| Corday wyniosła do kuchni wszystko co nie było potrzebne i wróciła, niosąc ze sobą torbę, kieliszek i butelkę wina pod pachą.
Zajęła miejsce na fotelu, naprzeciw Charlesa i wyciągnęła swoje rzeczy z torby. A były to dwa pistolety, dwie paczki naboi i przyrządy do czyszczenia broni. Rozłożyła je na blacie i nalała sobie wina do kieliszka. Zaczęła od upicia łyka alkoholu, a następnie wzięła do ręki pistolet, wypięła magazynek, odciągnęła zamek i sprawdziła komorę naboju. Pewna, że nie ma w nim naboju, zaczęła rozkładać pierwszy pistolet.
- Po co ci dwa? - Charles zerknął nad papierów. - Jeden na ludzi, a drugi na heretyków?
Irya uśmiechnęła się, rozbawiona jego komentarzem jak i tym, jak bardzo z nim trafił.
- Zgadłeś - odpowiedziała nie podnosząc spojrzenia, które miała skupione na częściach, które kolejno wymontowała z broni i kładła na miękkiej ściereczce, którą uprzednio rozłożyła na blacie.
- Mam nadzieję, że nie ma mnie na twojej liście - wymamrotał jakby czytał tekst z kartki.
- Wszystko w twoich rękach - odparła. Mając już pistolet w częściach, wyciągnęła z torby butelkę z atomizerem i spryskała zawartością rozłożone elementy. Po tym chwyciła lampkę wina i rozsiadła się wygodnie na fotelu, wyraźnie na coś czekając.
- Taaaaak? - zapytał nie podnosząc wzroku znad kartki.
- Co? - uniosła brew, ale zaraz zrozumiała, że mógł jej zachowanie odebrać jakby czegoś od niego chciała. - A nic, czekam aż solwent zadziała - upiła jeszcze trochę wina i założyła jednorazowe rękawiczki. Wzięła między palce mały wycior, a lufę pistoletu w drugą i zaczęła szorować w kierunku od wnętrza do wylotu.
- Ah - wypowiedział z wyraźną ulgą. - Już się bałem, że będziesz coś ode mnie chciała - wykonał przy tym dłonią okrężny ruch wskazując na części na blacie.
- Spokojnie, nauczę ciebie tylko z tego strzelać, żebyś w razie draki wiedział jak się tego używa. Nie będę zmuszać do szorowania - zapewniła go, spoglądając w lufę, czy dokładnie ją oczyściła.
- Raz na jakiś czas będziesz przyjeżdżać i robić to za mnie? - uniósł brew w zdziwieniu.
- Czyli jednak chcesz mieć swoją broń? - uśmiechnęła się, nie przerywając tego co robi.
- Nie chcę - nie podniósł wzroku znad kartki.
Odłożyła lufę i wzięła do ręki zamek. Zmieniła też czyścik.
- A jak ci odpuszczę pistolet to będziesz nosił podkoszulek ochronny z własnej woli? - zaproponowała.
Charles wypuścił powietrze i odłożył kartkę.
- Posłuchaj. Są takie rzeczy na jakie nie mamy ochoty, ale są konieczne. Więc na pytanie czy chcę odpowiedz brzmi nie, ale rozumiem do czego zmierzasz.
- Czy to takie dziwne, że wolę uniknąć powtórki z ciebie bycia dźgniętym nożem? - zapytała, szorując zakamarki zamka. - Jeśli nie wierzysz w skuteczność ochronną materiału to możemy zrobić test. Założysz, a ja cię dźgnę nożem do filetowania ryby - zaproponowała całkiem poważnie.
- Jest bardzo dziwne. Większość wzięłaby swój nóż i po prostu dokończyła robotę - parsknął. - Nie, dzięki. Jeśli ta koszulka jest wadliwa, to wolę dowiedzieć się o tym dużo później.
Odłożyła to co trzymała w ręku, splotła palce dłoni, opierając się łokciami o blat, patrząc na niego.
- To urocze, że nie chcesz, żebym była winna twojej śmieci - mrugnęła do niego.
- Raczej nie mam ochoty być winny własnej śmierci - poprawił ją.
- Dobra, to mam pomysł jak cię do tego przekonać - stwierdziła i zdjęła rękawiczki. Dopiła wino i wstała z fotela po czym rozpięła koszulę, pod którą miała uprząż na kaburę i koszulkę z materiału o jakim właśnie rozmawiali. Zdjęła to wszystko z siebie, na chwilę zostając topless z uwagi na nie noszenie stanika, ale zaraz na powrót założyła na siebie koszulę. - Zawieszę ja na oparciu fotela i zrobię ci demonstracje - oznajmiła.
- Chcesz mi zabić fotel? - Pytanie było retoryczne.
Pokręciła głową.
- Właśnie chcę ci pokazać, że go nie zabiję - odparła zrezygnowanym tonem. W prawą dłoń chwyciła pistolet, ten którego jeszcze nie rozkręciła, a lewą Podniosła koszulkę i zawiesiła ją na oparciu fotela, na którym siedziała, następnie w prawą dłoń chwyciła pistolet, ten którego jeszcze nie rozłożyła na czynniki pierwsze i odeszła kawałek. - Możesz zasłonić uszy - powiedziała odbezpieczając broń.
Charles ich nie zasłonił, ale otworzył usta żeby uniknąć efektów wystrzału. Był głośny ze względu na zamknięte pomieszczenie. Pocisk utkwił w koszulce, a jego końcówka pozostała widoczna.
Irya opuściła rękę z bronią i podeszła do fotela.
- Widzisz? - zapytała go, biorąc w dłoń pocisk, który nie przerwał ciągłości materiału. - Owszem, będzie siniak, ale ołów nie spenetruje ci wnętrzności - zdjęła koszulkę z fotela i rzuciła ją do Charlesa, żeby sobie sam mógł się co do tego upewnić.
- No dobra. Wierzę ci - skapitulował.
- Zawsze lepiej zobaczyć niż wierzyć na słowo, co? - zaśmiała się i na powrót usiadła na fotelu, uprzednio zrzucając z niego szelki z kaburą, które tam chwilę wcześniej zostawiła. - Więc założysz swoją jutro na wyjście z domu?
- Założę - potwierdził niechętnie.
- Dziękuję - odparła na to. Od razu mogła przestać się zamartwiać aż tak bardzo o jego bezpieczeństwo, bo do tej pory była przekonana, że zrobi on wszystko, nawet wstanie i wymknie się z własnego domu, gdy ona będzie spać, żeby tylko nie zakładać koszulki, którą mu kupiła. Teraz, po tej demonstracji, wiedziała, że nie będzie robił z siebie kretyna i dotrzyma obietnicy.
Odłożyła po zabezpieczeniu pistolet na stolik i powróciła do swojego zajęcia.
Po tym pokazie każde z nich wróciło do swojego zajęcia. Irya dolała sobie wina do kieliszka i kontynuowała pucowanie pistoletu, a gdy wreszcie skończyła z pierwszym, zabrała się za drugi, rozpoczynając cały proces od nowa. Na koniec uzupełniła amunicję w magazynkach, przy czym w jeden zapasowy załadowała swój nowy nabytek, naboje które dopiero miały się okazać czy są zdolne do tego na co Irya miała nadzieję.
- Idę spać - oznajmiła i spakowała swoje zabawki do torby. - Nie siedź za długo - dodała wstając z fotela.
- Mhm - mruknął znad papierów. - Zaraz kończę - poinformował, ale to “zaraz” mogło znaczyć cokolwiek.
Mijając go, zabrała swoją ochronną koszulkę, pocałowała go w policzek i poszła do sypialni. Brała prysznic u siebie, więc tylko umyła ręce z prochu i specyfików do czyszczenia broni. Przebrała się w luźny T-shirt i położyła się do łóżka spać.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |