Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2022, 12:44   #260
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Policjantce nie spieszyło się z jedzeniem. Akurat kaczka smakowała równie dobrze na ciepło jak i na zimno. Oglądała za to zmagania swojego towarzysza z soczewicą w roli dania głównego. Prawie było jej go żal.
- Zaczynam podejrzewać, że nie miałeś za ciekawych wyników badań krwi - skomentowała jego próby wmówienia sobie, że to co je jest smaczne.
- A, może sprawdzam siłę twojego uczucia? Czy byś mnie rzuciła jakbym przeszedł na weganizm - zażartował.
- Tak - pokiwała głową. - Zdecydowanie to mógłby być ten najważniejszy powód do rzucenia ciebie - roześmiała się.
- Widzisz. Znaczy, że nasz związek ewoluuje. Właśnie zidentyfikowaliśmy jedno z krytycznych ryzyk - humor nadal mu dopisywał.
- To już będzie drugie - poprawiła go. - Pierwsze to abstynencja - przypomniała.
- Przyjąłem do wiadomości - uśmiechnął się.
Po tych ustaleniach Irya w końcu zabrała się za swój posiłek. Z lubością brała do ust każdy kęs i delektowała się smakiem.
- Największym plusem bycia bogatym, jest właśnie to - skomentowała. Oczywiście chodziło jej o możliwość stołowania się w takich miejscach jak to.
- Zawdzięczamy to wszystko ludziom, którzy nie są bogaci, ale zrobiliby wszystko, żeby mieć trochę więcej niż mają w tej chwili.
- Nie - pokręciła głową. - Ja miałam po prostu najzwyklejszy fart. Ludzie mnie za to nie cierpią.
- Nie o to mi chodziło - pokręcił głową. - Nie ma znaczenia w jaki sposób doszłaś do bogactwa, ale ci wszyscy ludzie co skaczą koło ciebie, poniżają się i płaszczą, robią to tylko po to aby dostać jakiś ochłap. Sami to sobie robią. I właśnie to daje to poczucie bogactwa, a nie świadomość, że stać cię na wszystko.

Corday zamyśliła się nad tym co powiedział. Wspomnieniami sięgnęła do czasów kiedy jej się tak bardzo w życiu przyfarciło. Skrzywiła się na twarzy, jakby ugryzła coś gorzkiego.
- Nie powiem, że nie masz racji, bo coś w tym jest. Ale ja raczej, po czasie, bo przecież nie od razu, zobaczyłam jak wiele osób chciało mnie wykorzystać, gdy dowiedziało się o mojej fortunie. Doić ze mnie kasę byle by tylko napchać własne kieszenie, przy okazji wpędzać w poczucie winy. Zabolało jak cholera, gdy zdałam sobie z tego sprawę. Ale gdy się pozbyłam tych wszystkich fałszywych przyjaciół zrobiło mi się lepiej. Z resztą nie byli dobrym towarzystwem, o czym może świadczyć choćby to, że większość później zamknęłam za różne przestępstwa. Miałam, więc swoją chwilę satysfakcji.
- Całkowicie zgadzam się co do fałszywych przyjaciół, ale popatrz chociaż na obsługę tutaj. Myślisz, że ich służalczość i uprzejmość wynika z ich natury? Czy zachowywaliby się tak w stosunku do kogoś kto nie dałby im horrendalnego napiwku? To samo odnosi się wszelkich relacji biznesowych gdzie mamy przepaść finansową między stronami. Umiałabyś na obecnym punkcie swojego życia wierzyć w szczere uczucie kogoś żyjącego na innym poziomie?
- Ja nawet nie wierzę w szczere uczucia kogoś na moim poziomie - parsknęła. - Jako nastolatka miałam do czynienia z rówieśnikami "na poziomie" fortuny Cordayów i w sumie to ciężko mi stwierdzić co gorsze. I pewnie zauważyłeś, że poza współpracownikami to ja nie mam znajomości.
- Współpracownikami czy podwładnymi? - doprecyzował.
- Jestem tylko inspektorem, mam też przełożonych - zaznaczyła.
- Ciekawe co robią ci wyżsi stopniem skoro tylko inspektor zajmuje się takimi rzeczami jak ty - powiedział lekko kpiącym tonem.

- Uuu, masz duże mniemanie o mnie skoro myślisz, że robię aż tak dużo - zaśmiała się. - Zasmucę cię, ale niestety, choć mój szef obiecał mi, że będzie mnie angażował w większą ilość spraw, to chyba jednak musiał obiecać mojemu ojcu, że będzie miał na uwadze moje bezpieczeństwo. Więc jak sama sobie zajęcia nie znajdę, to siedzę i grzeję stołek.
- Czego konsekwencją było podjęcie się indywidualnej obserwacji osoby mojego pokroju - cmoknął z udawaną naganą.
W pierwszej chwili Corday była zdziwiona, że Charles poruszył ten temat w miejscu publicznym, jakim restauracja jednak była. Ale szybko zorientowała się, że było gwarno, a on powiedział to dość cicho, na tyle, że potrzebny by był podsłuch na stole, żeby ktoś postronny to usłyszał.
- A może to jest odpowiedź czemu nasz związek działa - zrobiła zamyśloną minę. - Bo wyżywam się na innych, a sam nie rozrabiasz - uśmiechnęła się uroczo na koniec wypowiedzi.
- Wyżywasz się? - zaciekawił się. - A kogo to wzięłaś sobie na cel?
- Aktualnie zdaję się na podwykonawców - zaśmiała się, mając na myśli robotę dla Collinsa. - Ale jak już dostanę adres i osoba będzie odpowiednia to kto wie co może się wydarzyć. Nie martw się, załatwiłam już sobie kolegów do osłaniania mi pleców przy zbliżającej się okazji.
- Wtajemniczyłaś kogoś w swoje mroczne śledztwa? Gdzie ich znalazłaś? - Morgan dalej dociekał.
- Mówiłam ci, że się dogadam z kolegami od specjalnych.

- Ach. Myślałem, że udało ci się zrekrutować jeszcze kogoś.
- Chcesz żebym stworzyła drużynę? - pomiędzy słowami dokończyła swoją kaczkę j teraz odsunęła od siebie talerz. - Chcesz do niej dołączyć? - zachichotała.
- Zastanawiam się jakiego byłaby ona pokroju. Ty oczywiście byłabyś przywódczynią? - Morgan podjął zabawę.
- No raczej - udała, że mówi na poważnie. - Ty mógłbyś być moim zastępcą. W końcu sypiasz z przywódczynią - mrugnęła do niego.
- Kariera przez łóżko - pokiwał głową zachowując powagę. - Coś w moim stylu.
- No widzisz wiedziałam, że się odnajdziesz - roześmiała się. - I co, smakowało? - zmieniła temat patrząc na jego talerz.
- Pyszne - zakomunikował, a jego wyraz twarzy był nieodgadniony.
- Czyli koniec z burgerami? - uniosła brew.
- Daj spokój - nie wytrzymał i parsknął. - Dla samych burgerów wróciłbym na Marsa.
Popatrzyła na niego rozbawiona.
- I steków - dodała. - Sama bym chętnie się dowiedziała czy faktycznie na Marsie smakują lepiej.
- Oczywiście - powiedział z przekonaniem. - Świeże mięso nie ma porównania do takiego przygotowanego do transportu kosmicznego.
- Dobra, namówiłeś mnie - przyklasnęła. - To kiedy lecimy?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline