ㅤ ㅤ—
Za wcześnie na popas myśmy stanęli. — Zrzędziła swym zwyczajem konie w kmiecim obejściu zamykając, nie zdecydowała się jednak uwalniać tychże od rzędów, coby w razie potrzeby szybko móc je do drogi przysposobić. Nie czuła się dobrze z tym, że stanie na czujce musiała pozostawić kozakowi i Łasiczce, wszak kto lepiej wyznawał się na czatach jak nie Gudrun właśnie. Ale miała również świadomość, że w obecnym stanie na wiele by się w przypadku zagrożenia nie zdała, toteż korzystając z chwili spokoju jęła nagrzewać w trzaskającym ogniu kominka ostrze noża, z chęcią przypalenia sączącej krew rany. Może i nie była medyczką, ale i w lesie człek musi umieć sobie radzić. Ci co za nimi jechali ewidentnie to ich kompanię mieli na względzie, a w takim wypadku jak najszybciej musiała doprowadzić się do stanu względnej przydatności.
ㅤ ㅤGdy więc ostrze jęło swym czerwonym blaskiem dawać znać o gotowości do przeprowadzenia zamierzonego wypalenia rany, przygotowała bandaże i okład z ziół które mogłyby w jakiś sposób złagodzić negatywne skutki oparzenia, coby nie musieć latać potem z oparzelizną bo izbie.
ㅤ ㅤ—
Panie Ingwarze, macie jakowyś antałek na podorędziu? Przyda się jakoweś znieczulenie. — Zwróciła się do sługi Lorda, widząc że reszta kompanów w izbie ma ważniejsze rzeczy do roboty niźli jej bebech.