ㅤRudowłosej młódce żaden z zaproponowanych na forum wariantów planu nie odpowiadał w pełni, wszystkie jawiły się nazbyt ryzykownymi, a ryzyka unikała jak psiego gówna. Milcząco acz z pochmurnym obliczem wpatrywała się w płomień ogniska, starając nie poddać obawom przed tym co miało się niebawem zacząć. Miała świadomość, że powinna wypocząć, ale wątpiąc w możność zaśnięcia dalej odcinała niewielkie fragmenty piór, jakby bez powodzenia szukając czegoś na czym mogłaby skupić wędrujące ku trwożliwym scenariuszom myśli. W końcu, uświadomiwszy sobie że rozedrganymi nerwowo dłońmi gówno zrobi nie lotki, rzuciła z frustracją nożyk, wbijając go w klepisko między stopami.
ㅤ—
Tupik jesteś taki kurwa łebski i myślisz, że jak się to wszystko wleje do miasta, to my nie dość że wyniesiemy głowy, to jeszcze jakieś złoto? Brzmi jak jeden z chujowych żartów Edgara. — Dodała zwracając się ku towarzyszowi polowań. —
Bez obrazy.
W pełni zgadzała się z kozakiem co do tego, że gdy tylko rozpocznie się rzeź miasta, a ta nastąpi niechybnie, to wówczas korzystając z zamieszania powinni już dawno zagłębiać się w najbliższą puszczę i nie wyściubiać zeń nosa co najmniej przez tydzień. Ale to potem, przede wszystkim musieli do tego momentu w ogóle przetrwać, a walka z pewnością ich nie ominie.
ㅤ—
Może... moglibyśmy dodać do rosołu czegoś, i poczęstować ludzi Salisbury’ego żeby posnęli, albo choć obsrali? — Rzekła zwracając się ku medykowi, nie w smak było jej rezygnować z pierwszej normalnej polewki od dawna, ale nad żołądek przedkładała swą rudą głowę, a do wyniesienia tej cało szans mogło im przydać uprzednie osłabienie adwersarzy, w końcu kto w tym opuszczonym przez bogów mieście odmówi dobrej strawy.