Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2022, 13:30   #5
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Sączyła sobie słodkiego drinka z parasolką i wydawała się nie zwracać uwagi na otoczenie. Ale jej czujność zdradzał ruch uszu, zakończonych czarnymi pędzelkami, które niczym horągiewki kołysały się za każdym razem gdy ucho zmieniało pozycję nasłuchu. A robiła to nie tylko dla ich bezpieczeństwa, ale też z ciekawości przysłuchiwała się rozmowom w koło, które jej czuły słuch wyłapywał w tym hałasie.

Kurwi Węzeł nie był jej obcym miejscem, często miała tu wizyty domowe, ale też wiele osób, głównie kobiet, przychodziło do kliniki, w której się udzielała Yvette, prosić o pomoc lekarską. Jakakolwiek by ona nie była. Co prawda na codzień pracowała w klinice swoich ludzkich rodziców, znajdującej się w jednej z tych niewielu lepszych dzielnic, gdzie pacjentów było stać na opiekę medyczną. Pewnie gdyby nie wychowanie to Kitenka skupiła się na karierze w ekskluzywnej klinice i zarabiała krocie. Jednak państwo Mayers byli ludźmi wrażliwymi na krzywdę słabszych, tych którzy w życiu mieli mniej szczęścia. Należeli przecież do Askatasuny, a była to łączona organizacja pozarządowa państw Inicjatywy, będąca międzygatunkowym ruchem humanitarnym. Nieśli pomoc potrzebującym bez względu na pochodzenie, rasę, klasę, seksualność czy przekonania religijne i polityczne. Askatasuna była najbardziej znana z działań abolicjonistycznych w przestrzeni relhańskiej i niesienia pomocy zbiegłym niewolnikom, koordynując ich osiedlanie się na światach Inicjatywy z rządami.

Oczywiście nie ulegało żadnym wątpliwościom, że Kitenka bardzo lubiła wygodę jaką dawały pieniądze, za które można było kupić wyborne jedzenie, wygodne ubrania oraz sypiać na miękkich poduszkach. Ale w odróżnieniu od swoich pobratymców, a przynajmniej tego co o nich słuchała, miała w sobie chęć wyciągania ręki do potrzebujących i dzielenia się swoją wiedzą i umiejętnościami, z osobami które tego potrzebowały, ale nie miały pieniędzy.

A czemu w ogóle znalazła się w tym przybytku Papy Colombo, w towarzystwie trzech ludzkich mężczyzn i rihi’narijskiej kobiety? Bo Alaishar ją ładnie o to poprosił. Polubiła go od ich pierwszego spotkania, czyli gdy łatała go po jednym nieudanym spotkaniu z interesantami. Zawsze bawiło ją gdy wspominała ten dzień.
Początkowo tylko żartowała, że może dołączyć, ale widząc jak zmienia się statek, jak z czegoś co dla niej wyglądało na kompletny złom, zaczyna wyglądać jak porządna maszyna to poczuła zew kosmosu.
Zaintrygowało ją, że statek miał Duszę. Tak właśnie nazywała SI, choć Alaishar wyraźnie jej wytłumaczył czym jest. Bardzo też popierała pomysł Burta, że trzeba JEJ nadać imię. Według niej Jexi brzmiało dobrze. Może to jej własna inność, której była świadoma na każdym kroku, a może empatia sprawiały, że chyba jako jedyna w załodze traktowała to SI jak żywą istotę, która jak każdy inne żywe stworzenie potrzebuje od czasu do czasu odrobiny uwagi i troski. Więc gdy inni zajmowali się czysto technicznymi problemami statku, Yvette rozmawiała z nim. Opowiadała mu o swoim dniu, czytała powieści przygodowe i romantyczne.

Po sugestii Alaishara, Yvette skinęła mu głową.
- Dobry pomysł, nie musimy wszyscy iść się z nim witać. My z Ladrą udamy się prosto do Baltran - stwierdziła i spojrzała na Rihi’Nari.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline