Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2022, 21:38   #117
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
LYN

Dziewczyny nie czekały skoro miały podgląd co robił Marvel. Szybko, acz nie rezygnując z ostrożności, wydostały się z podziemnych lochów. Tylko Horus je spowalniał, ale nie było już odwrotu by zmieniać zdanie co do decyzji zabrania go ze sobą. Lyn raz po raz łapała faceta za ramię i pomagała mu iść szybciej, a wtedy Lyda ich osłaniała ze swoim blasterem.

EMREI

Szybka autodiagnostyka zalecała mu by czym prędzej udać się do autoryzowanego serwisu w celu wymiany uszkodzonych elementów. Droid skorzystał z obejścia protokołu i wyłączył to powiadomienie. Johnny dał mu koordynaty celu, o którym wspomniała Lyn.
Trzymał Granda-8 w gotowości do strzału, ale powściągliwy był w używaniu go. Nie przeszkadzało to jednak mu, bo jego dotychczasowe działania w tym miejscu sprawiły, że wszyscy uciekali jak tylko słyszeli syk jego serwomotorów.

LYN

Wreszcie udało im się wydostać z piwnic. Po drodze musiały zastrzelić kilku naćpanych podrostków, którzy ich strzały ostrzegawcze wzięli za brak umiejętności strzelecki. Przykre, ale tak już było, że niektóre wybory życiowe kierowały prosto ku śmierci. Spokojniej się zrobiło gdy wyszły na korytarz przetarty im przez Emreia. Wyły ślady po boltach, wybuchu jedyn czy dwóch, kilka trupów i cisza.

- Mam wrażenie, że on droidem medycznym jest tylko dla jakiegoś chorego żartu - mruknęła ponuro Rot.
- Słyszałam, że zdarzały się wojskowe droidy pierwszej pomocy, które potrafiły zapętlić się w swoich procesach do tego stopnia, że zamiast leczyć rannego to atakowały wroga - opowiedziała jej na to hakerka, w tonie ciekawostki. - Chodziło chyba o konflikt w dyrektywie o ochronie swoich sprzymierzeńców, którą nietypowo interpretowały.
- Brzmi jak nasz Emi - sarknęła ruda.
- O, coś tu leży... - Lyn schyliła się i podniosła jakiś element, który wyglądał jakby wypadł z jakiejś maszyny. Schowała do kieszeni.

J5

Johnny trwał na posterunku. Ktoś próbował mu przeszkodzić w zadaniu, jakaś kobieta o pomarszczonej twarzy, ale poradził sobie z nią przy użyciu jednego z ramion gdzie miał zamontowany paralizator. Teraz leżała nieprzytomna w kącie, a mały droid na spokojnie streamował swoim ludziom widok z kamer w budynku.

LYN

Dotarły do pomieszczenia, w którym miał znajdować się Marvel. W drzwiach do nich prowadzących, a dokładniej tam gdzie powinien być zamek, ziała wielka dziura wypalona bronią energetyczną.
- Emrei już tu dotarł - skomentowała Rot.
- Zostań tu - Lyn, kazała Horusowi schować się za rogiem. - I nie próbuj uciekać, bo tylko z nami masz szansę wyjść stąd żywy.
- Jak spierdolisz nam to cie znajdę i osobiście zabiję - warknęła Rot, dobierając zdecydowanie bardziej dosadne słowa niż hakerka.

Coś w spojrzeniu Horusa sprawiało, że miało się wrażenie, że faktycznie myślał o ulotnieniu się jak tylko kobiety odwrócą spojrzenie. Ale chyba zaczął trochę bardziej trzeźwo myśleć, bo pokiwał głową i schował się, tak jak kobiety mu kazały.

Lyn i Lyda sprawdziły swoją broń, a gdy były gotowe, na znak, weszły do środka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline