niesmacznie gdybym od razu się za to nie wzięła.

– Och witaj, MGCLS6473, świetnie, że to akurat ciebie poprosiła o pomoc Pani doktor. – Ucieszył się wyraźnie byt. – Zechciej usiąść i wypić herbatę. – Powiedział i zaraz obok pojawił się fotel. – Poznajcie się Panie.

– Hej, Jestem Meatgirl, Class Super, numer 6473. – Powiedziała podając ci rękę. – Jestem studentką, Pana doktora.

– Chciałbym tylko wyjaśnić pewien szczegół na temat mojej prymuski… termin, którym się przedstawia oznacza, że w świecie, z którego pochodzi, była hodowana na równi z trzodą chlewną, a jej istnienie miało zakończyć się na czyimś talerzu. – Powiedział grobowym tonem. – Gdy cię obserwuję, czasem mam wrażenie, że uważasz się za mało znaczącą, że nie masz wielkiego wpływu na świat, który cię otacza… Pomyśl, przez chwilę, co musiała myśleć o sobie ona, gdy całym jej światem od dnia jej narodzin była jakaś odrażająca hodowla, a celem jej istnienia było stać się czyimś posiłkiem. A jednak teraz jest jedną z moich najlepszych studentek, jej badania codziennie rewolucjonizują wiedzę o rzeczywistości jako takiej… Nigdy nie lekceważ potencjału jaki mają w sobie ludzkie umysły, wystarczy, że sami ludzie go lekceważą. Ja… byt zdolny pstryknięciem palców, zburzyć cały ład waszego świata, zdolny wykrzywić rzeczywistość i samą istotę otaczających was rzeczy, zachwycam się waszą kreatywnością, waszym pragnienie poznania i wyobraźnią. Potencjałem jaki w sobie macie… a mimo to, wy się niewolicie, zabijacie, prowadzicie absurdale wojny, poświęcacie swoje umysły i ciała upadlaniu samych siebie… a nawet… jak w jej świecie robicie sami z siebie bydło… a ileż wspaniałych rzeczy moglibyście osiągnąć gdybyście zamiast tego w jedności współpracowali, gdybyście wspierali się wzajemnie i się o siebie troszczyli. Ty też masz w sobie ten sam błysk potencjału, moja droga.

– Wybacz, Panu Doktorowi – Powiedziała ci na ucho dziewczyna. – On strasznie mocno irytuje się na ludzkość za marnowanie potencjału. Jak wejdzie w ten temat, czasem trochę odpływa… ale mam nadzieję, że będę ci smakować… – Złapała się za usta. – A niech to… znowu to powiedziałam… wybacz… chciałam powiedzieć, że miło mi cię poznać. Uczyli mnie tej paskudnej frazy odkąd zaczęłam mówić... – Zawstydziła się. – Już minęły dwa lata, odkąd opuściłam tamto piekło… ale wciąż odruchy pozostają.

- Eeeee... - byłam zdumiona przeszłością tej ślicznej dziewczyny. Potrzebowałam chwili żeby się połapać i zdecydować na jaką kolejek reakcję ze swojej strony. - Witaj, miło mi ciebie poznać - zaczęłam od tego że trzeba się zachować kulturalnie. - Nazywam się Marion, dołączę do akademii po śmierci... - zmarszczyłam brwi gdy to powiedziałam, bo niezwykłym przecież jest planować, że cokolwiek będzie po śmierci. To wszystko było dla mnie szalone i dziwaczne.

– Świetnie… żałuję, że nie będziemy studiować równocześnie, na pewno zostałybyśmy przyjaciółkami. Mnie zaproszono do przystąpienia na kilka dni przed tym jak miałam stracić życie. Ale moja cywilizacja była bardziej zaawansowana technologicznie i dlatego nie musiałam przeżyć "do końca" swojego życia. Pewnie dziwi cię to, że nie wybrałam sobie żadnego normalnego imienia… ale zachowałam to "imię" bo uświadamia ono mi i innym skąd pochodzę, dowodzi jak podły może stać się świat, jeśli ludzie nie będą kierować się rozsądkiem.

– W świecie mojej prymuski, ludzka chciwość doprowadziła do wyniszczenia wielu gatunków zwierząt, te które były hodowlane, za pomocą nauki zmuszano do jak najszybszego wzrostu i dawania jak największej ilości mięsa, a to doprowadziło je do katastrofy… ich ciała zaczęły niszczeć i stawać się niejadalne. Ludzie, którzy nie chcieli jeść mięsa i obrońcy praw zwierząt przeforsowali prawo o zakazie hodowli i spożywania jakichkolwiek zwierząt. Ogółem wszystko byłoby w porządku, gdyby ludzie zaczęli odżywiać się roślinami… no ale niektórym nie podobało się, że będą musieli żyć bez kiełbasy i kotletów, a to doprowadziło do protestów. – Powiedział Pan Doktor.

– Dlatego pewna grupa naukowców, zaproponowała inne rozwiązanie… sztuczni ludzie. Nie kwalifikowani ani jako ludzie ani zwierzęta. Wyhodowani bez udziału rodziców. Najpierw tworzono i mężczyzn i kobiety, a potem nas rozmnażanie… ale z czasem okazało się, że kobiety wystarczą. Oczywiście byli tacy, którzy uważali ten pomysł za absolutne zło… ale rządy dla świętego spokoju, aby zakończyć protesty zgodziły się na to… no… i stąd wzięłam się ją… gdy tu trafiłam razem z Panią Doktor opracowałyśmy gatunek rośliny wytwarzającej tkankę identyczną jak mięso… i nawet podsunęłyśmy gotowy projekt kilku uczonym z mojego rodzinnego świata… jednak… – Posmutniała i przerwała.

– Jednak ludzie czują się dobrze tylko jak wiedzą, że to co jedzą oddychało, krwawiło i chciało żyć… to takie ironiczne, że tak rozwinięty gatunek ma w istocie tak barbarzyńskie zapędy… polowanie i zabijanie traktujecie jak rozrywkę, a świadomość, że planujecie nad życiem innych stworzeń daje wam satysfakcję… z jednej strony tworzycie najczystsze piękno… z drugiej najohydniejsze podłości. Uważasz orków i elfy za barbarzyńców, bo praktykują kanibalizm… i ja uważam, że to barbarzyńskie, lecz inaczej oceniam tych co zabijają by przeżyć, a inaczej tych co robią to dla własnej przyjemności. – Doktor wyglądał na coraz bardziej poirytowanego.

Abstrakcja zupełną było dla mnie to o czym mówili. Oczywiście wiedziałam że stosując hodowle selektywną można u zwierząt i roślin utrwalać pewne cechy, ale jak bardziej nauką mogli ingerować w innych światach, to ciężko było mi to sobie wyobrazić. Zaraz przyszło mi wspomnienie o tym jak prawie zjadłam mięso z niziołka.
Zemdliło mnie.
- Pozostaje mi się cieszyć, że w moim społeczeństwie tego nie ma... - mruknęłam. - A za sprawą obecnego cesarza niewolnictwo zaczyna być normowane i pragnie je w przyszłości ukrócić. Jest dużo do zrobienia…
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline