Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2022, 22:26   #266
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Corday wyniosła do kuchni wszystko co nie było potrzebne i wróciła, niosąc ze sobą torbę, kieliszek i butelkę wina pod pachą.
Zajęła miejsce na fotelu, naprzeciw Charlesa i wyciągnęła swoje rzeczy z torby. A były to dwa pistolety, dwie paczki naboi i przyrządy do czyszczenia broni. Rozłożyła je na blacie i nalała sobie wina do kieliszka. Zaczęła od upicia łyka alkoholu, a następnie wzięła do ręki pistolet, wypięła magazynek, odciągnęła zamek i sprawdziła komorę naboju. Pewna, że nie ma w nim naboju, zaczęła rozkładać pierwszy pistolet.

- Po co ci dwa? - Charles zerknął nad papierów. - Jeden na ludzi, a drugi na heretyków?
Irya uśmiechnęła się, rozbawiona jego komentarzem jak i tym, jak bardzo z nim trafił.
- Zgadłeś - odpowiedziała nie podnosząc spojrzenia, które miała skupione na częściach, które kolejno wymontowała z broni i kładła na miękkiej ściereczce, którą uprzednio rozłożyła na blacie.
- Mam nadzieję, że nie ma mnie na twojej liście - wymamrotał jakby czytał tekst z kartki.
- Wszystko w twoich rękach - odparła. Mając już pistolet w częściach, wyciągnęła z torby butelkę z atomizerem i spryskała zawartością rozłożone elementy. Po tym chwyciła lampkę wina i rozsiadła się wygodnie na fotelu, wyraźnie na coś czekając.
- Taaaaak? - zapytał nie podnosząc wzroku znad kartki.
- Co? - uniosła brew, ale zaraz zrozumiała, że mógł jej zachowanie odebrać jakby czegoś od niego chciała. - A nic, czekam aż solwent zadziała - upiła jeszcze trochę wina i założyła jednorazowe rękawiczki. Wzięła między palce mały wycior, a lufę pistoletu w drugą i zaczęła szorować w kierunku od wnętrza do wylotu.
- Ah - wypowiedział z wyraźną ulgą. - Już się bałem, że będziesz coś ode mnie chciała - wykonał przy tym dłonią okrężny ruch wskazując na części na blacie.
- Spokojnie, nauczę ciebie tylko z tego strzelać, żebyś w razie draki wiedział jak się tego używa. Nie będę zmuszać do szorowania - zapewniła go, spoglądając w lufę, czy dokładnie ją oczyściła.
- Raz na jakiś czas będziesz przyjeżdżać i robić to za mnie? - uniósł brew w zdziwieniu.
- Czyli jednak chcesz mieć swoją broń? - uśmiechnęła się, nie przerywając tego co robi.
- Nie chcę - nie podniósł wzroku znad kartki.
Odłożyła lufę i wzięła do ręki zamek. Zmieniła też czyścik.
- A jak ci odpuszczę pistolet to będziesz nosił podkoszulek ochronny z własnej woli? - zaproponowała.

Charles wypuścił powietrze i odłożył kartkę.
- Posłuchaj. Są takie rzeczy na jakie nie mamy ochoty, ale są konieczne. Więc na pytanie czy chcę odpowiedz brzmi nie, ale rozumiem do czego zmierzasz.
- Czy to takie dziwne, że wolę uniknąć powtórki z ciebie bycia dźgniętym nożem? - zapytała, szorując zakamarki zamka. - Jeśli nie wierzysz w skuteczność ochronną materiału to możemy zrobić test. Założysz, a ja cię dźgnę nożem do filetowania ryby - zaproponowała całkiem poważnie.
- Jest bardzo dziwne. Większość wzięłaby swój nóż i po prostu dokończyła robotę - parsknął. - Nie, dzięki. Jeśli ta koszulka jest wadliwa, to wolę dowiedzieć się o tym dużo później.
Odłożyła to co trzymała w ręku, splotła palce dłoni, opierając się łokciami o blat, patrząc na niego.
- To urocze, że nie chcesz, żebym była winna twojej śmieci - mrugnęła do niego.
- Raczej nie mam ochoty być winny własnej śmierci - poprawił ją.
- Dobra, to mam pomysł jak cię do tego przekonać - stwierdziła i zdjęła rękawiczki. Dopiła wino i wstała z fotela po czym rozpięła koszulę, pod którą miała uprząż na kaburę i koszulkę z materiału o jakim właśnie rozmawiali. Zdjęła to wszystko z siebie, na chwilę zostając topless z uwagi na nie noszenie stanika, ale zaraz na powrót założyła na siebie koszulę. - Zawieszę ja na oparciu fotela i zrobię ci demonstracje - oznajmiła.
- Chcesz mi zabić fotel? - Pytanie było retoryczne.

Pokręciła głową.
- Właśnie chcę ci pokazać, że go nie zabiję - odparła zrezygnowanym tonem. W prawą dłoń chwyciła pistolet, ten którego jeszcze nie rozkręciła, a lewą Podniosła koszulkę i zawiesiła ją na oparciu fotela, na którym siedziała, następnie w prawą dłoń chwyciła pistolet, ten którego jeszcze nie rozłożyła na czynniki pierwsze i odeszła kawałek. - Możesz zasłonić uszy - powiedziała odbezpieczając broń.
Charles ich nie zasłonił, ale otworzył usta żeby uniknąć efektów wystrzału. Był głośny ze względu na zamknięte pomieszczenie. Pocisk utkwił w koszulce, a jego końcówka pozostała widoczna.

Irya opuściła rękę z bronią i podeszła do fotela.
- Widzisz? - zapytała go, biorąc w dłoń pocisk, który nie przerwał ciągłości materiału. - Owszem, będzie siniak, ale ołów nie spenetruje ci wnętrzności - zdjęła koszulkę z fotela i rzuciła ją do Charlesa, żeby sobie sam mógł się co do tego upewnić.
- No dobra. Wierzę ci - skapitulował.
- Zawsze lepiej zobaczyć niż wierzyć na słowo, co? - zaśmiała się i na powrót usiadła na fotelu, uprzednio zrzucając z niego szelki z kaburą, które tam chwilę wcześniej zostawiła. - Więc założysz swoją jutro na wyjście z domu?
- Założę - potwierdził niechętnie.
- Dziękuję - odparła na to. Od razu mogła przestać się zamartwiać aż tak bardzo o jego bezpieczeństwo, bo do tej pory była przekonana, że zrobi on wszystko, nawet wstanie i wymknie się z własnego domu, gdy ona będzie spać, żeby tylko nie zakładać koszulki, którą mu kupiła. Teraz, po tej demonstracji, wiedziała, że nie będzie robił z siebie kretyna i dotrzyma obietnicy.

Odłożyła po zabezpieczeniu pistolet na stolik i powróciła do swojego zajęcia.

Po tym pokazie każde z nich wróciło do swojego zajęcia. Irya dolała sobie wina do kieliszka i kontynuowała pucowanie pistoletu, a gdy wreszcie skończyła z pierwszym, zabrała się za drugi, rozpoczynając cały proces od nowa. Na koniec uzupełniła amunicję w magazynkach, przy czym w jeden zapasowy załadowała swój nowy nabytek, naboje które dopiero miały się okazać czy są zdolne do tego na co Irya miała nadzieję.

- Idę spać - oznajmiła i spakowała swoje zabawki do torby. - Nie siedź za długo - dodała wstając z fotela.
- Mhm - mruknął znad papierów. - Zaraz kończę - poinformował, ale to “zaraz” mogło znaczyć cokolwiek.
Mijając go, zabrała swoją ochronną koszulkę, pocałowała go w policzek i poszła do sypialni. Brała prysznic u siebie, więc tylko umyła ręce z prochu i specyfików do czyszczenia broni. Przebrała się w luźny T-shirt i położyła się do łóżka spać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline