Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2021, 14:53   #216
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Niech pani nie robi sobie wielkich nadziei, bo niewiele wiem - zaczął ze skwaszoną miną obserwując przygotowania Inspektor. - Yamada pojawił się u Betranda jakiś rok temu. Nie wiem jak konkretnie wyglądały ich ustalenia, ale ich efektem było to, że raz na miesiąc mieliśmy znajdywać dla niego dziewczynę. Yamada nie wybrzydzał. Jedynymi warunkami jakie znam to, że miała być “nikim” i dziewicą. Nie obchodziło go czy była ładna czy brzydka, ale tutaj ciężko stwierdzić, bo pasztety raczej u nas nie bywają - przerwał na chwilę, po czym znowu się odezwał, asekuracyjnie wyprzedzając pytanie inspektor. - Nie wiem co konkretnie nimi robił. Nie miałem się też tym interesować. Podobno brał ją na jakąś swoją prywatną imprezę. Bertrand się go bał. Na początku myślałem, że należał do mafii Mishimy, ale tacy raczej pojawiają się ze swoimi ochroniarzami i mają widoczne tatuaże. Yamada zawsze przyjeżdżał sam. Jakbym miał się zakładać to jakiś sekciarz, albo heretyk. Tyle, że byle sekciarza Theo by się nie obawiał.
To co powiedział sprawiło, że Irya nie miała złudzeń, że znajdzie inne zaginione żywe. Mogła z góry założyć, że skończyły jako ofiary popapranych rytuałów Heretyków
- W sumie to ciekawi mnie jedno... Wy na słowo tym dziewczynom wierzyliście, że są dziewicami? - zapytała ze szczerym zainteresowaniem.

- W zasadzie to tak. Staraliśmy się to z nich jakoś wyciągnąć - Wolf wzruszył ramionami. - Na początku faktycznie mieliśmy problem z tym wymogiem. Traktowaliśmy to dosłownie i chyba przy trzeciej dziewczynie nie mieliśmy takiej pewności. Jednak Yamada nie narzekał. Albo mieliśmy szczęście albo wystarczyło, że laska nie była rozwiązła i nie robiła tego tylko dla czystej przyjemności. Wie pani. Tylko ten jeden wyjątkowy i tylko z miłości. Takie tam.
- No chyba, że tak - odpowiedź zaspokoiła ciekawość Iryi i nie drążyła już tego tematu głębiej. Teraz jak tak o tym pomyślała to córka wojskowego faktycznie mogła pasować do tego profilu. - Ile w sumie było tych dziewczyn? - zapytała już w poważniejszym tonie.
- O Yamadzie dowiedziałem się jakiś rok temu. Czyli jakieś dziesięć czy jedenaście. Ciężko powiedzieć. Z naszej strony nigdy nie było żadnego planowania. Bertrand dawał cynk, że Yamada się pojawi i wtedy szukaliśmy dla niego dziewczyny.
- Podaj mi jak się nazywały te dziewczyny - poprosiła.
- Nie pamiętam. Nie miało to dla mnie większego znaczenia. Chociaż poprzednia chyba miała na imię Anke. Była jeszcze Karin, ale już nie powiem kiedy konkretnie.

- Mógłbyś się bardziej wysilić - odparła na to Corday kręcąc z niezadowoleniem głową.

- A pani pamięta imię i nazwisko każdego swojego aresztanta do dwunastu miesięcy wstecz? Mogę podać wiele imion dziewczyn z jakimi imprezowałem w tym czasie, ale po które z nich akurat przyszedł Yamada teraz nie jestem w stanie powiedzieć.
- Ja akurat jestem bardzo, bardzo pamiętliwa - odparła Corday, powoli wypowiadając słowa i patrząc Wolfowi prosto w oczy. - Myślę, że jednak wymagania Yamady co do dziewczyn mimowolnie powinna sprawić, że one bardziej zapadają w pamięć niż te łatwe - naciskała dalej, by powiedział więcej.
- Może i tak, ale bardziej zależy mi na zapamiętaniu imienia dziewczyny, z którą świetnie się bawiłem i która zostawiła mi numer telefonu. Tamte były tylko na zasadzie spełnienia obowiązku.
- Teraz najbardziej powinno tobie zależeć by usatysfakcjonować mnie, swoimi odpowiedziami - zwróciła mu uwagę na jego sytuację. Istniała szansa, że nic więcej od niego się nie dowie, więc tak czy inaczej mogła go przycisnąć, bo nic nie traciła. - Załóżmy, że Yamada faktycznie jest tym za kogo go uważasz i przyjdzie do konfrontacji z Bractwem. Co wolisz? Żeby wszystko co ciekawe usłyszeli ode mnie czy szukali ciebie?
- Nie tak się umawialiśmy - przypomniał z nutą obawy w głosie. - Jeśli Bractwo się wmiesza to jestem skończony. Nie ma takiej siły na Lunie, która w takim przypadku mnie przed nimi ochroniła. Oni potrafią wyciągnąć z człowieka nawet to czego nie potrafi sobie przypomnieć. Przez ten czas poznałem kilkadziesiąt czy kilkaset dziewczyn. Nie ma szans żebym podał imiona tych od Yamady.
- Też bym chciała mieć taką zdolność wyciągania z ludzi informacji - westchnęła Irya z rezygnacją. - W takim razie to by było na tyle. Teraz pozostaniesz w areszcie pod pretekstem utrudniania śledztwa i wypuszczę cię jak dobiorę się do Yamady. Spokojnie mogę ciebie przetrzymać bez stawiania zarzutów ile będę chciała.
- Bo niby komu miałbym się poskarżyć - stwierdził z rezygnacją.
- Będę pana odwiedzać - powiedziała w pocieszającym tonie. - Kto wie co się może panu jeszcze przypomnieć - mrugnęła do Wolfa i wstała od stołu. Zabrała swoje dokumenty i skierowała się do wyjścia.

- Cooper, zaprowadź go do aresztu - nakazała Corday podwładnemu, gdy przeszła do pokoju dla widowni.
- Tak, psze-pani - potwierdził Dennis i ruszył w kierunku drzwi. Odwrócił się jednak zanim nacisnął klamkę. - Ta sama cela?
- W sumie... Możesz mu znaleźć jakąś bardziej przytulną, gdzieś w kącie i bez współlokatora - odparła. - Amy, wracamy do biura.
Cooper skinął głową i zniknął za drzwiami, a Lewis w tym momencie ustawiła się obok Corday w gotowości ruszenia za przełożoną.
- To co teraz? - zapytała wykonując ruch w kierunku aresztanta w pokoju obok.
- Co sądzisz o teorii Wolfa w sprawie Yamady? - zapytała Irya zamiast odpowiadać na pytanie Lewis. Sama w końcu wiedziała, że to prawda ale nie miała wiarygodnych podstaw na poparcie tego.
- Sama nie wiem. Wydaje się mówić prawdę. Jednak według jego wersji Bertrand jest tak samo, jeśli nie bardziej, zamieszany. Będzie pani coś robić w tym kierunku?
- Oczywiście, że Bertrand jest zamieszany. Tak samo jak Wolf żalił się, że Yamada mu grozi. Jedynie zrzucił wszystko na tego tu, jeśli chodzi o porwane dziewczyny - wzruszyła ramionami Inspektor. - Mam pewien pomysł, ale potrzebny będzie mi do tego Cleaner. Ale żadnego nie znam - po tych słowach pomyślała ile byłoby jej łatwiej gdyby nie musiała się kryć ze swoimi "zdolnościami".

- Cleaner? - Amy nie kryła zaskoczenia. - Chce pani dać zlecenie na Yamadę? - przyciszyła głos, w którym wyczuć można było naganę walczącą z ekscytacją.
- Niby wcale nie trzeba być Heretykiem, żeby porywać dziewice, wystarczy zwykły degenerat, ale jednak jest to delikatnie ujmując niestandardowe upodobanie - skrzywiła się Irya. - Nigdy nie miałam do czynienia z domniemaniem, że typ jest Heretykiem, więc cóż... Przedstawię sytuację Sinclairowi i albo się pośmiejemy z tego albo nie.
- Sinclair jest starej daty. Nie ma problemu z tym, żeby zrobić z czymś porządek osobiście, ale w przypadku Heretyków to na pewno od razu skieruje sprawę do Sekcji Przestępstw Specjalnych. Co do Cleanerów to jeszcze nie słyszałam o tym, żeby chcieli z kimkolwiek współpracować. Daje się takiemu zlecenie na konkretną osobę lub wytropienie jej na jakimś obszarze i daje wolną rękę. Ten już robi swoje i zgłasza się po drugą połowę zaoferowanej stawki. Przepraszam. Za dużo gadam. - Lewis zarumieniła się, zasłoniła dłonią usta i uciekła wzrokiem po tym nadwyraz ochoczym monologu.
- Zobaczymy co Szefu zadecyduje - uśmiechnęła się do podwładnej. - W takich sytuacjach cieszę się że mam nad sobą przełożonego i nie muszę sama decydować - zaśmiała się.
W tym momencie Irya czuła się niezdecydowana co powinna robić, bo z jednej strony anonimowo zgłosiła Yamadę do Bractwa i w teorii powinien lada chwila zniknąć im jako problem, jednak z drugiej musiała przynajmniej pozorować działania jakie by wykonywała nie mając swojego szóstego zmysłu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline