Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2021, 12:50   #234
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Gabinet zostawiła sobie na koniec nie bez powodu. Jeśli cokolwiek miała znaleźć to właśnie tu. Zamierzała go przeczesać tak dokładnie jak to tylko było możliwe, choćby miała przejrzeć każdą jedną stronę książek rozstawionych po półkach.

Zawartość biblioteki nie zawierała nic odkrywczego. Ot standardowe pozycja jakimi wypełnia się półki aby uchodzić za osobę o pewnym statusie. Na ścianie wisiał obraz przedstawiający wizerunek Kardynała Nathaniela Duranda, który nijak nie pasował do jej odkryć. Coś tknęło ją aby zaglądnąć czy coś kryje się za nim. Po drugiej stronie była jego idealna kopia, na której czymś brunatnym napisano w poprzek twarzy słowo “kłamca”.

- To już lepiej pasuje do “wystroju” - skomentowała bohomaz. Sfotografowała to.

W jednej z szuflad biurka znalazła szmatkę i buteleczkę. Gdy powąchała materiał lekko zakręciło się jej w głowie. Poczuła zwietrzały chloroform. Obok była strzykawka i kilka przezroczystych ampułek. Skład przypominał jej narkotyk thionite, który podobno wywoływał doznania ogromnej przyjemności, ale zawierał również coś innego. W innej szufladzie znalazła datownik, zawierający na pierwszy rzut oka, niewiele mówiące jej, terminy spotkań.
Wrzuciła kalendarz do torebki na dowody, do kolejnej strzykawkę i ampułki. Zanurkowała jeszcze pod biurko, szukając tam skrytek jak drugie dno szuflad. Pod blatem znalazła zmyślną kieszonkę wielkości notesu, jednak ta była pusta.
- Jakaś łachudra mnie ubiegła - powiedziała z podziwem, że ktoś przed nią się wysilił by tak sprawdzić to miejsce.
Również tu zasłoniła rolety i po zgaszeniu świateł użyła swojej latarki. W gabinecie jednak śladów krwi nie znalazła.

Zebrała to co spakowała do torebek i poszła do kuchni. Z zamrażalnika wyciągnęgła jeden z podrobów, na wypadek gdyby całość lodówki z jakiegoś powodu miała zaginąć i również schowała do torebki dowodowej. Postanowiła jeszcze wrócić z latarką do pomieszczeń, które wcześniej sprawdziła.

Jadalnię zostawiła na koniec. Co jak się potem okazało, było dobrym pomysłem, bo pozostałe pomieszczenia nic nowego nie wniosły. Wróciła do stołu jakby wiedząc co się za chwilę wydarzy. Podświadomie latarkę trzymała opuszczoną poniżej poziomu blatu i dopiero stojąc przy nim podniosła ją w górę, oświetlając cały stół. Nie było praktycznie ani jednego miejsca jakie nie zaświeciłoby się w ultrafiolecie. Teraz dopiero mogła uznać, że defekty blatu nie były celowym zabiegiem postarzenia mebla i nadania mu tekstury dla walorów estetycznych... Chemia jednorazowo użyta nie zniszczyłaby aż tak powierzchni, jednak dopiero wielokrotne jej użycie pozwoliłoby na to co przedstawiało się przed jej oczami. Irya na szybko odświeżyła w pamięci szacunkową ilość zaginionych dziewczyn i zestawiła to z ilością chemii użytej na ten blat. Pasowało to do siebie. Udokumentowała to zdjęciem.

Im dłużej tu przebywała i im więcej znajdowała, tym bardziej nienawidziła Yamady i Heretyków. Była tak zadowolona, że zdecydowała się na doniesienie na niego do Bractwa. Żałowała tylko że zginął we własnym łóżku a nie podczas pieszczot u Kardynała Dominika, które mu się zdecydowanie należały. Tym bardziej była chętna by wyśledzić resztę, ze świty kręgu denata.
Podniosła rolety, by wszystko było tak jak zastała, i poszła do kuchni. Nakleiła plombę na drzwi lodówki i po zabraniu wszystkich dowodów mogła opuścić apartament.

W windzie wyciągnęła z torebki terminarz Heretyka. Otworzyła go w miejscu tasiemki pełniącej funkcję zakładki, który zaznaczał ostatni wpis.

“Ustalić termin zgromadzenia”
“Spotkanie z Bertrandem. Znaleźć kogoś na jego miejsce.”

Następnie przekartkowała do strony zawierającej datę kiedy odnalazła pannę Fox.

“Odebrać ofiarę od Bertranda”

Jedyne co ja zdziwiło to, że całkiem wprost o tym pisał. To jej dawało pojęcie o tym jak bardzo był pewny, że nie wpadnie.
Wolf i Bertrand wspominali że raz na miesiąc dostarczali dziewczyny. Z tą myślą przekartkowała daty w tył o miesiąc.

Natrafiła na analogiczny wpis. Kartkując jeszcze dalej odnajdywała kolejne. W końcu doszła do miejsca gdzie wzmianka o Bertrandzie się urywała, a zamiast tego przez parę miesięcy pojawiła się nazwa “Babylon Bar“, a jeszcze wcześniej informacja była zbyt lakoniczna, aby ją powiązać z jakimś miejscem.
Dawało jej to wgląd w przeszłe działania Heretyka i może pomoże to w poszukiwaniach jego kamratów. Z tego co mówił jej Morgan o zasadach działania ich kręgów to po założeniu, że denat był przywódcą to do znalezienia była grupka nie mająca kontaktów z innymi wyznawcami. Ktokolwiek zabrał adresownik, pewnie był teraz na ich tropie. Niby problem rozwiązany, ale Irya za cel obrała sobie upewnienie się, że morderca Yamady nikogo nie przeoczy. Niby mogłaby sama być w posiadaniu tego spisu gdyby sama zajęła się zlikwidowaniem żółtka, ale doświadczenie z Billym sprawiło, że zrobiła się ostrożna jak jeszcze nigdy dotąd. Możliwe, że gdyby nie spotkanie z Heretykiem z podziemi to wzięłaby sprawy w swoje ręce od początku... i teraz Yamada mógłby kazać sprzątać po niej, opcjonalnie zjadłby jej wnętrzności...

Zamknęła notes i schowała go do torebki dowodowej. Zdjęła rękawiczki i schowała.

Była prawie pewna, że zabójcą był członek Bractwa. Czytała te nie częste wzmianki o Mortyfikatorach, tajnych zabójcach Bractwa i to co zobaczyła, a raczej czego nie zobaczyła, w apartamencie upewniło ją w tym przekonaniu. Dlatego gdy Roberts o nich wspomniał nie była zaskoczona, a raczej wydało jej się jasne takie działanie braciszków po tym jak dostali soczysty cynk.

Winda zjechała do lobby i otworzyły się drzwi. Inspektor w jednej ręce trzymając torebki z dowodami, w tym mrożoną nerkę czy tam sercem, drugą dłoń wyciągnęła do recepcjonistki, kładąc klucz przed nią.
- Oznaczyłam lodówkę jako dowód w sprawie. Jej zawartość ma się nie rozmrozić, a plomba ma zostać nienaruszona. Proszę dostarczyć ją na posterunek capitolskiej policji w Southside - mówiąc to sięgnęła do kieszeni po wizytówkę i podała ją kobiecie. - Proszę o kontakt ze mną w tym temacie. Plus dołączyć monitoring obejmujący gości tego apartamentu z następujących dni - wymieniła daty wcześniej zapisanych przez Yamadę "zgromadzeń". Nie miała pojęcia na ile dokładnie Specjalni zainteresowali się tematem, więc wolała, żeby nie zabrakło jej materiału.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline