Czuła się jak... Kot wyłowiony ze studzienki ściekowej. Skuliła się tam gdzie stała i czekała aż wreszcie to wszystko się skończy.
Nie wiadome było jaki byłby przebieg dalszych wydarzeń gdyby nie Ladra. Rihi'Naryjczycy i ich psionika to było coś co powinno się zakazać jakąś międzynarodową konwencją...
Yvette powoli dochodziła do siebie, gdy wreszcie nastała cisza.
Jedno było pewne: nigdy więcej nie pójdzie z całą grupą w jakieś szemrane miejsce, żeby załatwiać sprawy z szemranymi osobnikami. Nigdy. Musi sobie to zapisać. I podkreślić kilka razy.
- Najważniejsze, że sobie poszli - skomentowała, gdy z bólem migrenowym głowy, rozglądała się po pobojowisku. Jej wzrok spoczął na Rihi'Naryjczyku, który wszystkich przyprawił o zszargane nerwy.
- Sprawdzę co z nim - powiedziała Mayers i podniosła swój blaster z ziemi, który wcześniej wypadł jej z dłoni, gdy nastąpił atak psioniczny. Był jak zawsze ustawiony na ogłuszanie. Z blasterem w prawej dłoni, zbliżyła się do nieprzytomnego napastnika. Z bliska zeskanowała jego funkcje życiowe.
- Może z twoją pomocą, Ladra, uda się go przesłuchać i dowiedzieć o co tu chodziło - zaproponowała Yvette. Gdyby go odpowiednio nafaszerowała to nie stanowiłby zagrożenia, a Ladra miałaby łatwiejsze zadanie.