***
- Wyszło nienajgorzej - skomentowała Irya wieczorek zapoznawczy, gdy wyjechali z posiadłości. Była w dobrym nastroju, więc w jej głosie nie było ironii. Ilość wypitego z matką wina też robiło swoje.
- Myślisz, że dobrze wypadłem? - Charles zerknął na pasażerkę.
- Cóż, niby mogłoby być lepiej, ale wtedy byłoby, że się podlizujesz, a to też nie dobrze... więc w sumie było dobrze - rozwinęła.
- Czy kiedykolwiek widziałaś żebym się podlizywał? - tym razem obdarował ją spojrzeniem o sekundę dłużej.
- Nie i dlatego przedstawiłam cię rodzicom - powiedziała z rozbawieniem. - Ćwiczyłeś rozmowę z nimi przed lustrem?
- Poszedłem całkowicie na żywioł. Doszedłem do wniosku, że to tylko formalność, bo niezależnie od ich opinii i tak zrobisz co będziesz chciała - tym razem wzrok utkwił w niej tak, żeby odczytać reakcję.
- No widzisz jak ty mnie znasz - mrugnięła do niego i wygodnie wtuliła się w fotel pasażera. - Ale przyznasz, że miło z ich strony, że nie narzucali się z tym co o tobie wiedzą, tylko pozwolili ci samemu o sobie opowiedzieć.
- Dowiedzieli się kim jestem, a teraz sprawdzali z kim mają do czynienia. Pobudki bywają różne, ale koniec końców zawsze sprowadza się do oceny czy i w jakim stopniu dana osoba będzie niewygodna.
- Uwielbiam to jak jesteś otwarty na ludzi - sarknęła i roześmiała się. - Jesteś całkiem wygodny - dodała i uśmiechnęła się zalotnie.
- Ty też - odwdzięczył się komplementem i z zawadiackim uśmiechem wymownie zerknął na jej uda.
Wstawiona Irya odrobinę podwinęła rąbek sukienki, bardziej odsłaniając nogi i zaczęła chichotać jak nastolatka, kiedy zaczęła sobie wyobrażać rzeczy jakie teraz chętnie by z nim robiła.
Opanowała się dopiero po chwili.
- To co moi rodzice myślą o tobie dowiem się najpóźniej za dwa dni, bo góra tyle wytrzymają bez komentarza, ale ciebie o to co myślisz o nich mogę zapytać już - powiedziała przyglądając mu się z zainteresowaniem.
Morgan zatrzymał się na czerwonym świetle i popatrzył jej prosto w oczy jakby zastanawiał się co powiedzieć. Irya znała go już wystarczająco dobrze, że wiedziała co chodzi mu po głowie.
- Nie planuję częstych interakcji z twoimi rodzicami - zdecydował się w końcu, którą formę odpowiedzi wybrać. - Z Madeline nie mam raczej punktów styku jeśli chodzi o zainteresowania. Z Davidem jest ich nieco więcej, ale wolę nie wchodzić z nikim w tak bliskie relacje aby ujawiniać swoje poglądy. Na dłuższą metę jest to dla mnie męczące. Jednak w ramach przyzwoitości nie będę unikał wizyt u nich jeśli nie będziesz przesadzać z ich częstotliwością.
- Czyli ich polubiłeś - Irya wyszczerzyła równe ząbki w uśmiechu.
- Nie zdarza mi się lubić ludzi - prychnął.
- A jednak się zdarzyło - cieszyła się dalej.
Morgan w odpowiedzi tylko przewrócił oczami.
- A jak ty oceniasz tą wizytę?
- Myślę, że też cię lubią i widzą, że jesteś wyjątkowy - mrugnięła do niego.
- Bo się mną zainteresowałaś czy, że nie uciekłem przed tobą?
- To pierwsze... ale też trochę to drugie. No i nikt wcześniej w prezencie nie wysyłał na mnie gościa z nożem - powiedziała to takim tonem jakby dostała od niego co najmniej pudełko pysznych czekoladek.
- I to cię tak ujęło? Jeśli kręcą cię jeszcze inne fetysze to daj znać. Nie twierdzę, że to również mój konik, ale zawsze możesz negocjować - udał całkowitą powagę.
- Hehe... Nie. Raz wystarczyło. Teraz mi się bardziej podoba jak działamy razem, nie przeciw sobie - pogłaskała go po ramieniu. - Zgrana z nas para. Świetnie nam się udało z ratowaniem tamtej dziewczyny. Kierownika klubu udało mi się przycisnąć i sprawa Yamady poszła do Specjalnych.
- Zajmą się nim? - zapytał zdawkowo. Może trochę za bardzo.
- Pewnie by się nie zajęli, gdyby nie fakt, że możemy go powiązać z porwaniami dziewczyn, które były potencjalnie dziewicami... Sam przyznasz, że to dziwne i budzi dość jednoznaczne skojarzenia.
- Co to znaczy potencjalnie dziewicami? - zaciekawił się.
- A widzisz, ciebie też to zaintrygowało - zaśmiała się. - No więc mój zatrzymany powiedział mi, że Yamada kazał mu i właścicielowi klubu od roku załatwiać mu co miesiąc dziewicę. Zapytałam jak to sprawdzali, bo to wręcz fascynujące, to niechętnie przyznał, że wystarczyło żeby dziewczyna była w typie. Czyli taka w stylu co czeka z seksem na tego jedynego. Jakby tak się zastanowić to Yamada powinien był pójść grozić jakiemuś ginekologowi... - zamyśliła się nad tym.
- Czyli okazuje się, że kompletnie nie jesteś w typie Yamady - zaśmiał się. - Może on ma takie preferencje? Lubi niechętne i wstydliwe.
- Albo potrzebuje takich do swoich mrocznoharmonijnych sztuczek - zasugerowała. - Masz w tym temacie jakieś sugestie?
- Nie jestem wyznawcą Semai. Mnie dziewice nie są do niczego potrzebne. Do niczego też się nie nadają - powiedział kładąc dłoń na wewnętrznej stronie uda Iryi.
- Dziewice kręcą chyba tylko tych co nie wiedzą jak się zabrać za seks - wzruszyła ramionami. - Spróbuję Specjalnych pociągnąć w tej sprawie za język jak będę miała do tego okazję.
- Specjalni raczej nie będą wiedzieć. A jak będą wiedzieć to się nie przyznają. Jestem prawie pewien, że Bractwo nie chciałoby tego. Ich interesuje tylko skuteczna eliminacja i zabezpieczenie wszystkich i wszystkiego co mroczne więc do tego muszą się ograniczać.
- Oj tam, ja potrafię wyciągać z ludzi informacje jak mało kto - wymownie popatrzyła na kierowcę.
- Jeśli swoje zdolności oceniasz przez mój pryzmat to możesz się rozczarować - uśmiechnął się tajemniczo.
- Jeden ze Specjalnych na mnie leci, więc kto wie - zaśmiała się.
Jego dłoń przesuwająca się po skórze uda zastrzymała się na moment.
- Poważnie? I co masz zamiar zrobić żeby pozyskać te informacje? - zapytał rzeczowym tonem.
- Nie wiem co ci się teraz urodziło w tej twojej głowie - zachichotała. - Zamierzam być miła, Charles. Tylko i wyłącznie. Nie musisz się martwić, że znajdę sobie kogoś na boku, kiedy ty wpadniesz w ciąg pracoholizmu - roześmiała się. - Będąc po prostu miłym też można wiele osiągnąć. To że ktoś na mnie leci sprawia, że będzie bardziej chętny do prowadzenia rozmowy.