Lyda była wybuchowa, ale Lyn nie przeszkadzało to w niej. Jej żywiołowość wpasowywało się w to czego hakerka szukała w życiu najemnika. Po tym jak Rot rzuciła się biegiem, na powrót do motelu niebieskowłosa jeszcze przez chwilę stała w miejscu, patrząc na holoprojekcję przedstawiającą kropkę przemieszczającą się po nitce. Mogła sobie tylko wyobrazić jak Lyda w głowie zobrazowała sobie ciało Tiamat płynące ściekiem w jakieś jeszcze bardziej ponure miejsce, niż sama ta wizja.
Chyba powinna była pójść za nią.
Zdecydowanie powinna, bo jeszcze się biednemu Allcaxowi dostanie rykoszetem.
Lyn westchnęła, wyłączyła holoprojektor i żwawym krokiem podążyła za kapitan.
"Johnny, wracaj na Kicię" - posłała polecenie swojemu droidowi, bo dopiero teraz sobie przypomniała, że nie odwołała biedaka.
***
Dotarła do recepcji motelowej na sam koniec. Nieco zmieniło się od czasu gdy była tu ostatnio. Szczególnie ta wielka mozaika z krwi, drobinek mózgu i kawałków kości czaszki. No i nowy trup bez głowy. Trochę ją zemdliło i nieco odechciało jej się jeść.
"Pasowałoby tu jeszcze namazać krwią pokonanych jakiś chwytliwy tekst na ścianie" przeszło jej przez myśl na skomentowanie otoczenia.
Emocje nadal buzowały z Lydy i cokolwiek powiedziało, sprawiło, że nawet Emrei odwrócił się i starał się wyglądać na zajętego badaniem pustej ściany, tej na którą przelotnie spojrzała wcześniej Lyn. Ciekawe czy myśleli z droidem o tym samym.
- Możemy udać się pod koordynaty nadajnika Tiamat. Może niepotrzebnie panikujemy - zaproponowała hakerka, spokojnym tonem mającym na celu ugłaskanie kapitan. - Z tego co ja kojarzę to SP nie mamy się co przejmować. Po pierwsze nie chce im się zapuszczać w te rejony, a po drugie byliby nam wdzięczni za sprzątnięcie śmieci - skinęła głową na trupy gangusów.