Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2022, 11:15   #262
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Brama domu Nakano czekała na nią otworem. Podjazd był jak zwykle pusty co po raz kolejny zastanowiło ją jak dociera tutaj Kobayashi oraz gdzie w ogóle mieszka. Irya zaparkowała tam gdzie zawsze i wysiadła. Obaj mężczyźni byli już na miejscu, o czym poinformowała ją Kotoko, która wyszła jej na spotkanie.
Spojrzała na zegarek. Była punktualnie, tak jak to było lubiane przez Mishimę. Z bagażnika wyciągnęła kupiony po drodze prezent dla Nakano.
- Witaj sensei - przywitała się Irya z uśmiechem z dziewczyną. - Wszystko u was dobrze? - zapytała uprzejmym tonem, gdy Kotoko poprowadziła ją.
- Wszystko w najlepszym porządku - dziewczyna odpowiedziała wyuczonym, charakterystycznym dla Mishimy uśmiechem, ale jednoczesnym zakłopotaniem z powodu tytułu jakim nazwała ją sporo od niej starsza uczennica.

Mężczyźni siedzieli przy stoliku herbacianym i rozmawiali. Rytuał herbaty jeszcze się nie zaczął.
- Miło mi, że mogliśmy się dziś spotkać - Corday przywitała się z nimi i lekko skłoniła z szacunkiem, zgodnie z naukami samego gospodarza. Następnie przekazała Nakano drobny podarek, czyli jego ulubiony trunek z capitolskich destylarni.
Obaj skinęli jej głowami na przywitanie, a gospodarz wskazał dłonią miejsce przygotowane dla niej. Chwile później rozpoczęło się parzenie i przygotowanie napoju.

Pół godziny później Irya trzymała w dłoni czarkę z płynem. Rytuał już dawno przestał ją irytować, a pod wpływem Nakano zaczęła traktować go jak swoisty trening cierpliwości.


Herbata jaką podawał gospodarz podczas tej ceremonii znacznie różniła się od tego co znał przeciętny Capitolczyk. Była zielona, mętna i spieniona To na co zwróciła uwagę Irya to fakt, że Mishima nie używała niczego metalowego przy parzeniu tego napoju. Imbryk był gliniany, podobnie kubeczki, a mieszało się takim dziwnym drewnianym mieszadełkiem przypominającym jej pędzel do golenia. Po tej dłuższej chwili wpatrywania się w napar, w końcu skosztowała go i oczekując aż gospodarz rozpocznie rozmowę, skupiła się na smaku. Był gorzki, ale to przez to, że nie zwykli podawać do niego cukier, ale dodatkowo czuła wyraźny taninowy posmak, coś cierpkiego jak w wytrawnym winie.

- Co cię do mnie sprowadza, Corday san? - zapytał Nakano sięgając po słodką przekąskę ze stolika. Zerkał na swojego drugiego gościa jakby spodziewał się, że odpowiedź blondynki nie będzie skierowana tylko do niego.
- Miałam nadzieję, że rozmowa z twoim gościem - tu Irya spojrzała na Kobayashiego. - Da mi nieco perspektywy w sprawię, którą prowadzę - w capitolskim stylu Irya przeszła od razu do konkretów.
- Dlaczego akurat mnie dostąpił ten zaszczyt? - zabrał głos Kobayashi.
- Prowadziłam sprawę, która okazała się być nietypowa. Zaczęło się od zaginionej dziewczyny, później wyszło, że w przeszłości było wiele podobnych spraw niosących to samo miano, pozwalające połączyć je w serię. Główny podejrzany zadbał o to, żeby pozbyć się świadków, ale... w tajemniczych okolicznościach został zamordowany we własnym łóżku - Corday ogólnie zarysowała sytuację swojemu rozmówcy. - Zastanawia mnie to kto mógł go zabić. Tu wspomnę że w jego lodówce znaleziono ludzkie szczątki, w jego mieszkaniu wiele śladów krwi, w tym w jadalni, a na obrazie Kardynała w jego gabinecie, na jego rewersie, był napis "kłamca". Czy uważa pan, panie Kobayashi, że mógł on być Heretykiem? Czy śmierć mógł ponieść z ręki innego heretyka czy może się już Bractwo wymieszało?

Kobayashi obdarzył Iryę słabym, grzecznym uśmiechem. Wyraz twarzy nie pasował do usłyszanych przez niego informacji. Z drugiej jednak strony nie budził podejrzeń gdyż Corday wiedziała, że ma przed sobą członka Mishimy.
- Przez tajemnicze okoliczności rozumiem brak jakichkolwiek śladów. Sugeruje to działanie zabójcy. Eliminacji poprzez inną grupę heretyków bym tutaj nie wykluczał, ale uznałbym jako mniej prawdopodobne. Wyznawcy Mrocznej Harmonii potrafią znikać bez śladu, ale raczej nie zaprzątają sobie głowy ich nie pozostawieniem lub zacieraniem.
Słuchając tego Corday mimowolnie pokiwała głową, wspominając, że w sumie Charles jak przyprowadził jej Hilla do mieszkania to szczerze mówiąc faktycznie nie szczególnie się starał przy zacieraniu śladów, było ich tak po prawdzie pełno i nie miała większego problemu, żeby to wydarzenie z nim połączyć. A tu nie było nic.
- Tak, nie mamy śladów na nagraniach po kimkolwiek kto mógł go zabić. Jedynie mój podejrzany, ewidentnie zaskoczony przez zabójcę podczas snu. Podcięte gardło, dużo krwi na łóżku - rozwinęła dla niego obraz sytuacji, by mógł lepiej to ocenić. Po czym napiła się herbaty.
- Zatem profesjonalny zabójca - pokiwał głową. - Wyglądało to jak zostawienie komuś informacji czy eliminacja? Długa czy powolna śmierć? - Kobayashi zapytał rzeczowo nie zdradzając śladów emocji.

- Zdecydowanie eliminacja - w tonie Iryi nie było nawet cienia zawahania. - Podejrzewam, że mój podejrzany został zaskoczony we śnie, podcięto mu gardło i wykrwawił się zanim zdążył zorientować co się dzieje. Zabójca pewnie po upewnieniu się, że jego cel jest martwy, dopiero przystąpił do przeszukania mieszkania. Na pewno zniknął adresownik, bo znalazłam tylko pusty schowek, w którym mógłby taki być.
- Rozumiem - skinął ponownie głową. - Tylko jak mógłbym tutaj pomóc? - na jego twarzy pojawiło się grzeczne zatroskanie.
- Więc ktoś z Bractwa najprawdopodobniej mógł być tym zabójcą? - dopytała, chcąc dostać bezpośrednią odpowiedź. - Przynajmniej bardziej prawdopodobnie, niż że to były porachunki pomiędzy heretykami?
- W tym przypadku zabójca z Bractwa byłby według mnie bardziej prawdopodobny niż heretyk - powtórzył Kobayashi zachowując tajemniczy uśmiech.
Iryi w pewien sposób ulżyło gdy to powiedział. Mogło to oznaczać, że Bractwo wzięło na poważnie jej donos. Sposób zabicia, szybkie, gdy ofiara była najbardziej bezbronna, też mógł świadczyć, że wzięli sobie do serca to co tam ich przestrzegła. W zamyśleniu chwilę sączyła herbatę, do której nietypowego smaku zaczynała się przyzwyczajać.

- Bractwo się chyba nie zajmuje byle pierwszym z brzegu heretykiem? - zadała kolejne pytanie. Bardziej by pasowało do tego co już zdążyła usłyszeć od Kobayashiego. - No chyba, że Cleanerzy są takimi zdolnymi zabójcami.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline